Tu działają dosyć proste mechanizmy - ktoś kreuje się na "lidera" powołując się na rzekomy mandat od mitycznej społeczności (w postaci kilkuosobowego TWA) i zaczyna się panoszyć jak ekonom na folwarku. A ci, którym się to nie podoba są odsądzani od czci i wiary, że szkodnictwo uprawiają. Tylko że jak taki odszczepieniec ma gruby portfel to można mu nafikać bo ma w 4 literach głosy od takich "liderów" czy innych stróżów publicznej moralności i to ich strasznie boli, więc zaczyna się obrabianie dupy na czacie, podjazdowa wojenka, że taki, że owaki, że szkodzi ble ble ble...

No i ta propaganda na temat botów i pool-rape. Technicznie poprawna (bo takie zjawisko występuje) tyle że w skali tzw. polskiej społeczności to są grosze niezauważalne w skali całego systemu (i bardzo długo nic się w tej materii nie zmieni), ale że żadnemu z dużych cwaniaków którzy faktycznie przywłaszczają sobie sporą część puli taki "lider" nie podskoczy to się potem wyżywa na maluczkich, żeby swoje frustracje odreagować.

Podsumowując: ta wojna z botami czy walka z rzekomą zgnilizną moralną to moim zdaniem tylko pretekst żeby sobie ego podbudować, niekiedy jest to przejaw typowego syndromu psa ogrodnika, a w bardzo nielicznych przypadkach można się dopatrzeć motywacji o charakterze ideologicznym, wynikającej z poczucia misji i chęci naprawiania świata na siłę 😛

PS Jeśli miałeś zamiar mnie wywołać do tablicy to popraw z łaski swojej nazwę mojego konta w treści swojego posta.