Kryzys, czyli zmęczenie materiału
Siedzę już półtora godziny przy tym cholernym tekście, a jedynym efektem moich wysiłków jest jedno zdanie. Poprawione już z trzydzieści razy. A i tak nie bardzo mi odpowiada. Co się ze mną dzieje? Czemu nie mogę naskrobać kilku porządnych zdań na ten temat? Przecież zazwyczaj przychodziło to o wiele łatwiej…
Mój mózg pracuje ewidentnie na zwolnionych obrotach, a wkurzenie rośnie. Robię sobie pięć minut przerwy na przejrzenie postów innych osób. Łudzę się, że w ten sposób znajdę jakąś inspirację. Niestety, dochodzi tylko irytacja. Tyle świetnych wpisów innych użytkowników, a ja ciągle nie mogę nawet zacząć swojego tekstu…
Z nostalgią wspominam momenty, gdy pomysły same rodziły się w mej głowie, a ich efektem był potok słów pojawiających się w edytorze tekstowym, układający się w miarę dobry artykuł. Teraz mój stan nie pozwala na sklecenie dwóch sensownych zdań. A gdy już coś wystukam na klawiaturze, to jest to strasznie wymuszone. I czuję to czytając.
Tak nie może być…
Kończę pić kawę, z nadzieją, że ona mnie pobudzi do działania. Obawiam się jednak, że to nie w tym tkwi problem. To nie jest zwykłe chwilowe zmęczenie i brak weny. To coś gorszego, utrzymującego się od paru dni.
Ta niemożność tworzenia jest dla mnie dobijająca…
Jeszcze ta pieprzona praca magisterska jest do napisania. Ta myśl gdzieś tam się z tyłu do mnie dobija. Ślęcząc tak bezproduktywnie przy biurku marnuję tylko czas. Nie dość, że nie napiszę nic na Steemit, to jeszcze nie zrobię postępów przy magisterce.
Mam ochotę czymś rzucić.
Energia totalnie już ze mnie uszła. Jedyne o czym marzę to się zdrzemnąć. Tak z pół godzinki. Albo lepiej ze trzy dni… Może wtedy znów nabiorę sił i ochoty do działania. Sen jednak w tej chwili odpada. Jest już południe, a ja muszę się zacząć przygotowywać do pracy na drugą zmianę. Chcę się utrzymywać w Krakowie, więc trzeba jakoś zarabiać. Przy fizycznej pracy przynajmniej odpocznę od pisania i komputera.
A jednak nie. Nie odpocznę. Nie dość, że w pracy jest dosyć ciężko, to dobijają mnie myśli, że mam tak mało czasu na wszystkie obowiązki. Na Steemit nie daję rady nawet regularnie publikować…
Nie jest dobrze.
Nadeszły cięższe dni, a ja mimo prób mobilizacji nie za bardzo wyrabiam. A gdy już nawet mam wolną chwilę by popracować nad jakimś artykułem, to wtedy znużenie jest zbyt duże i pomysłów jak na lekarstwo...
Zmęczenie materiału.
Tak bym określił swój aktualny stan. Jestem obciążony różnymi rzeczami i powoli pękam. Żeby nie ulec zniszczeniu odkładam na później inne obowiązki, w nadziei, że kiedyś nastąpią lepsze dni.
Ustanawiam priorytety.
Przez wiele miesięcy po prostu olewałem tworzenie mojej pracy dyplomowej, ale za to sporo publikowałem na platformie Steemit. Czy teraz żałuję? Na pewno nie. Przez te kilka miesięcy niezwykle się rozwinąłem i naprawdę sporo zyskałem. Jednak teraz nadeszła pora, że muszę zmierzyć się z magisterką. Promotor i prowadzący seminaria dyplomowe przyparli mnie w zasadzie do muru. I chociaż wolałbym tworzyć artykuły, to konieczne jest, bym najpierw uporał się z pracą naukową.
Jakieś postępy jednak są. Chcę jak najszybciej skończyć jej pisanie, by móc wreszcie odetchnąć.
Odpocząć. Zregenerować się. Oczyścić umysł. Pozbyć się niepotrzebnych obciążeń.
A potem skupić się na tym co naprawdę lubię. Na genialnej społecznościowej zdecentralizowanej platformie jaką jest Steemit.
Muszę zachować spokój. Dać sobie czas. Wzmocnię materiał i nie straszne mi będą przeróżne obciążenia. Osiągnę taką równowagę, przy której moja wytrzymałość będzie największa.
Nie pęknę.
A jeśli nawet, to szczeliny uzupełnię adamantium. I stanę się niezniszczalny. A każde zmęczenie będzie co najwyżej chwilowe.
Dobra. Koniec tych rozmyślań.
Pora brać się do działania!
Post zgłaszam do 28 edycji „Tematów Tygodnia” jako luźne nawiązanie do tematu nr 1: Zmęczenie materiału.
Źródła grafik: https://pixabay.com
Zapraszam na mojego bloga: http://zkusiorabani.pl/
oraz do polubienia strony na FB: https://www.facebook.com/zkusiorabani/
Jeśli tylko Ci się spodobało zostaw upvote i komentarz :) Będę niezmiernie wdzięczny :) Możesz także obserwować mój profil, by nie przegapić kolejnych postów!
Dlatego ja staram się czytać całość dopiero na samym końcu :) piszę wszystko co pojawia się w glowie, nie bawiąc sie w interpunkcje i stylistyke. Po wszystkim robię 15 minut przerwy na "glupotki" żeby mózg odpoczał i dopiero wtedy wracam do poprawek. Tak robilem z inżynierką i magisterką, tak robię i teraz ze steemem:)
Może to jakiś sposób.
Zwykle też tak robię. Ale czasami zdarza się tak, że w głowie nie chce się za wiele pojawić. Piszę jedno zdanie i nagle pustka... Jednak znam dobrze momenty, kiedy łapię pisarskie "flow" i wtedy leci szybko. Niestety nie zawsze tak jest.
W takim wypadku nie pozostaje nic innego jak odpuścić pisanie i wziąć się za coś innego i liczyć na powrot weny:)
Też tak czasem robię.
Skąd ja to znam? Czasami pisze mi się szybko, ładnie i zgrabnie. Ale tylko czasami...
Tekst mam niby w głowie, wystarczy przelać na klawiaturę... i tu zaczynają się schody: wyścibolone jedno zdanie, poprawiane milion razy, deletowane, pisane ponownie.
Wymęczony post, czytam całość i często kasuję.
Zmęczenie materiału jak nic.
Czasami wprost czuć taką barierę między tym co mamy w głowie, a tym co chcemy przelać na papier. W procesie pisania następuje jakaś dziwna deformacja. I to co w głowie wyglądało świetnie, na papierze może być w porównaniu do tego po prostu kiepskie... A jak taki marny efekt widzimy, to się odechciewa wszystkiego...
A ile k***w przy okazji padnie...
I nie tylko ich :D
Jakbym widział siebie, gdy próbuje sobie przypomnieć co mi się dzisiaj śniło i chcę o tym napisać, ale brakuje mi odpowiedniej ilości wydarzeń które muszę zapamiętać żeby mógł powstać post, wtedy długo mi schodzi pisanie posta.
Człowiek sobie może zaplanować, że w takim czasie coś napisze, a tu nagle problem i schodzi o wiele dłużej, bo po prostu nie idzie...
Widzę, że nas obu wzięło na troszkę narzekania :D Wylaliśmy już w postach to co nam na wątrobie siedziało, teraz pora na odrodzenie!
No to chyba tylko odpocząć w takiej sytuacji. Postanowić "dosc, dzisiaj nic z tego nie będzie, ogłaszam czas relaksu"...oczywiście obiecać sobie że "jutrooo to będzie git" :D chociaż jednodniowy odpoczynek to w sumie jakby go nie było.
Często taki odpoczynek przynosi efekty i wena oraz chęć pisania same nawet przychodzą. Ale gorzej jak ten odpoczynek się wydłuża w nieskończoność...
Swoją drogą, swego czasu czytałem liczne wywiady z różnymi polskimi pisarzami. I oni często podkreślali, że traktują pisanie jak prawdziwą pracę. I siadają przy klawiaturze nawet jak nie mają energii i ochoty. Gdy brakuje pomysłów - edytują to co już napisali lub szukają gdzieś na siłę inspiracji. Szczególnie, gdy goni ich termin umowy z wydawcą...
Znam to uczucie, oj znam... To już chyba mój stan permanentny. Żadnej z prac dyplomowych nie pisałam systematycznie tylko w zrywach dwu, trzydniowych... Jak Cię najdzie ochota do pisania to wtedy pisz do oporu! I oby naprzód. Powodzenia z pracą. Wiem jak to jest jak się weźmie na siebie za dużo zobowiązań, ale co poradzić jak chciałoby się robić więcej niż się fizycznie da?:)
Dzięki :) Staram się nie przerywać pisania jak dobrze idzie. A z tymi zobowiązaniami to chyba takie właśnie mam mocne zderzenie z rzeczywistością. Mam ich sporo teraz i pasowałyby jakieś klony do pomocy :D
Ech, skąd ja to znam :( U mnie bywa bardzo podobnie z pisaniem tekstów. Człowiek pisze zdanie, albo od razu cały tekst, a później zdania są milion razy poprawiane. W wyniku czego powstaje zupełnie inny kontekst zdania, niż był zakładany na początku. Jeszcze pisana równolegle "magisterka".
Ja natomiast mam sporo pomysłów w głowie, tematów na bloga (zwłaszcza minirecenzji filmowych) starczyłoby mi do końca życia, tylko czasu brak :( Praca, dom, sklep, itp, itd, etc :)
Sam miałem napisać notkę na ten temat. Szkoda, że nie dali tego tematu tydzień temu lub dwa, ponieważ w środę wróciłem do pracy po "starym" urlopie :( Znając życie moja notka skończyłaby się narzekaniem o "przemęczeniu" i nieprzestrzeganiu zasad BHP w miejscu pracy :)
Pomysłów też mam masę: na opowiadania, na kolejne wpisy z serii, które już prowadzę, na posty mające rozruszać tag #pl-filmy itd. Tylko brakuje tysięcy godzin, by się za to zabrać :D
No właśnie :)
"Mam tak samo jak Ty" :p Zazwyczaj biore sie za coś innego w danej chwili, później przychodzi coś samo :D