Moja życiowa droga do szczęścia.
Dziś nadeszła chwila na refleksje. Krótką retrospekcję. W ogóle z natury jestem introwertykiem i nie lubię opowiadać o sobie. Lecz zdałem sobie sprawę, że siedzą we mnie pewne emocje, które nawołują mnie do tego, abym je wylał na papier.
Od zawsze chciałem być bogaty i nie martwić się o nic. Hah, kto by nie chciał? Choć pochodzę z zamożnej rodziny, mój ojciec nigdy mnie nie rozpieszczał, na wszystko musiałem zapracować sam. Wtedy tego nie rozumiałem, dziś bardzo mu za to dziękuję. Gdy kończyłem szkołę średnią, nie miałem tak jak reszta moich znajomych ukierunkowanej drogi życia. Nie wiedziałem gdzie iść na studia, czego się uczyć, aby odnieść życiowy sukces. W końcu stwierdziłem, że nie będę poświęcał swojego całego życia na naukę, no bo w końcu po co? Mamy jedno życie, czas ucieka a ja chcę zacząć zarabiać pieniądze. Tu rozpoczyna się mój wyścig po "szczęście".
Poszedłem na zaoczne studia a międzyczasie pracowałem. Nigdy nie zabawiłem w żadnej pracy dłużej niż rok. Szukałem czegoś co mi sprawi przyjemność a jednocześnie da zarobić porządną kasę. Jak ja się cieszyłem ze swojej pierwszej wypłaty. Pamiętam jak dziś. Dostałem kasę i nie wiedziałem co ja mam z tym zrobić. Na szkołę trochę, a że nadal mieszkałem u rodziców, reszta podstawowych kosztów życia mi odchodziła. No i mijały tak, miesiące, lata. Skończyłem studia. Odłożyłem nawet trochę kasy. Wtedy pracowałem w jakimś sklepie budowlanym. Przez te kilka lat ciężkiej pracy i nauki, doszedłem do wniosku, że to nasze życie jest strasznie smutne. Tylko praca, dom, szkoła i tak w kółko. No teraz mi szkoła odpadła, no i mogłem poszukać czegoś w kierunku studiów, ale i tak wizja pracy po osiem godzin, siedem dni w tygodniu do końca swojego życia, przygnębiała mnie totalnie. Mało tego, doświadczyłem zjawiska z którego nigdy nie zdawałem sobie sprawy. Im się jest na wyższym stanowisku, tym więcej pracy, problemów i stresu. I jeszcze te poniedziałki, z samego rana...dlaczego życie musi być tak skomplikowane? - pytałem. To po to się rodzimy, zdajemy te wszystkie egzaminy i w ogóle, żeby pracować połowę życia? Czy aby być bogatym i szczęśliwym musimy przebyć aż tak trudną drogę? Tu rozpoczyna się moje poszukiwanie odpowiedzi.
Zacząłem się nad tym wszystkim zastanawiać. Poszukiwać źródeł, które ukierunkują mnie w odpowiednią stronę. Nie wiedziałem jak, ale chciałem znaleźć alternatywę, dzięki której uciekłbym ze sztywnych ram systemu pracowniczej tyranii. Przeczytałem całą masę książek, od Roberta Kiyosakiego po Williama Bersteina. W końcu naładowany masą energii i wiedzy rozpocząłem nowy rozdział w swoim życiu. Inwestowanie. Od mlm-ów przez wszelkiej maści hyipy... spróbowałem wszystkiego...forex, papiery wartościowe...Okazało się, że nie jest to takie proste jak się wydawać mogło. Wiele razy straciłem całą wypłatę. Choć nie jednokrotnie zarobiłem tyle co przez rok na etacie. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, nauczyłem się wielu nowych prawd, o których nie miał pojęcia szary Kowalski. Niestety poza tym nic się nie zmieniło, nie zostałem bogaty, nie umieścili mnie w Forbes-ie i wciąż czułem olbrzymi niedosyt.
W 2011r. mój dobry znajomy, poinformował mnie o nowej świetnej inwestycji, która zmieni moje życie, bla bla bla... Wszystkie moje inwestycje z perspektywy czasu takie miały być. A ja nadal jeździłem starym fordem, mieszkałem u rodziców i w końcu zapomniałem, że z jednego wyścigu szczurów wpadłem w błędne koło drugiego. Miałem uciec od pracy na etacie, być szczęśliwy i bogaty... a tu ciągłe poszukiwanie finansowego perpetuum mobile. Powoli wątpiłem w to wszystko. Byłem już zmęczony, serio. Wracając do tematu. Znajomy opowiedział mi o bitcoinie. Że to przyszłościowy projekt i na pewno na tym zarobimy. Z ironią i wątpliwościami, po przestudiowaniu tematu, zakupiłem swoje pierwsze bitcoiny. Wtedy za jednego płaciłem dolara z kawałkiem. Szczerze nie pamiętam ile ich zakupiłem, ale nie wydałem więcej niż jedną swoją miesięczną pensję. Kupiłem i zapomniałem. Zająłem się innymi projektami. Później niestety w związku z moimi prywatnymi problemami musiałem wyjechać do pracy za granicę. Zostawiłem wszystko, wszystkich i opuściłem swoje dotychczasowe życie.
W 2014r. wróciłem do kraju. Ożeniłem się, założyłem rodzinę. Będąc na obczyźnie doznałem mentalnego catharsis. Odkryłem po tylu latach, że sam się okłamuję. Że radość z życia nie tkwi w bogactwie i luksusach. Odpuściłem pogoń za pieniądzem, odnalazłem szczęście w zwykłych, prostych, ale jakże ważnych wartościach: dom, zdrowie, rodzina, ukochana i bliska sercu osoba. Forsa dziś jest jutro jej nie ma, a człowiek pozostaje. Tak, to jest prawda. Dopiero gdy się coś straci wtedy się to naprawdę docenia. Jak to pisał pan Buffett - Jeżeli jesteś nieszczęśliwy mając 100 tys. dolarów, mylisz się myśląc, że odnajdziesz szczęście posiadając milion.
Któregoś dnia przeczytałem na jednym z portali wzmiankę o kryptowalutach. Po przeanalizowaniu wszelkich informacji, wiedziałem już, że moja inwestycja w bitcoina, to był strzał w dziesiątkę. Jakże wielka radość mnie wtedy ogarnęła, pamiętam emocje, które rozsadzały mnie od środka. Czyżbym został milionerem? W sumie z żoną posiadaliśmy już dwa mieszkania w centrum Warszawy to można było uznać nas za milionerów. Niestety moja radość nie trwała długo. Minęło zbyt wiele abym pamiętał, gdzie co i jak. Poświęciłem mnóstwo czasu aby odnaleźć portfele i hasła na których trzymałem uwięzioną walutę, niestety na próżno. Nie poddałem się.
W tym samym roku zainteresowałem się tematem na poważnie.
Od 2014 do dziś, powiększam regularnie swoje blockfolio. Nie robię tego z chciwości lecz traktuję to jako lokatę dla swojego synka. Po za tym jakby nie patrzeć dokładam swoją cegiełkę do rozwoju branży. I tak dotarłem do końca moich wspomnień. Największą zgubą człowieka jest nieustanna pogoń za pieniądzem i bogactwem. Największe szczęście jest tam, gdzie go nie dostrzegamy. Czasami wystarczy się rozejrzeć by zobaczyć to, czego nie widzą inni.
Na marginesie chciałbym polecić te oto książki, które zmieniły moje postrzeganie świata :
*Andrew Mattews - Jak działa życie
*JohnC. Maxwell - Świadome życie
*Gretchen Rubin - Projekt Szczęście
*Brené Brown - Dary niedoskonałości
*Deepak Chopra - Zatrzymaj czas
Cześć! Redakcja Tygodnika Kuratorskiego jest pod wrażeniem Twojej twórczości i chcemy prosić Cię o zgodę na publikację opisów oraz linków do Twoich postów w przyszłych numerach. Zależy nam na promocji wartościowych treści poprzez tworzenie cotygodniowego artykułu zbiorczego.
Będzie mi bardzo miło, oczywiście zgody udzielam:)
Wow, świetny tekst! Bardzo dający do myślenia... Dzięki, że podzieliłeś się swoją życiową historią i refleksjami. Gdy to czytałem, to zauważałem nawet podobieństwa między nami w tym poszukiwaniu tego "finansowego perpetuum mobile"...
Dziękuję kusior. Cóż, te podobieństwa świadczą wyłącznie o Twej wyjątkowej inteligencji, dzięki której, niczym Neo z matrixa, postanowiłeś wziąć czerowną pigułkę i zgłębić tajemnice "króliczej nory".