You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Rozumiał, do ludzkie, że tak się reagowało. Sam na swój sposób przeżywał. No i jeszcze to dziewczyna, a Mikasa przecież trochę przeżyła. Dlatego dla niej to jest trudniejsze. Gdyby nie byli wcale na widoku, po prostu by ją przytulił. A tak musiał się odsunąć, zabrał dłoń nim zdążył ją jakoś uspokoić. Choć jeszcze nie widział jej takiej...
-Wiem - szepnął wyraźnie przygnębiony, naprawdę chcąc jakoś ją wesprzeć. Chwycił ją za dłoń. -Pojedzmy do jej szkoły jak się uspokoisz. To dwie ulice stąd.
Zamrugała kilka razy, chcąc powstrzymać łzy. Na szczęście żadna się nie wydostała. Ścisnęła mocniej jego rękę i spróbowała uspokoić swój nerwowy oddech. Miała nadzieję że dorwą tego potwora. Spojrzała w końcu na Levi'ego i kiwnęła głową.
-Już...już mi lepiej. Przepraszam, to żałosne z mojej strony - Szepnęła, zła na siebie. Odpaliła już tylko auto bez słowa.
Spokojnie czekał, aż sie pozbiera. Kiedy ruszyli musiał zabrać dłoń... Zamyślił się trochę.
-Nie uważam że to żałosne... - napomknął jedynie, tak by wiedziała. Podał jej też dokładny adres placówki. Ta reakcja była zwyczajnie dosyć kobieca, chyba to nje było nic złego? Pokazywała emocje.
W tym zawodzie nie powinna się rozklejać przy czymś takim. Ale była mu wdzięczna za takie słowa. Chwilę spojrzała na niego i chociaż się nie uśmiechała to mógł zobaczyć że jego postawa jej pomagała. Już tylko pojechała w stronę szkoły i kiedy trafili to zatrzymała się przed budynkiem. Zwykłe liceum...nic specjalnego. Ani nie wyglądało na jakieś niskich lotów ani na jakieś super bogate. Miała nadzieję że czegoś się dowiedzą. Już tylko zamknęła drzwiczki i z Levim poszła w stronę wejścia.
-Nie mam żadnego pomysłu kto mógłby to być Levi...
Idąc z nią, przeczesał ręką mokre włosy i westchnął zrezygnowany.
-Jeśli za tymi morderstwami stoi jedna osoba, ofiary mogły być przypadkowe - mruknął smutno. Co za tym idzis trudno będzie wyczaić tego świra. -Może ktoś się ostatnio za nią kręcił i jej koledzy będą coś wiedzieć? - zerknął na nią, otwierając jej drzwi, wpuścił ją pierwszą. Szykował też odznakę, by ich przedstawić.
Mikasa spytała się gdzie znajdzie gabinet dyrektora i jak już się zorientowali gdzie iść to ruszyli, przy okazji się rozgladając. Budynek był zadbany, akurat były lekcje więc było też pusto i cicho. Mikasa rozglądała się z ciekawością jednak w końcu zapukała do drzwi gabinetu dyrektora i zajrzała ostrożnie.
-Dzień dobry...jesteśmy w sprawie waszej uczennicy. Julie Watson. Niestety, ale...ona nie żyje. Musimy przepytać jej kolegów z klasy.
Wieki nie był w szkole. Nawet z trudem szlo mu wspominanie swoich szkolnych lat... Sekretarka uniosła na nich wzrok, ale gdy usłyszała, że ich uczennica--
-O Boże... Rozumiem, proszę chwilę poczekac - starala się zachować profesjonalny spokój. Podeszła do pokoju obok i zapukała, proszac panią dyrektor. Szpilki zaczęły stukać o podłogę. Wyszła do nich i tym razem Levi powtórzył co się stało. Już zaraz sprawdzali plan lekcji jej klasy.
Dyrektor na wieść o tym zaczął kręcić głową z niedowierzaniem. Był starszym mężczyzną z siwą czupryną i ogromnym brzuchem. Była jedną z lepszych uczennic, dobrze ją pamiętał przez to. Nie chciało mu się wierzyć.
-To...to wielka tragedia. Dla rodziny ale i dla społeczeństwa, była naprawdę wybitną jednostką - Wydusił, chusteczką wytarła sobie pot z czoła. Mikasa zerknęła na niego ale zignorowała go i spojrzała z powrotem na plan. Znalazła... - W porządku, idziemy porozmawiać z jej klasą.
Sekretarka kiwała tylko głową, zgadzając się z dyrekcją. Jednak kiedy ustalono która to jej klasa i gdzie mają zajęcia sekretarka zaproponowała że ich zaprowadzi. Wice dyrektorka skinęła głową, wysylając z nimi sekretarkę i jeszcze przeżywając tę informację,nadając cos dyrektorowi. Sekretarka podprowadzila pod klasę Mikasę i Levia, otworzyla drzwi i wprowadzila ich przerywając lekcje.