RE: Mój nowy wyśniony przyjaciel
Świadomy sen można wykorzystać do kreowania w nim rzeczywistości przynoszących w dłuższej perspektywie tzw. "zasługę. To stwierdzenie można przyporządkować pojęciu "tworzenie dobrej karmy", ponieważ sen jest formą rzeczywistości, która nie jest wolna od zasady przyczynowo-skutkowej.
Przed wielu laty były prowadzone w Polsce kursy świadomego śnienia, ale podejrzewam, że kursanci w znacznej części zainteresowani byli ich rozrywkowymi aspektami. A przecież we śnie można tworzyć dobro, które z czasem ma tendencję do kreowania materialnej rzeczywistości.
Sny są skutkiem naszego zachowania i jednocześnie źródłem przeżyć kumulowanych w podświadomości. Nie są wolne od prawa przyczynowo-skutkowego, w związku z tym zasługują na odpowiedzialne traktowanie.
Osobiście mam kiepskie wyniki w treningu, głównie z powodu upartego forsowania indywidualnej jego (treningu) wersji.
Przez nieuwagę i brak koncentracji uniknęła mi informacja, że nie ingerujesz w swoje sny. Masz okazję to robić, bo bierne "oglądanie" snu, to jakby lizanie lodów przez szybę. Sugeruję na początek powtarzanie słówek języka którego się uczysz (niemiecki?) lub świadome ingerowanie w temat konwersacji. A już lewitowanie w stylu Piotrusia Pana - to jest odlot.
Już ostatnio napisałeś komentarz pod moim postem dotyczącym snu i załączyłeś do niego filmik.
Obejrzałam go, brzmiał pięknie ale dość utopijnie, mimo, że mężczyzna mówił o prostych teoretycznie rzeczach, ja z góry założyłam, że to nie dla mnie, że we mnie nie ma takiego potencjału.
Gdy jednak pomyślałam sobie o tym, że mogę "zyskać" powiedzmy te 20 lat do swojego życia i, że nie mam przecież nic do stracenia, to dość nieśmiało zaczęłam wracać myślami do tego tematu i okazało się, że ja też mogę to osiągnąć.
Oczywiście nie mówię, że coś osiągnęłam. Ja tylko wiem, że śnię, nie wiem czy ze względu na brak odwagi, czy ze względu na to, że wciąż ogromnie zaskakuje mnie świadomość snu mam tę blokadę, że nie kieruje snem.
Choć moim zdaniem nie należy zapominać, że po tym gdy zafascynowałam się tym tematem to świadome sny pojawiły się u mnie już kilkukrotnie, a już tym bardziej nie należy zapominać o tym, że w ostatnich snach bardzo panowałam nad emocjami, a nawet prowadziłam rozmowę na ten temat, który obecnie bardzo mnie interesuje.
Mam chęć jeszcze bardziej panować nad moimi snami, początkowo jestem z siebie zadowolona. I właśnie chyba nie do końca chodzi mi o aspekt rozrywkowy, o którym wspomniałeś. O niego również, ale przede wszystkim chcę przeżywać sny tak by móc uczynić je "częścią" mojego życia, by przeżywać w nich rzeczy realne, by móc w nich "trenować" swoje umiejętności, niekoniecznie grę na flecie czy języki, bardziej swoje wnętrze, zachowania, "rozumienie"...
Nie wiem na ile zrozumiale się wypowiedziałam. Dopiero zaczynam z tym tematem i nie do końca jestem w stanie określić swoje myśli.
Kilka dni zastanawiałam się co i jak odpisać by wyrazić co czuję i co myślę, jednak na ten czas dla mnie samej jest to jeszcze trochę skomplikowane.
W każdym razie Twój komentarz pod moim poprzednim postem z tej tematyki zachęcił mnie do prób, które jak widać udają się, więc dziękuję Ci, bo na tamtą chwilę myślałam, że jestem szalona, troszkę ukierunkowałeś mnie, i teraz rozumiem, że w tym szaleństwie jest metoda. Po tych snach, choć nie robię w nich nic niesamowitego budzę się bardzo podekscytowana i mam więcej mocy do działania na codzień, siłę daję mi też myśl, że mogę w sobie to rozwijać, wypełnia mnie więcej optymizmu niż dotąd, bo wiem, że przeżywam coś, czego większość ludzi nie osiąga (nie to, że czuje się lepsza). No i w końcu budzę się uśmiechnięta, bo satysfakcjonują mnie te małe kroczki w osiągnięciu świadomości i kontroli nad snem.
Dziękuję za komentarz i życzę powodzenia w Twoich treningach :)
w 300 stronicowej książce "Tybetańska joga snu i śnienia" - Tenzin Wangyal Rinpocze opisuje bardzo dokładnie wszystkie aspekty związane z se snami, związkami z emocjami, samym życiem i umieraniem. Niezwykle fascynująca literatura, opisująca zjawiska, o których my, jako technologiczna nacja nie mamy pojęcia. Połowę życia przesypiamy bezproduktywnie, regenerujemy jedynie swoje ciała, marnując przy tym swój potencjał umysłu. A szkoda.
Rinpocze jest tytułem wysoko rozwiniętych nauczycieli buddyjskich, których poziom "oświecenia" jest weryfikowalny przez pozostały rinpoczów. W związku z tym, tytuł ten jest gwarantem wiarygodności nauczyciela.
Zaznajomienie się z powyższą literaturą (nawet w pobieżny sposób) , daje odpowiedzi na wiele nurtujących nas w życiu pytań. Dobrze ją mieć na meblu przy łóżku.
Dziękuję za życzliwy komentarz i życzę Ci wytrwałości w swoich doświadczaniach snu.