RE: Dziennik pokładowy oneironauty. Przygotowanie do podróży.
Cóż zawsze uważałem, że sny w których działamy w obrębie własnego mieszkania/domu są najbardziej zdradliwą kategorią. Ponieważ jesteśmy wtedy w miejscu które najlepiej znamy. Miejscu bezpiecznym dla nas - w naszej twierdzy życia. Dlatego tak trudno nam się wtedy zorientować, że właśnie śnimy bo otaczają nas znane przedmioty. Szukanie swojego "bączka" w takiej sytuacji jest niezwykle trudne. Mój najgorszy koszmar połączony z paraliżem sennym miał właśnie miejsce po takim śnie w "przestrzeni domowej" [kiedyś opowiem o tym szerzej w kolejnym artykule].
Najlepiej gdy snią nam się zupełnie obce miejsca. Na przykład polowanie na antarktydzie. Raczej mało kto z nas tam był więc będzie mu łatwiej zorientować się, że właśnie śni. Dodatkowo jak zauważyłaś rozpoczełaś wykonywanie rutynowych czynności po przebudzeniu [mimo, że tak naprawdę wciąż sniłaś] co uniemożliwiło identyfikacje tego stanu jako sen. Dlatego dobrze znane i bezpieczne miejsca są dobre w czasie podróży w momencie gdy naprawde już potrafimy kontrolować świadome śnienie.
Troszkę podrążę temat bo mnie zaintrygował ;)
Może zbyt chaotycznie opisałam to moje przeżycie, które zakorzeniło się w mojej pamięci. Otóż ja obudziłam się na prawdę na dźwięk budzika (przebudzenie mi się nie śniło). Ułożyłam się z powrotem w łóżku i zaczęłam myśleć o tym co mam do zrobienia też na prawdę. W trakcie rozmyślań zasnęłam z powrotem (nie wiem kiedy) i wykonywałam zaplanowane czynności jakby to była jawa a okazało się że spałam.