You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Oh, obudziła się... Ulożyl ją na kanapie w salonie. Nie była jakaś duża, do spania nadawalaby się po rozłożeniu. Ale by poleżała było chyba dobrze. Przykucnął przy niej, odgarniając jej włosy z czoła.
-Gdyby była możliwość, że będę miał problemy w życiu bym cię tu nie przywiózł - Wyjaśnił i podniósł się. -Poczekaj - wręcz nakazał i na moment zniknął na górze. Postanowił, że przyniesie jej poduszkę z sypialni i jakiś koc z szafy.
Prychnęła coś pod nosem, urocze. Tak się bał tej żony? Z jego słów wnioskowała że chyba kompletnie do siebie teraz nie pasują, dlaczego więc jej pozwalał na takie coś...chociaż to tak samo jak ona.
Leżała już tak na jego kanapie i umierała z gorącą ale i z zimna. Rozpięła sobie powoli koszulę i przymknęła już oczy. Pewnie mu wszystko przepoci, powinien odstawić ją do domu. Czemu tego jeszcze nie zrobił? Był kochany ale...a zresztą. Nie chciało jej się tak myśleć o tym wszystkim. Chciała odpoczywać.
Kiedy wrócił podłożył jej pod głowę poduszkę. Swoją. Co mogłaby poczuć, gdyby nie miała zatkanego noska. Ale nawet o tym nie myślał. Spojrzał na nią i wywnioskował, że musi być jej gorąco. Położył koc jej w nogi, swoją drogą ściągnął jej zaraz buciki. Zdecydował się nią zająć, bo moze też po prostu nie bardzo chcial być sam?
Poszedł do kuchni zagotować jej herbaty, zaraz też na czole mogła poczuć mokrą szmatkę.
-Przygotowałem ci parę leków... - mruknął, mając je na podstawku jak i szklankę z wodą. Tabletka na gorączke, na odporność, na katar... -No chyba że mi nie ufasz. Nie znamy się długo, w sumie nie musisz mi aż tak ufać.
Znowu prychnęła rozbawiona. Naprawdę myślał że mu jeszcze nie ufa? Musiał mieć słabą wiarę w ludzi.
-W-Wpuściłam Cię do swojego domu...n-nie wykopałam Cię z niego...i przy okazji p-pozwoliłam ci zrobić z moim ciałem c-czego tylko zapragnąłeś. U-Ufam Ci głupku - Wydyszała z trudem. Popatrzyła na niego zamglonym wzrokiem, musiała być naprawdę zmęczona. Miała strasznie wysuszone usta no i okropnie chciało jej się pić. Spróbowała się podnieść do siadu, raj lekarstw normalnie.
-Niby tak... - mruknął, nieco zamyślony. Co do leków... Podobnie co ona, nie przejmował się chorobą. Wolał być w pracy... Stąd akurat zapas takich tabletek. Pomógł jej jakoś wstać by się napiła. Ułożył ją z powrotem i zostawił w spokoju. Wszystko miała pod ręką. Jeszcze poszedł po herbatę i położył przy niej. Sam wziął jakąś książkę i usiadł w fotelu obok. Nie chciał na nią patrzec, tym bardziej że było na co.
Leżała tak i jak już wzięła co mogła to przymknęła oczy i spróbowała się z powrotem przespać. Gorączka nadal się utrzymywała, właściwie żadnej zmiany. Po jakimś czasie już kompletnie rozpięła sobie koszulę, gotowała się, ale jednocześnie było jej zimno. Najchętniej to by się przebrała w jakąś piżamę, ale to już by było raczej za daleko. Westchnęła ciężko i w końcu po kilkunastu minutach spokojnie spała.
On zajął się książką, byle tak o niej ciągle nie myśleć. A i tak zerkał co jakiś czas na nią. Jak już rozpieła koszulę to starał się ograniczyć te zerkanie. Zmieniał zaś jej okłady, układając jej na czole. Dobrze, że zasnęła. Zdecydował się w końcu okryć ją kocem. Zerkal też która godzina, nie chciał jej przetrzymywać za długo, by to ona nie miała problemów.
Co jakiś czas dostawała wiadomości na swoją komórkę ale równie dobrze to mógł być każdy. I tak nie można było tego sprawdzić.
Leżąc tak wyglądała naprawdę spokojnie. Było coś co sprawiało, że wydawało się że wygląda nawet na szczęśliwą. Raz na jakiś czas otwierała oczy, żeby po prostu się zorientować w sytuacji ale potem znowu zasypiała. Chociaż teraz patrzyła tak na Levi'ego sennie, chciała żeby ją przytulił....
Właśnie poszedł poraz kolejny wymienić okład. Wrócił, przykucając i układając na jej czole mokry ręczniczek. Dotknął też jej policzka, wzdychając ciężko. Za godzinkę ją odwiezie...
-Czujesz się lepiej?