Zezarło mnie?
Hej wszystkim, macham do Was ze swojej wioski zabitej dechami. Na pewno zauważyliście, że ostatnimi czasy nie publikuję, że gdzieś mnie wcięło... Albo sobie tak wmawiam, żeby mi przykro nie było. Aj ta ludzka natura i potrzeba przynależności do zbiorowości - a podobno nadchodzi era indywidualistów. Nie no, już nie ważne, ogarniam poślady i piszę co miałam napisać.
No dobra, prawie miesiąc bez jakiejkolwiek publikacji. Co się ze mną działo? Czy miałam jakieś ambitne życie? Może uczelnia mnie wciągnęła tak bardzo, że nie wiedziałam do czego ręce włożyć? Zostałam miłośniczką keratyny i innych używek z siłowni?
A gdzie tam!
Kruci, moje życie wyglądało ostatnio żałośnie. Tak serio. Zwyczajowy plan dnia opierał się na tym, że opuszczałam większość zajęć na uczelni (spokojnie, jedynie wykłady, do których mam całe konspekty i notatki!), leżąc sobie w mieszkaniu. Z ledwością zbierałam własne leniwe cztery litery, żeby potuptać na ćwiczenia na uniwerku. Później albo siedziałam w galerii szukając własnego sensu życia, albo wracałam na mieszkanie wielce umęczona i bez celu chodziłam z kąta w kąt. Jedynie we wtorki jakieś regularne wychodzenie na pizzę do Piccowej Czapki, żeby pochłonąć połowę korony w ramach ambitnego śniadania. Pozdrawiam tutaj towarzysza tych wypraw, mam nadzieję, że po świętach znowu idziemy na farmerską z classicą!
Zaraz ktoś tutaj zapyta pod postem jak tam moja siłownia? NIJAK! Przyznam się sama! Nie potrafię się zmusić do wyłażenia z mieszkania, żeby chociaż trochę się poruszać. Co z moją serią w związku z tym? Nie mam pojęcia, tymczasowo jest zamrożona, tak samo jak mój karnet, bo w mieście mnie nie ma.
Niemniej pora wyleźć z tej mojej pieczary, która chociaż jest przytulna, to jednak jakoś wewnętrznie osamotnia. Dlatego też jedna bardzo miła osoba dba, żebym nie została kompletnym życiowym nerdem. Pewnie i tak się wszyscy domyślają o kogo chodzi, a kto gościnnie występował u mnie na strumykach, lub je prowadził, jak musiałam zjeść garnek pełen makaronu z serem!
A tak na sam koniec...
Zapomniałabym! Wiem, że w sumie już pierwszy dzień świąt prawie minął, ale wszystkiego dobrego Wam życzę na ten wieczór (albo noc) i jutro, ale także cały nadchodzący rok. Bez względu na to gdzie teraz jesteście, żebyście mogli połączyć się z Waszymi bratnimi duszami, spędzili ten czas w ciepłej atmosferze z uśmiechem na twarzy.
Szkoda, że siłownia została wyparta przez Piccową Czapkę, a może nawet inne nowe zajęcia. Mimo to czekam na dokończenie serii Kiedy jest mnie za dużo.. ;p
Tak się odgrażałeś tym komentarzem, a powiem... Że no słabo, oj słabo @mys. Serio spodziewałam się czegoś lepszego w Twoim wykonaniu.
No nic, wobec serii mam pewne plany, ale to dopiero po sesji się tym zajmę, a jeśli chodzi o inne zajęcia, to niestety (lub stety) są cholernie absorbujące.
Dam Ci jeszcze fory. Do następnego wpisu.
Złego diabli nie biorą :P
No dzięki! Nie jestem taka zła! :<
Zobaczymy co ksiądz powie, który (chyba) będzie chodził :D
Piona. Ja grudniu odkleiłem kartę multi sport od przesyłki i koniec. Dumny napis głosi, że spaliłem 3 kalorie.
Na marnotractwo ambitnych planów mamy cały 2019 rok, więc święta święta i zaraz będzie po świętach :)
Pjona! Mnie powoli smuci stopień marnotrawienia czasu, ale o tym napiszę kilka wpisów co zżera mi czas w sposób wręcz niezauważalny (dopiero ciemność za oknem podpowiada mi, że minęło kilka godzin) :<
Apropos siłowni... może poszukaj jakichś ćwiczeń bez wychodzenia z
domułóżka? Whatever makes you happy. Skoro siłownia ci nie pasuje, to po co się męczyć. Ja jestem całkowitym przeciwnikiem robienia czegoś czego się nie lubi. Albo te wynalazki typu Wii (nie znam się) gdzie podczas grania trzeba też się poruszać?Na mnie się kiedyś krzywo patrzono jak na urlopie dzień w dzień chodziłem na hotelową siłownię. Tylko, że dla mnie to przyjemność, a skoro byłem na urlopie to nie będą sobie tej przyjemności odmawiał.
PS Z keratyną świetnie się komponują odżywki typu Garnier!
Wiem, wiem - chodzi Ci o wszelkiej maści Kinecty i PS Move. Gdyby nie to, że na mieszkaniu nie mam telewizora, to może i bym się tym bawiła (ale ile razy można nakopać domownikom czy komputerowi w walce na arenie :p)
To nie tak, że nie sprawia mi to przyjemności, dla mnie problemem jest wyczołganie się z wyrka. Bo jak już zacznę się zbierać to pójdę bez problemu, radośnie człapiąc przez błoto i ruchliwą ulicę. Tylko no, łóżko to taki magnes paskudny!
Nie no, keratynę do włosów też mam, ale kupiłam dla testowania i nic nie pomaga, więc byle skończyć ten słoik i do wywalenia poleci :p
Polecam mocno takie aktywności ;) If You know what I mean ;>
Odpuszczę sobie komentowanie, bo idzie to w złym kierunku