Reforma adwokatury według WOLNOŚCI– próba analizy.
W dniu 28 lipca 2017 r., a wcześniej jeszcze w 25 lipca – na swoim facebookowym profilu – prezes partii WOLNOŚĆ W. Czc. ;) Janusz Korwin – Mikke opublikował zręby proponowanej reformy adwokatury, który zawiera kilka interesujących postulatów, dlatego postanowiłem się nim z Wami podzielić.
Z przyjemnością czytam, że JKM uważa, iż:
„Adwokatura w Polsce jest najmocniejszym ogniwem wymiaru sprawiedliwości – bo zawsze była to instytucja prywatna. Potrzebna jest w zasadzie jedna reforma: liberalizacja, likwidacja oligopolu”.
Propozycje zmian opierają się na, znanej już moim czytelnikom, zasadzie CHCĄCEMU NIE DZIEJE SIĘ KRZYWDA.
Poniżej opisuję postulaty w treści opublikowanej, wraz z moim komentarzem.
I Każdy powinien mieć prawo poprosić dowolną osobę do reprezentowania go przed sądem. Sady nie mogłyby traktować ich odmiennie z wyjątkiem tytułów.
Komentarz: propozycja ta – jak można było wyczytać z komentarzy – spotkała się z największą krytyką komentujących, a jednak, założenie jest – moim zdaniem – jak najbardziej zdroworozsądkowe. Nie można się zgodzić przede wszystkim ze stwierdzeniem, że dopuszczenie to tego, że by każdy mógł bronić oskarżonego w postępowaniu karnym jest niedopuszczalne. Dlaczego? No cóż, krytykujący ten postulat wskazują, że obrońca musi legitymować się odpowiednią wiedzą prawniczą, bo w postępowaniu karnym rzecz dotyczy ochrony najważniejszych dóbr prawnych – a przede wszystkim wolności.
Tymczasem, przecież przymuszanie kogoś, by musiał korzystać w ogóle z pomocy obrońcy, jak i ograniczaniem mu prawa wyboru, samo w sobie pozbawiania go wolności i swobody wyboru.
Moim zdaniem, patrząc na projekt opisanej zmiany, tak przez pryzmat praw i wolności jednostki, jak i interesów obecnych adwokatów, jest jak najbardziej korzystny. Pozwoli na dywersyfikację rynku usług prawniczych, prawdopodobnie (a przynajmniej mam taką nadzieję) także wyeliminuje grupę adwokatów, którzy obecnie stosują swoisty dumping cenowy usług prawnych, korzystając ze swojej dominującej pozycji rynkowej, co skutkuje znaczącymi, odstającymi od ich rynkowej wartości i niezbędnego nakładu pracy, dysproporcjami w cenach usług prawnych.
Wobec zmian, prawdopodobnie bowiem, usługi o najniższej jakości – świadczone przez osoby nie mające odpowiedniego przygotowania merytorycznego, będą miały najniższe ceny, dzięki temu osoby, które będą mogły się pochwalić większymi kompetencjami – przygotowaniem merytorycznym, ale – co równie ważne – znajomością funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, swoistym know – how, wiedzą, jakie zarzuty są skuteczne, są zaznajomieni z nawykami orzeczniczymi poszczególnych sądów i sędziów, będą mogły oczekiwać odpowiednio wyższych honorariów, przy czym nie będą zmuszeni tak, jak to jest obecnie zajmować się wszystkimi sprawami, z którymi przychodzą do nich ludzie (teraz mamy taki obowiązek – polecam lekturę Prawa o Adwokaturze) - wytworzy się specjalizacja. Dlatego też – wbrew pozorom – nie obawiałbym się takiej zmiany.
II Osoby należące do uznanej korporacji adwokackiej nosiłyby togi mające na obszyciu wypustkę o barwach korporacji i miałyby prawo do tytułu „mecenas”.
Komentarz: Przez uznaną korporację adwokacką, jak rozumiem, autor miał na myśli obecnych adwokatów, a zatem tych, którzy do tej pory mieli (rzekomy, bo w dzisiejszych czasach to melodia przeszłości, niestety) oligopol na świadczenie usług prawnych.
Wolałbym jednak, by zamiast tytułu "mecenasa", zarezerwowany dla elity był tytuł "adwokata", jako bardziej kojarzący się z służbą społeczną i godnością urzędu.
III Mecenasi mieliby obowiązek świadczenia usług jako obrońcy z urzędu.
Komentarz: Okej, tu jest pewien (być może pozorny) problem. Skoro rozumujemy przez pryzmat wolności i zasady volenti non fit iniuria, to po co nam w ogóle instytucja obrony z urzędu? Przecież, skoro popieramy postulat likwidacji większości parasola ochronnego państwa opiekuńczego (opiekę zdrowotną, przymusy ubezpieczeń społecznych), to dlaczego nie miałoby rozciągać się na płaszczyznę ochrony prawnej?
Moim zdaniem, autor propozycji uważa – i ma po części rację – że funkcjonowanie państwa, społeczeństwa musi opierać się na sprawnym wymiarze sprawiedliwości. Wymiarze, który nie może wydawać wyroków „niesprawiedliwych” (zwłaszcza w sprawach karnych – przy, pamiętajmy, wciąż aktualnym postulacie WOLNOŚCI co do przywrócenia Kary Śmierci), tylko z tego powodu, że ktoś nie znał sposobu funkcjonowania (procedur prawnych) sądownictwa. Stąd – jak mi się wydaje – postulat utrzymania obrony z urzędu.
Czy się z tym zgadzam? Nie do końca. Owszem, przyczyni się to do poprawy stabilności i przewidywalności wydawanych orzeczeń, a także zminimalizuje szansę na skazanie osoby niewinnej. Ale z drugiej strony. Chcącemu nie dzieje się krzywda, prawda? Problem ten można rozwiązać inaczej, rynek wytworzyłby niszę, na np. ubezpieczenia na wypadek postępowań sądowych, itp.
Poza tym, odpowiedzialny człowiek, taki który jest w stanie zadbać o swoje zdrowie, zabezpieczenie emerytalne, itp. dlaczego nie miałby być w stanie zadbać o należytą ochroną prawną? Tym bardziej, że ceny na rynku usług prawnych już teraz SĄ zróżnicowane i naprawdę, na KAŻDĄ kieszeń. Moim zdaniem, o wiele bardziej dostępne, niż np. prywatna opieka zdrowotna. A postulowane zmiany mają szansę jeszcze tę sytuację (z punktu widzenia konsumenta) poprawić i zdywersyfikować.
Ale jeżeli już trzymamy się obowiązku świadczenia obrony z urzędu, to musi być to godnie przez państwo wynagradzana praca – zgodnie z jej wartością społeczną.
IV Osoby mające ukończone studia prawnicze nosiłyby togę z zielonym obszyciem bez wypustki i miałyby prawo do tytułu „adwokat”.
Komentarz: Postulat ten – przy obecnym poziomie studiów prawniczych w Polsce, które uczą jedynie teorii, z którą praktyka częstokroć nie jest „za pan brat” jest zupełnie chybiony. Wymagałoby to uczynienia z uniwersytetów uczelni zawodowych. A to nie jest przecież wcale ich cel. Nie należy różnicować pozycji rynkowej absolwentów prawa z innymi, nie wyspecjalizowanymi osobami trudniącymi się pomocą prawną - obecnie nie ma ku temu podstaw merytorycznych. Swoim wykształceniem, mogliby ewentualnie chwalić się podczas reklamowania swoich usług.
V Osoby pozostałe miałyby na obszyciu wypustkę białą i posługiwałyby się tytułem „obrońca”.
Komentarz: Obrońca – dotychczas jest to miano procesowe, wynikające z kodeksu postępowania karnego, które dotyczy wyłącznie spraw karnych. Nie jest dla mnie zrozumiałe czy ten postulat dotyczy także pełnomocników w sprawach cywilnych i innych, ale pojęcie to, do spraw odmiennych od karnych, zupełnie nie pasuje.
VI Należy znieść obowiązek posiadania obrońcy – w każdej sprawie.
Komentarz: Jak ma się to do postulatu z pkt 3? Obrona z urzędu, jak rozumiem, ma być tylko „prawem ubogich” nie zaś obowiązkiem? Skoro tak, to moje rozważania opisane powyżej tracą rację bytu. Zgodnie z tym postulatem, nie powinno być w ogóle obowiązku obrony z urzędu.
VII Osoby ubogie miałyby prawo do obrońcy z urzędu.
Komentarz: Pisałem już, że nie odpowiada mi ten sposób myślenia. Zapewnieniem ochrony prawnej dla ubogich, jak też innymi ich potrzebami powinny zajmować się instytucje prywatne, a nie państwo, np. fundacje bazujące na wolontariacie prawniczym, dające partycypującym adwokatom konkretne, ekskluzywne korzyści – prawo do reklamy, zwolnienie od podatku, itp.
Tak w skrócie przedstawiają się moje przemyślenia, w tym zakresie reformy adwokatury zaproponowanej przez JKM. Mam nadzieję, że kogoś zainteresowałem tematem.
Zapraszam do zadawania pytań.
Pozdrowienia!
Ilustracja pochodzi z facebooka, z profilu Janusza Korwin - Mikkego.
Czy to nie jest tak, że jego punkty najpierw chcą stworzyć wolny rynek, a potem go likwidują?
Zależy z czyjego punktu widzenia na to spojrzeć. Czy konsumenta, dla którego de facto obowiązki adwokatów (czy też "mecenasów") do świadczenia pomocy prawnej z urzędu nic nie zmieniają, bo w żaden sposób nie wpływają bezpośrednio na dostępność odpłatnych usług dla jego osoby.
Czy może przedsiębiorcy, na którego nałożono odgórnie obowiązek (no bo i obecnie od świadczenia pomocy prawnej przy wyznaczeniu z urzędu, co do zasady nie można się uchylić) świadczenia usługi. Wtedy stanowi to pewną, dość istotną ingerencję państwa w swobodę świadczenia usług.
Jednak, o ile stanowi to na pewno jakąś formę regulacji rynku, to jeżeli będzie odpowiednio, nie tak jest obecnie, godnie wynagradzane, to nie powinno stanowić dla adwokatów jakiejś większej niedogodności.
Nie możemy na pewno za to mówić o "likwidacji" wolnego rynku usług prawniczych tym postulatem, bo (1) obowiązek dotyczyć ma tylko wąskiej, elitarnej grupy odbiorców, (2) nie wpływa (bezpośrednio) na dostępność usług i ich ceny.
Pozdrowienia i czekam na opisanie, w Twoim "krasnalowym" cyklu, lokatora spod Sądowej 4;)
Congratulations @stormtossed! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
Award for the number of upvotes received
Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP