You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Starała się zignotować to, że jest tak blisko. Cholera, dlaczego ona tak przeżywa jego obecność obok. Jednak wsłuchała się w to, co mówił ten facet. Mikasa sama popatrzyła szybko na Levi'ego i zerwała się z krzesła. Ta blondynka...
-Jedziemy - Zakomunikowała tylko i wypadła jak burza z pomieszczenia. Biegnąc powiadomiła kogoś żeby jeszcze zajęli się podejrzanym, nie chciała tracić czasu.
Levi ruszył za nią, zgadzając się z tą decyzją. Czyżby ich przejrzała? Paplała strasznie, mogłaby coś napomknąć. Chyba że zdecydowanie nie miała zamiaru. Po drodzę ubrał swój płaszcz, szybko wsiadł z nią do auta, zły.
-Jeśli widziała, że zgarniamy szefa, sądzisz że jeszcze tam będzie? Daliśmy jej sporo czasu przez noc.
-Może jest głupia, albo bała się tego szefa? Musimy liczyć na to - Warknęła i już tylko ruszyła z piskiem opon. Cholera, cholera, cholera! Że się dali tak podejść, mogli spytać się jeszcze kogoś! Prowadziła wyraźnie wściekła, ale jak w końcu dojechali to bez ogródek wysiadła, trzaskając głośno drzwiami od auta.
Obserwował ją, nieźle się złościła... Choć sam był zły... Wysiadł równie szybko i nawet nie zawahał by wejść do środka. Rozejrzał się za nią, była z jakimiś dwoma facetami przy barze. Jednak była durna...kiedy ich zobaczyła wyglądała nieswojo.
-Oszukaliście mnie wczoraj - szepnęła na przywitanie.
-A ty nas - oświadczył Levi i spojrzał na Mikasę. Może odrazu przedstawi jej zarzuty?
Mikasa sama patrzyła na nią dłuższą chwilę jednak w końcu zerknęła na Levi'ego.
-Masz jeszcze szansę powiedzieć nam prawdę...jeśli to zrobisz to cokolwiek się stało, będziesz bezpieczniejsza - Jej głos był naprawdę nieprzyjemny, ton poważny. Najwyraźniej już nie chciała się babrać w tym wszystkim. Sięgnęła szybko do kajdanek - Chyba, że chcesz zrobić widowisko
Kobieta przugryzła wargę. Czyli jest w dupie?
-To... Nie będę się wam tłumaczyć! Zrobiłam to na co zasłużyła! - krzyknęła sflustrowana. To chyba wystarczająco. Levi chwycił ją za ramię, ciągnąc by wstała. Ta jeszcze teatralnie jęknęła, że niby boli. Dała się jednak zakłuć, teraz chlipiąc. -Nie powinna się wtrącać tam gdzie nie miała - była roztrzęsiona i raczej dokładnych powodów od niej nie wyciągną. To już sprawa dla sędziego.
Więc to zrobiła...była tuż obok! Mikasa już tylko wyszła z nią i z Levim z budynku i nie odzywając się, pojechała do centrali. A myśleli cały czas że to był mężczyzna...wzięła głęboki wdech. Była ciekawa czemu to zrobiła, później na pewno to sprawdzi. Ale teraz była już najzwyczajniej w świecie zmęczona.
W końcu. Choć zastanawiał się sam o co baby mogą pokłócić się aż tak... To niezwykłe. Nawet jeśli okrutne i nieludzkie. Emocje są skomplikowane. Kiedy już ją mieli wystarczyło wypisać dokumenty.
-Posiedzisz trochę ze mną? Jeśli wypiszemy to odrazu i obaj podpiszemy to będziemy mogli zamknąć sprawę.
Przetarła zmęczone oczy i spojrzała na niego. Kiwnęła głową, też wolałaby mieć to z głowy. Bez słowa już poszła z nim, mógł zauważyć ulgę na jej twarzy. Ta sprawa ją męczyła, przecież to była okrutna śmierć...co takiego się musiało wydarzyć?
-Chcesz...chcesz kawy? - Zaproponowała cicho.