Pic #1 - porażka chlebowa
Pic #1
Jest to moje pierwsze zdjęcie wrzucone na #steemit. A w zasadzie dwa zdjęcia.
Tak jak pisałem w moim powitalnym poście zamierzam wrzucać codziennie zdjęcie na mojego steemitowego bloga. Dzisiaj prezentuję pierwsze, a w zasadzie dwa, bo nie mogę się oprzeć, aby pokazać jak różne może być "pudełko" od "zawartości".
Otóż kilka dni temu postanowiłem upiec chleb. Prawdziwy chleb, taki zdrowy, taki z ziarenkami i z ciemnej mąki. Dostałem przepis od koleżanki z pracy (pozdrawiam!) i zabrałem się do roboty. Niestety nie posiadam w kuchni wagi kuchennej i prawdopodobnie szklanka ≠ kubek ≠ 250ml wody ≠ 250g mąki (XD) i skończyło się to kiepsko. Najpierw chcę pokazać wam jak pięknie wyglądał mój chlebek po wyjęciu z piekarnika. Nie wyobrażacie sobie jak byłem z siebie dumny:
W przepisie było wyraźnie zaznaczone, że nie wolno kroić gorącego czy ciepłego chleba, więc wystawiłem na trochę na balkon, potem jeszcze postał w kuchni żeby się ostudzić. W międzyczasie wróciła z pracy moja dziewczyna i można było pokazać jej jakim to jestem wspaniałym kucharzem, zademonstrowałem chleb, a dziewczyna nie mogła uwierzyć, do tego stopnia, że postanowiła zrobić zdjęcie i pochwalić się na facebook'u (dowód w nadmiarowym zdjęciu nr 3 na samym dole). Tak więc wrzuciła post na fejsa i mogliśmy pokroić chleb, aby zrobić sobie kanapki. Efekt był następujący:
Niestety jak widać nie był to do końca udany wypiek. No, ale cóż, człowiek niby na błędach się uczy. Tak czy inaczej, założyłem sobie bana na pieczenie chleba na czas nieokreślony.
Poniżej dowód posta na fejsie mojej dziewczyny z przepięknym chlebem (post wisi do dzisiaj i wszyscy myślą, że jestem zajebistym kucharzem):
Można z tej historii wysnuć trzy wnioski:
Najważniejsze, że była chrupiąca skórka! :D
No przyznam, że skórkę wszamałem :P
Pierwsze śliwki robaczywki. Może przepis od koleżanki nie był najlepszy.
Z mojego doświadczenia. Przed upieczeniem pierwszych bułek/chleba/tortu, przed pierwszym octem/winem/konfiturą, trzeba po prostu trochę zrozumieć, jak to działa. Po co wykonujemy daną czynność, po co dodajemy dany składnik, dlaczego tyle czekania i taka temperatura. Tu nie chodzi o jakieś dokładne szczegóły fizykochemiczne, ale ogólne idee. I jak już rozumiesz, co ma się zadziać, to uwierz - waga wcale nie będzie ważna.
To pisałam ja, gospodyni domowa, która z niechęci do zbędnego brudzenia szklanek i misek wszystko sypie na oko. No chyba, że ma być cały kilogram, tudzież całe opakowanie inne, wtedy wierzę producentowi. ;)
Szanuję wrzucanie porażek
Jesteś mega! Można było zrobić taki nadziewany chleb, albo podać zupę lub żurek w chlebie! haha Mam przepisy na chleby bezglutenowe, postaram się wrzucić za jakiś czas, aż już będziesz gotowy na kolejną chlebową próbę ;))
zupa w chlebie to genialny pomysł w takiej sytuacji. Shiet szkoda, że nie wpadłem na to wtedy :P teraz ten chleb jedzą wrocławskie szczury.
Słuchaj, to masz już motywację, by znów upiec chleb. I ugotować zupę :P