You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Jechali w kompletnej ciszy ale o czym rozmawiać w takiej sytuacji? Sprawa była naprawdę poważna, było widać że Mikasa też się tym przejmuje. Jak dojechali na miejsce to na chwilę zatrzymała auto i wzięła głęboki wdech. Takie sprawy nie były za wesołe, zwłaszcza że chodziło o kobiety. Zerknęła na Levi'ego jeszcze.
-I co myślisz...?
-To serio musi być jakiś świr - krótko podsumował, zamykając papierową teczkę. Niepokoiło go to, ale ten kto to robił napewno nie był normalny. Gdy już tam byli, spojrzał na Mikasę i rozpiął już pas, wychodząc z auta i lustrując okolice, jakby przez chwilę nie zwracając uwagi na taśmy zabezpieczające teren i ekipę.
Świr to mało powiedziane...pozostawione w jakiś ciemnych uliczkach by się wykrwawiły, a rany jakie zadawał...były potworne. Z opisu wynikało że ich wnętrzności można było znaleźć na całej ulicy gdzie leżały. Mikasa chcąc już to mieć za sobą po prostu poszła w kierunku wskazanym przez techników.
Zatrzymała się nagle i wpatrując się w ciało wyraźnie zbladła. Co za potworność...
Levi w sumie zastanawiał się czy tam iść, opis by mu wystarczył. Jednak nie chciał nawet przed sobą przyznać, że posiadał takie słabości. Podszedł już obok Mikasy, przyglądając się temu. To, co zostało z tej kobiety... To było nienormalne. Nie chcąc już patrzeć na ofiarę poszedł pogadać z technikami. Co wiedzą? Może jakieś ślady? Deszcz ciągle padał... Jeśli Mikasa znowu zachoruje będzie miał przesrane.
Mężczyzna który zajmował się ciałem spojrzał na Levi'ego krótko i westchnął ciężko. Podał mu portfel dziewczyny w którym były jej dokumenty razem z legitymacją szkolną.
-Ackerman to się nie spodoba, miała tylko 18 lat. Jej rodzice już wiedzą, ale nie mają pojęcia kto mógłby to zrobić i dlaczego. Jej szkoła nie jest jeszcze sprawdzona więc możecie pojechać tam. A odnośnie ciała... - Westchnął ciężko i przeniósł swój wzrok na zwłoki. Pokręcił głową powoli - Długo umierała. Nie została chyba zgwałcona, ale to nie jest pewne. Jeśli to ten sam co od ostatnich to zapewne znajdziemy gdzieś te cholerne narkotyki - Nagle zaczął zaglądać za ramię Levi'ego i palcem wskazał coś - Chyba Ackerman gdzieś ci idzie.
I faktycznie, dziewczyna wychodziła z uliczki i szła z powrotem w stronę swojego auta. Usiadła za kierownicą wyraźnie blada i zaczęła pić wodę. Musiała się uspokoić.
Obejrzał legitymację, faktycznie... Pół roku temu miała osiemnaste urodziny. Masakra. Zarejestrował jej najważniejsze dane i raz jeszcze spojrzał na martwą dziewczynę. Umrzeć w swoich najlepszych latach... Szkoła. Bez wątpienia tam się wybiorą. Pokiwał, oddając portfel. Spojrzał też za Mikasą, westchnął nieco i spojrzał na mężczyzne.
-Dobra, działajcie tu jeszcze. Może coś jeszcze znajdziecie... Idę do niej - mruknął, ruszając już w stronę auta. -Sprawdzimy szkołę - rzucił gdy był jeszcze obok. Przeszedł pod taśmą i poszedł do auta, wsiadł i spojrzał na Mikasę. Byli dosyć daleko... Zerknął dla pewności w koło, w końcu sięgając dłonią do jej policzka. Zrobiła się bardzo blada. I chyba przed chwilą piła, miała wilgotne wargi, nadal były popękane po gorączce.
-Mikasa?
Mężczyzna kiwnął mu głową i już zajął się dalej swoją pracą.
Mikasa siedząc w aucie wbijała pusto wzrok w kierownicę. Nie że to ją przerosło, ale na widok czegoś takiego wiele osób poczułoby się gorzej. A fakt, że to była jeszcze dziewczyna...
Wzdrygnęła się na jego gest i spojrzała na niego powoli, jej oczy błyszczały jakby miała płakać.
-To tylko dziecko Levi - Szepnęła niewyraźnie i przygryzła jeszcze mocniej dolną wargę - Ja mogłam kiedyś tak zginąć - Wyznała mu drżącym głosem.
Rozumiał, do ludzkie, że tak się reagowało. Sam na swój sposób przeżywał. No i jeszcze to dziewczyna, a Mikasa przecież trochę przeżyła. Dlatego dla niej to jest trudniejsze. Gdyby nie byli wcale na widoku, po prostu by ją przytulił. A tak musiał się odsunąć, zabrał dłoń nim zdążył ją jakoś uspokoić. Choć jeszcze nie widział jej takiej...
-Wiem - szepnął wyraźnie przygnębiony, naprawdę chcąc jakoś ją wesprzeć. Chwycił ją za dłoń. -Pojedzmy do jej szkoły jak się uspokoisz. To dwie ulice stąd.
Zamrugała kilka razy, chcąc powstrzymać łzy. Na szczęście żadna się nie wydostała. Ścisnęła mocniej jego rękę i spróbowała uspokoić swój nerwowy oddech. Miała nadzieję że dorwą tego potwora. Spojrzała w końcu na Levi'ego i kiwnęła głową.
-Już...już mi lepiej. Przepraszam, to żałosne z mojej strony - Szepnęła, zła na siebie. Odpaliła już tylko auto bez słowa.