Ach, jak pięknie (jak trudno) się rodzić / Kolęda dla tęczowego Boga
Wiem, że święta się już prawie skończyły. Wiem, że troszkę opóźnione te moje życzenia. Ale ja tylko na chwilkę, na krótko, zresztą i tak niewielu to przeczyta. Życzę Wam radości i ciepła, abyście nie byli i nie czuli się sami (bo nie jesteście, nikt nie jest) oraz nadziei, nadziei przede wszystkim, aby starczyło wam jej na cały kolejny rok. Wielu odkryć, inspiracji i odkrywania tego, co piękne, dobre i twórcze - w was samych, w człowieku, w świecie. Ostatnio przeczytałam też bardzo piękny, krótki wers życzeniowy na jednej stronie (konkretnie na Wysokich Obcasach) i pozwolę go sobie tutaj przepisać, bo uważam, że jest bardzo, bardzo ważny. Wielu wątpliwości w świecie, który zmusza nas do czarno-białych wyborów. Nie zapominajcie o tym.
Wstawiam tutaj link do Kolędy dla tęczowego Boga w wykonaniu Magdy Umer i Grzegorza Turnau, która choć opublikowana rok temu, to wciąż jest jak najbardziej aktualna i pewnie przez najbliższe lata nieustannie będzie. Mam nadzieję, że nikt nie będzie jej interpretował tylko w kontekście politycznym, choć pewnie można i tak, ale nie o to chodzi. Dla mnie te słowa (tekst Jarosława Mikołajewskiego) mają przede wszystkim wymiar ogólnoludzki. Dobrego słuchania.
https://www.youtube.com/watch?v=ZTq5U_AtwCk
Ach, jak pięknie się rodzić
czy w Aleppo, czy w Łodzi...
Ach, jak trudno się rodzić
w małej łodzi na wodzie...