You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Cóż, z malinką by miał ogromy problem... Z Alice oczywiście. Byłoby to trudno ukryć. Przez jej ruch jego udo docinęło się do jej kroku dosyć mocno. Skrzywił się trochę, czując jak jej nóżka się ruszyła. Zabrał na chwilę ręce, by zaraz włożyć je pod jej koszulkę, jej plecy i kuszące zapięcie stanika...
-Powiedz mi, kiedyś będziemy mieli siebie dosyć? - wyszeptał jej do ucha, niskim i seksownym głosem, choć niekoniecznie miał taki zamiar. Chciał wyznaczyć dziś granicę. Westchnął jednak. -Jeśli chcesz zostać, lepiej jak zaniosę cię do sypialni, tam się chociaż wyśpimy.
-Na Boga, oby nie... - Sama szepnęła, a na całym jej ciele pojawiła się gęsia skórka wywołana przez jego głos. Miała ochotę się rozpłynąć chociaż nie tylko przez niego, gorączka chociaż zmalała to nadal się utrzymywała. Chociaż odzyskała trochę jasności umysłu. Kiwnęła głową na jego propozycję, bała się że jej organizm może odpuścić i zaśnie ale jak już spać...to chociaż na czymś wygodniejszym. Jak się musiała odsunąć to starała się ignorować fakt że zauważyła jego już wyraźnie za ciasne spodnie. Cholera...musiał się sam wpierw podnieść z kanapy więc jak to zrobił to nie mogła się po prostu powstrzymać. Delikatnie sięgnęła dłonią do jego kroku i opuszkami palców dotknęła go przez materiał. Musiało mu być niewygodnie...
-Tak łatwo Cię rozbudzić? - Szepnęła z chrypką i nagle po prostu językiem przejechała po materiale, mocząc go swoją śliną w tamtym miejscu. Jak o tym pomyślała to był głupi pomysł, ta choroba jej nie służy.
Nie spodziewał się wcale, że jej dłoń znajdzie się na jego kroku. Nie wspominając już w ogóle o tym co stało się po tym. Choć zdziwienie momentalnie zastąpiło cholerne pożądanie. Jeśli martwiła się o jego niewygodę, to dopiero teraz musiał się męczyć w spodniach. Spojrzał na nią z góry, biorąc wdech. Był cały spięty...
-Chciałem z tobą iść spać, ale ty chyba prosisz się o co innego - mruknął w pewnym sensie zły. Sięgnął do spodni, rozbierając je po prostu, może też chciał zobaczyć jej reakcje, ale i było mu zwyczajnie źle. W bokserkach wyraźniej się odznaczał, miał wiekszą swobodę. Rzucił spodnie na fotel. Dotknął jeszcze dłonią jej policzka, gdy już siedziała. Jego spojrzenie było mroczne, takie jakie lubiła. -I co ja mam z tobą zrobić? Jesteś zwyczajnie niegrzeczna - prychnął, mrużąc oczy. Dotykając jej policzka, nagle wcisnął kciuk do jej buzi, dostając się do środka przy samym kąciku ust. Czemu? Jakoś tak... Lubiła gryźć, no nie?
Spojrzała na niego tajemniczo i wzruszyła beztrosko ramionami chociaż mógł zobaczyć ogniki w jej oczach gdy rozpinał spodnie. Zadrżała wyraźnie i za wszelką cenę starała się cały czas patrzeć mu w oczy.
-T-To...to przez Ciebie - zdążyła tylko wyszeptać, po chwili już czuła w ustach jego palec. Nie mogła się powstrzymać i chociaż nie o to mu pewnie chodziło to przesunęła odrobinę jego dłoń i teraz bez jakiegokolwiek wstydu, patrząc mu odważnie w oczy, zaczęła oblizywać i ssać jego palec z ciężkim oddechem. Przymknęła na chwilę oczy, angażując się wyraźnie i mógł sobie tylko wyobrazić, co mogło zastąpić jego dłoń w tamtej chwili.
O kurwa, tak. Wyobraźnia zadziałała niemal odrazu. Sam patrzył jej w oczy bez skrępowania, jednak jego oddech się zmienił. To z podniecenia. Pozwolił jej tak tylko chwilę, zabierając jej dłoń, by nie traciła swoich chęci na jego ręce.
-Może i to przeze mnie... - zaakceptował jej oskarżenia, pochylając nieco głowę. -Ja też chętnie cię obarcze tym, co zaraz ci zrobię - pogłaskał ją jeszcze po policzku, jego dotyk był naprawdę czuły. Jednak zaraz obniżył trochę bokserki, a przed jej twarzą już sterczała jego męskość. -Widzisz co mi zrobiłaś? - mogła chwilę się mu przyjrzeć, tak cholernie blisko. Zaraz jednak Levi wział ją za podbródek, leciutko unosząc jej głowę, znowu wcisnął kciuk w jej buzię, by otworzyć jej usta i włożyć go w jej buzię. I to właśnie zrobił.
-Nie czuje się winna... - Zdołała tylko wyszeptać. Jego reakcja sprawiła jej ogromną przyjemność, ale jak miała go przed sobą to jej twarz oblał rumieniec. Właściwie to...nigdy tego nie robiła. Nie wiedziała nawet czy jest dobra. Ale jego reakcja gdy ssała mu ten palec...chyba był zadowolony.
Westchnęła i już tylko oplotła usta wokół niego, wystarczyła chwila i już miała tak cholernie ciężki oddech. Jeszcze rósł jej w ustach...
-L-Levi... - Wyszeptała na chwilę gdy brała oddech i objęła go za biodra, chcąc go bardziej do siebie przybliżyć. Przejechała językiem po całej jego długości.
Nawet się nie zastanawiał czy robiła, czy nie... Po prostu. Jakby im rozum odjęło. Chyba zdawała sobie z tego sprawę. Wyszedł z założenia, że to robiła. Choć Alice od tego stroniła, nawet jeśli proponował jej się za to odwdzięczyć. Może kiedyś, parę razy... Lecz już dawno tego nie czuł. No i nie tak.
Obserwował ją teraz, jego oddech też był ciężki, czuł jak u dołu na nią reaguje. Mrowiło go w podbrzuszu. Patrzył na nią tak, wyraźnie oczekując przyjemności. Te oczekiwania mogły aż przytłaczać... Miał cały czas dłoń na jej policzku, zaczesał nią zaraz włosy jej do tyłu. Wczesał palce w jej kosmyki na głowie, pozwalał jej na dowolność, drapiąc ją trochę po łebku. Nie chciał w żaden sposób jej skrzywdzić, nawet zniechęcić. Choć chwycenie za jej miękkie kudełki było kuszące. Nie miał jednak po co, dobrze się spisywała. Jego oddech szalał, kiedy go objęła lekko jeszcze wypiął się w przód, prosząco. Chciał by się temu już po prostu oddała...
Jego reakcje sprawiły, że jeszcze bardziej zwariowała na jego punkcie, był taki cudowny...jego dłonie w jej włosach sprawiły, że tylko zamruczała niewyraźnie i po chwili prawie cały zniknął w jej ustach. Był za duży...ale chociaż brakowało jej już powietrza to przymknęła oczy i mógł zauważyć jak się w tym zatraciła. Ślina skapywała jej powoli na dekolt i spływała potem jeszcze niżej, a ona sama dysząc ciężko go ssała i na przemian oblizywała, w ogóle nie przerywając przy tym. Chciała żeby był zadowolony...
On zaś zatracił się w tym co czuł. To było nieziemskie, ona była nieziemska. Taka dobra... Przy końcu już przygryzał wargę, zafascynowany nią. Obserwował ją tak uważnie... Nie musiała się jakoś bardzo natrudzić aby doszedł w jej ustach. Zacisnął dłoń na jej kosmykach w trakcie, nawet stęknął. Choć wyraźnie się od tego wzbraniał. Wyszedł z jej buzi, łapiąc oddechy, naciągnął bokserki i spojrzał na nią, gładząc jej policzek, kiedy już puścił jej włosy.
-Jestem pewien, że nigdy nie będę miał cię dosyć... - wyznał jej z przekonaniem. Ograniczeniem są tylko ich organizmy.