''Przenikanie'' - moja seria obrazów do kolekcji dyplomowej
Pamiętam, że przez pierwszy rok studiowania Artystycznego Projektowania Ubioru nie lubiłam malarstwa. Wszystko to za sprawą, w moim odczuciu, nudnych zajęć pt ''dziś malujemy martwą naturę w odcieniach szarości''. Na kolejnych malowaliśmy coś podobnego –zmieniał się tylko układ przedmiotów i kolory jakich mieliśmy użyć. Wszyscy narzekaliśmy, uważaliśmy malarstwo za coś nie do końca potrzebnego na naszym kierunku studiów ( w jak dużym byliśmy błędzie!).
Dziś wiem,że to były bardzo ważne ćwiczenia, które doceniłam dopiero później, podczas malowania innych obrazów. Dały nam one ''bazę'' abyśmy mogli z lepszym wyczuciem tworzyć to na co mieliśmy ochotę. Nauczyły nas mieszania barw, odpowiedniego uchwycenia perspektywy, kształtu….
Co ciekawe, po powrocie z rocznej przerwy od szkoły (wyjechałam wtedy do Norwegii – pewnie kiedyś o tym napiszę), mój stosunek do samego przedmiotu ''malarstwo'' i do podobnych zadań z martwą naturą bardzo się zmienił. Myślę ,że będąc za granicą i zajmując się czymś kompletnie innym niż działania artystyczne, tak bardzo stęskniłam się za tworzeniem, że sam kontakt z farbą i pędzlem zaczął sprawiać mi niesamowita przyjemność. Nieważne było co malowałam, liczyło się to, że znów mogłam to robić. I z zajęć na zajęcia czerpałam z tego coraz większą satysfakcję.
Pod koniec 2 roku mieliśmy wybrać z jakiego przedmiotu będziemy robić aneks do naszej kolekcji dyplomowej, którą możecie zobaczyć tu. Już wtedy czułam, że moje projekty będą mieć w sobie sporo z malarstwa. Fascynowało mnie działanie kolorem na tkaninie, efekty jakie uzyskuje się łącząc farbę z tekstyliami. Coś co czego nie sposób uzyskać w żaden inny sposób.
Namalowanie aneksu dyplomowego wydało mi się wtedy czymś najbardziej naturalnym i bliskim mi na tamten moment. Chciałam wejść w świat plam, kolorów, abstrakcji jeszcze bardziej- tym razem na płótnie.
Temat serii obrazów to ''Przenikanie''
Przenikanie świata inspiracji i wizji, noszonych w głowie projektanta, z tym co spotykają one podczas realnej pracy nad modelami.
Szalone pomysły i marzenia reprezentowane tutaj przez różnokolorowe plamy barwne stykają się z liniami kroju -sztywnymi regułami konstrukcyjnymi, które decydują o tym co może być zrealizowane na tkaninie a co nie. To od nich zależy czy naszkicowany projekt będzie wyglądać dokładnie tak jak zapragnąłeś, czy będziesz musiał wprowadzić zmiany.
Świat projektowania to mieszanka artyzmu , innowacyjnego i świeżego spojrzenia na modę, przenoszenia inspiracji z często zupełnie odległych od siebie dziedzin , z tym co bardziej przyziemne - doborem odpowiednich materiałów, żmudną i dokładną konstrukcją kroju, liczeniem i mierzeniem.
Wszystko to co wyświetlało się w Twojej wyobraźni teraz widzisz położone płasko na stole, oznaczone odpowiednimi literami, cyframi, liniami. To co naszkicowane lekką ręką na kartce teraz musi być dopasowane do realnej, fizycznej sylwetki człowieka- jego talii, bioder, biustu.
Tak właśnie przenika się tu świat artystyczny ze światem technicznym, tworząc całość projektu.
Tak samo jest w życiu- aby zrealizować nasze skryte pragnienia potrzebujemy często konkretnych działań dopasowanych do pewnych reguł tego świata. W końcu każdy z nas jest projektantem -własnego życia i świata w jakim to życie się odbywa :)
Obrazy powstały na dużych płótnach o wymiarach metr na metr. Namalowałam je farbami akrylowymi a linie i litery dorysowałam częściowo markerami, dzięki czemu uzyskałam mocniejszy kontrast. Była to praca wieloetapowa, malowałam warstwa po warstwie, zamalowując jedne linie, wzmacniając inne.
Często gdy już myślałam, że zbliżam się ku końcowi okazywało się, że był to dopiero początek. Warto było jednak uzbroić się w cierpliwość i spędzić więcej czasu nad tymi projektami. Dzięki nim dowiedziałam się sporo o samej sobie- na przykład to, że malarstwo pociąga mnie bardziej od samego projektowania ubioru ;)
Fiolet bardzo mi się podoba. Popatrz, Ty nie lubiłaś malarstwa, które przydało Ci się, ja nie mogę znieść rzezby, która być może również i mi kiedyś będzie potrzebna. :) w jakim mieście studiowałas?
haha, być może niedługo ją pokochasz, kto wie? :)w Krakowie :) a co Ty studiujesz? i gdzie?
ooo....już widzę :) też Kraków!
Nieźle, byłam pewna, że to grafika komputerowa! Bardzo podoba mi się to, jak przenikają się dziedziny sztuki w Twoich pracach.
Ja akurat malarstwo lubiłam, mieliśmy zajęcia z artystą, który potrafił spojrzeć na nas pomimo nieudolnego warsztatu i zobaczyć coś więcej, dać nam zdolność twórczą. Swoją drogą też malowaliśmy akrylami, ale zajęć nie było dużo, tylko trzy obrazy na tekturze i do widzenia. Pamiętam, że wyszedł mi jakis kolorowy socreal, czerwone niebo z chmurami i schody donikąd, jakaś niebieska głowa i człowiek kameleon. To były czasy absurdu :D
Poza tym studia choć chyba miały poszerzyć moje horyzonty mocno je zamknęły, zaczęłam być bardziej zachowawcza w tworzeniu czegokolwiek - zastanawiam się 10x, w efekcie czego 90% pomysłów nawet nie zacznę realizować. Trochę szkoda, chociaż z drugiej strony może to dobrze.
Swoją drogą zdałam sobie sprawę, że jako projektantka ubioru musisz mieć dobre zrozumienie ludzkiego ciała, anatomii. To musi być trudniejsze niż się na pierwszy rzut oka wydaje, biorąc pod uwagę jeszcze techniki szycia, dobór tkanin, kolorów itd. i pewnie masę elementów, których sobie nie uświadamiam!
To prawda, ze studiami potrafi to działać w dwie strony- często potrafią nakierować ale czasem też zbyt zawężyć nasze pole widzenia. Generalnie dużą sztuką jest też przyjmować rady od nauczycieli ale pamiętać też o tym by nie sugerować się wszystkim co mówią bo nagle może się okazać,ze robisz coś ''pod nich'' a nie w zgodzie z samym sobą. Z tymi pomysłami wiesz o czym mówisz :D.
Tak, to prawda- projektowanie potrafi być naprawdę trudne biorąc pod uwagę konstrukcję, technologię szycia. Nie każdy projektant musi tworzyć konstrukcję ani umieć szyć, ale powinien choć trochę potrafić poruszać się w tych tematach, dobrać odpowiednie materiały i krój do sylwetki ( szycie na miarę- to musi być dopiero praca!)