Korea Północna, kraj mlekiem i miodem płynący
120 540 km², 25 368 620 ludzi, 73 lata niepodległości. To Korea Północna, uzbrojona po zęby forteca z bronią nuklearną i prawdopodobnie wodorową, a dostęp do czerwonego przycisku ma niepodzielny wódz, dyktator – Kim Dzong Un. Prawdopodobnie trzydziestoczteroletni Kim jest trzecim synem Kim Dzong Ila, a zarazem Pierwszym Przewodniczącym Narodowej Komisji Obrony. Jako, że oficjalnie panuje tam republika socjalistyczna, to państwem rządzi armia, a Kim Dzong Un jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, czyli tą osobą , która wydaje rozkazy. Obecna głowa państwa nie czuje żadnego strachu przed innymi państwami i jak gdyby nigdy nic w noworocznym apelu ze strategiami na nowy rok, oznajmia że wzmocnią gałąź nuklearnego przemysłu zbrojeniowego i będą dysponować balistycznymi wyrzutniami dalekiego zasięgu z głowicami wodorowymi. Atmosfera wokół Kima musi być bardzo pozytywna, skoro potrafi się chwalić na Twitterze jak małe dziecko o swoim czerwonym guziku mogącym zdematerializować w ciągu kilku minut kilkadziesiąt milionów ludzi, w każdym wskazanym miejscu na świecie. Obserwując bardzo dynamicznie rozwijający się militaryzm w tym kraju, zauważalny jest również wzrost gospodarczy, w końcu z czegoś muszą wyprodukować oporządzenie dla piątej na świecie co do wielkości armii, liczącej sobie 690 tysięcy żołnierzy. Jednak nasuwa się pewna wątpliwość, jak tak młody kraj zdobył takie uzbrojenie w tak krótkim czasie. Zwroty wskazujące przypuszczenia nie są przypadkowe, system w jakim znajduje się Korea Północna bardzo skutecznie blokuje jakiekolwiek transfer informacji dotyczący szczegółów, a i w ogóle jakichkolwiek relacji z prawdziwego życia politycznego oraz realnych warunków życia publicznego.
Odpowiedzi na wszystkie pojawiające się pytania należy szukać w przeszłości, a dokładniej w historii Kim Ir Sena, dziadka obecnego wodza. Niestety wszelkie informacje związane z nieżyjącym już Wielkim Wodzem obecne w obiegu pełne są świadomego fałszerstwa, mistyfikacji, kłamstwa, spreparowanych mitów i legend. Ir Sen urodzony w 1914 roku, już w szkole średniej stał się częścią komunizującej się młodzieży. Bardzo szybko jednak cała czerwona grupa zostaje wyłapana i aresztowana. Nieprawdziwa doktryna głosi, że to on ją założył i jej przewodniczył, podczas kiedy był jedynie mało znaczącym członkiem. 17 letni Kim bez większych osiągnięć życiowych trafia do więzienia, jak się później okazuje, dzięki temu epizodowi będzie mógł osiągnąć wiele. Po roku spędzonym w areszcie, ślady w historii dotyczące jego działalności na wolności są okryte tajemnicą. Wiadomo jednak że w 1932 na stałe rozpoczął pracę w komunistycznym podziemiu, stawiając sobie za cel zjednoczenia niezależnych partyzanckich sił koreańskich. Jako młody, energiczny, przebojowy, śmiały i z więziennym życiorysem, a do tego pałający szacunkiem do fanatyków akcji bezpośredniej, zostaje natychmiast zauważony przez chińskich dowódców i oddają go w opiekę doświadczonemu kadrowcowi KPCh. W 10 letniej epopei partyzanckich wyczynów Kima ciężko jest znaleźć fakty.
Oficjalna historiografia KRLD jest tak zafałszowana, że rozróżnienie tworów wyobraźni autora od rzetelnych faktów jest praktycznie niemożliwe. Jednak nie ulega wątpliwości, że Ir Sen walczył i przewodził bohaterskiemu zrywowi o wolność pomimo beznadziejnej sytuacji w jakiej się znajdowała się ta grupa koreańskich patriotów. Analizując młodzieńcze lata Kima historycy akcentują jego czteroletni wyjazd do ZSSR, z którego powrócił w mundurze radzieckiego oficera już po wyzwoleniu Korei. Miało to ostatecznie zdyskredytować jego wcześniejszą działalność partyzancko-wyzwoleńczą i pozostaje to wielkim zarzewiem konfliktu jaki obecnie panuje pomiędzy skrajnie antykomunistyczną Koreą Południową a Północną. Jednak to okres pobytu w Rosji na stałe decyduje o tym, że w przyszłości Koreańczycy będą uważali go za pół-boga i nazywali ,,Wielkim Wodzem”. Na pewno wiadomo, że przebywał tam 4 lata. Z początku trafił do jednego z trzech obozów przejściowych, niedaleko Władywostoku, gdzie przez kilka pierwszych tygodni pobytu uprawiał ogródek, a jego pozycja z przywódcy partyzantów zmieniła się w nic nie znaczącego uciekiniera z Mandżurii. Kim szybko zwrócił na siebie uwagę oficerów radzieckich dzięki swojej posłuszności, zdyscyplinowaniu, układności, chętnej nauki rosyjskiego oraz schlebianiem przełożonym. W 1942 roku Kim Ir Sen zostaje dowódcą jednego z czterech batalionów 88 Specjalnej Samodzielnej Brygady Snajperów. Cechą charakteryzującą 200 ludzi otaczających Kima było ich bardzo słabe wykształcenie. Większość stanowili chłopi, którzy byli analfabetami od pokoleń. To bardzo ważne, ponieważ później Ci ludzie byli fundamentem do potężnego aparatu władzy, który wprowadzając swoje rządy wprowadził również do życia codziennego podejrzliwość i polityczną wrogość do klasy inteligencji i w ogóle ludzi wykształconych. Sam Kim będąc w szeregach Armii Czerwonej był bardzo spolegliwy i posłuszny przez co szybko zdobył sobie zaufanie jednostek wysokiej rangi. Wiadomym jest, że dostał trzykrotnie zaproszenie na Kreml, i za każdym razem jego pobyt trwał trzy miesiące. Co dokładnie tam robił, z kim i o czym rozmawiał, nie wiadomo. Można się jednak domyślać, że Stalin i jego ludzie widzieli w Koreańczyku wielki potencjał na rozszerzenie sfery swoich wpływów na wyspach Koreańskich.
Od sierpnia 1945 roku oficjalnie panował pogląd, że to Armia Czerwona wyzwoliła Koreę. W zaledwie kilka miesięcy, ta narracja zaczęła się zmieniać. Początkowo dodano, że pomagały też nieliczne grupy koreańskich partyzantów, co było oczywiście jawnym kłamstwem, ale jak już wiemy poziom intelektualny mieszkańców nie był zbyt wysoki, a wiadomo, że najłatwiej manipuluje się głupimi ludźmi. W przeciągu dziesięciu lat bojówki zamieniły się w regularnie walczące oddziały Kim Ir Sena walczące o niepodległość ojczyzny. Mało tego, w latach 70 zaczęto twierdzić, że wyzwolenie Korei nastąpiło przez samodzielną i osobistą decyzję samego Kima, który nakazał atak na siły okupujących Japończyków. O samej Armii Czerwonej zaczęto powoli zapominać, a jedynie czasami mimochodem dodawano o jej jakimkolwiek udziale w całym procesie. Z biegiem lat doskonalenia obrazu Wielkiego Wodza udział ZSSR musiał całkowicie zniknąć, aby propaganda dobrze działała. Zachowywano jednak elastyczność w oficjalnej formie historii w miarę do bieżących potrzeb politycznych, aby przypodobać się w potrzebnych momentach ZSSR. Uznawali oni zwierzchnictwo radzieckich przełożonych tylko na pokaz i wyraźnie pod presją z zewnątrz.
W rzeczywistości to Armia Czerwona odbiła Koreę Północną. Jako że Kim był lojalny i oddany swoim radzieckim zwierzchnikom, był idealnym kandydatem do pełnienia przedstawicielstwa lokalnych radzieckich interesów na terenie nowowyzwolonych terenów. Kim jednak był o wiele bardziej przebiegły, niż władze Rosji mogły przypuszczać. Skoro więc przy biciu gongów i skandujących tłumach ogłasza się na ogromnych placach, że Kim jest wojennym geniuszem, niedoścignionym mistrzem sztuki wojennej, pogromcą japońskiego imperializmu, wyzwolicielem i zbawcą, jasne staje się dla ludu, że Kim był jedyną osobą, która mogła uwolnić Koreę z reżimu. I skoro z trybuny najwyższego forum partii autorytety ogłaszają, że Koreańskie państwo jest ideowo-politycznym monolitem uznającym tylko zdanie wodza, to jasne staje się, że idea Kima jest jedyną, która w ogóle może istnieć. Taki delikatny ogląd na historię daje nam pewne spektrum, które pozwala zrozumieć jak działa obecnie ten kraj. Od początku starano się tak zaprogramować obywateli, reżimem, morderstwami, presją, aby wierzyli tylko i wyłącznie w jedyną i niepodważalną wolę swojego pana i wodza, Kima Ir Sena, następnie jego pierworodnego Kim Dzong Ila a dziś tą pozycję piastuje młody Kim Dzong Un. Korea dziś jest przypuszczalnie punktem zapalnym większego konfliktu zbrojnego, i dopóki Północna strona dalej będzie osiągać kolejne sukcesy w postępie technologicznym, oraz pogarszać już i tak złe stosunki z innymi państwami, to ryzyko na jego wystąpienie drastycznie wzrastają.
Między ostatnim a przedostatnim akapitem zrobiłbym odstęp ;)
dzięki :D