You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Wtulała się tak w niego, to było naprawdę przyjemne.
Po prostu ich ciała, bez jakichkolwiek ubrań. Nie była idealna, ale fakt że nie zwracał na to uwagi i że patrzył na nią w ten sposób...pocałowała go w mokry policzek i zerknęła na kosmetyki. Ile tego jest...
-To...to chyba jest szampon - Wskazała palcem jakąś butelkę. Chociaż nie była sama do końca pewna. Spojrzała z powrotem na Levi'ego i pocałowała go czule w usta - Levi...? - Spytała niepewnie.
Nie rozumiał za co dostał te cmoknięcie, ale w wielu aspektach nie rozumiał kobiet, nawet jeśli z jedną mieszkał pod jednym dachem od paru lat. Kiedy wskazała buteleczkę sięgnął po nią. Miała rozeznanie, on się całkowicie na tym nie znał. Najłatwiej było używać produktów "trzy w jednym" nawet jeśli serio dbał o siebie. Kiedy zrócił na nią uwagę odrazu go pocałowała. Popatrzył na nią uważnie.
-Hmm? - wyczuł jakąś niepewność w jej głowie. Urocza...
-Jesteś szczęśliwy? W sensie...z tym wszystkim? - Zadała to pytanie naprawdę cicho. Momentalnie mocniej do niego przywarła. Może nie zadała tego pytania tak jak powinna, ale prawda była taka że trochę się też bała i nie chciała niszczyć chwili. Miał żonę...czy w ogóle ją kochał? Jeśli ją kochał to jak potrafił być taki przy Mikasie? Była w ogóle ciekawa co ich połączyło, teraz wychodziło na to że żyją w zupełnie innych światach.
Sama nie była wcale lepsza chociaż nigdy nie była do końca pewna tego czy naprawdę kocha Bryan'a. Zależało jej na nim cholernie i chociaż tęskniła za nim to docierało do niej że chyba po prostu tęskniła za czyjąś bliskością. A Levi teraz to jej dawał tylko pytanie brzmi...na jak długo?
Zdziwił się i musiał zastanowić nad tym pytaniem. W międzyczasie pozwalał jej się tulić ile tylko chciała. Woda nadal na nich przyjemnie leciała.
-To... Jest trudne - przyznał najpierw, stał tak, nie robiąc nic. Lekko ją obejmował, dla jej komfortu. -Chyba nie... Napewno nie byłem przed poznaniem ciebie - to chyba brzmiało jak wyznanie. Niekoniecznie miał to na myśli... -znaczy, czuje sie lepiej z tym co czujemy, choćby teraz - czuł, że musi to sprostować. Miała faceta. Westchnął opierając czoło o jej bark. -Tylko co powinienem zrobić? Ignorowanie tego jak się zmienia chyba nie wypala... - szepnął, chciał rady. Może powinien odciąć jej dostęp do pieniędzy?
Słuchała go uważnie i tylko kiwnęła głową. Nie mógł tego ignorować.
-J-Ja...ja jestem szczęśliwa teraz - Cicho z siebie wydusiła i zacisnęła dłonie na jego plecach. Chciała też, żeby on naprawdę był szczęśliwy, a z jego słów wynikało że chyba cały czas dręczy go sprawa z żoną. I nic dziwnego... - Porozmawiaj z nią Levi...powiedz co naprawdę czujesz. Ja...ja chyba zrobię to samo.
Po chwili chwyciła jego buzie w dłonie i spojrzała mu w oczy. Kciukiem wytarła wodę z jego ust i już tylko pocałowała go, delikatnie ale namiętnie. Mogłaby tak całą wieczność...
Więc oboje... są szczęśliwi ze swojej bliskości? To dobrze. Westchnął jednak i skinął lekko. Porozmawia z nią, jeszcze dziś. W końcu musi. Oby udało im się dogadać. Dobrze, że Mikasa też coś postanowiła. Jeśli potrzebuje coś wygarnąć temu całemy Bryanowi niech to zrobi. Sam zahipnotyzowany jej spojrzeniem pogrążył sie w tym przyjemnym pocałunku. Tak dobrze jej to wychodziło, w sumie jak wszystko.
Nie miała pojęcia ile tak stali i się całowali, ale w nocy musieli się umyć i pojechać do pracy. Zakończyła więc tą jakże przyjemną czynność i spojrzała mu jeszcze raz w oczy. Bez słowa już wzięła szampon i zrobiła duże oczy na nazwę, z tego co pamiętała to ta firma była cholernie droga...niepewnie spróbowała już odłożyć butelkę.
-M-Może...może mogę twój? - Wydukała.
W ten czas on sięgnął po swój kosmetyk. Uniósł brew, nie.bardzo ją rozumiejąc.
-Czemu? Napewno nie zauważy, że trochę szamponu i żelu jej ubędzie - wzruszył ramionami. Zdawał sobie sprawę, że Alice raczej nie patrzyła na cenę. To był wielki problem. -Nie miałbym nic przeciwko podzielenia się z tobą swoim, ale jeśli po prostu przejmujesz się drogą marką to przestań - rozgryzł ją.
Przygryzła jeszcze mocniej sobie usta i odwróciła wzrok, trochę speszona. Czego się spodziewał, prawda była taka że chociaż mogła to nie lubiła wydawać takich pieniędzy. Ale odrazu też pomyślała że może on lubi to jak ta żona o siebie dba...? Bez słowa wzięła ten szampon i nałożyła sobie odrobinę na ręce, pięknie pachniał a po chwili tak samo ładnie pachniało w całej kabinie. Levi na pewno miał ciekawy widok gdy się tak rozciągała by jak najlepiej umyć sobie te włosy.