Gdzie byłam 4 miesiące i co się działo?/Where I was 4 months and what was happening?
Od mojego pierwszego wpisu minęły cztery miesiące. Niby mało, a jednak dużo czasu. Gdy tworzyłam pierwszy post byłam na końcówce trzeciej ciąży, łatwo się więc domyśleć, że moje zniknięcie, spowodowane było przygotowaniami do powitania nowego, najmłodszego członka rodziny.
Który to urodził się 09.04.2018 r o godzinie 8.50 z wagą 4010 g i długością 62 cm;) Nasz Misiek ;)
Dwa dni temu Misiek skończył trzy miesiące. Co uświadamia mi jak ten czas szybko zasuwa. Zanim miałam dzieci czas zdecydowanie inaczej leciał, od kiedy je mam, jakoś przyspieszył. A podobno im człowiek starszy, tym szybciej ten czas ucieka.
Od narodzin trzeciego dziecka, wszyscy mnie pytają jak daję sobie radę sama z trójką dzieci ( mąż pracuje w Danii, my mieszkamy w Polsce, wyjeżdża w systemie 6 tygodni tam i 2 tygodnie tu). Sama się nad tym pytaniem zastanawiam. Nie jest łatwo to fakt, ale kiedyś normą były rodziny wielodzietne. Skoro inni dali radę, czemu ja mam nie dać ? Przez ten czas wypracowaliśmy sobie pewne rytuały, które bardzo pomagają mi bez problemu położyć całą trójkę spać do godziny 20.00, co daje mi trochę czasu wieczorami. Jeszcze przed narodzinami Miśka, starszaki czyli Daniel (6 lat) i Elenka (2 latka) miały rytuał przed spaniem w postaci kolacji, mycia, przebrania w piżamkę, przeczytana bajeczki, gaszenia światła z dobranoc i wyjścia mojego z pokoju. Teraz do tego procesu dochodzi wieczorne karmienie Miśka piersią przy której zasypia. Rytuały w życiu tak małych jeszcze dzieci są bardzo ważne, dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Dzieci wiedzą co zdarzy się w jakiej kolejności, pozwala im to się wyciszyć. Wdrażanie nowych rytuałów jest jak wdrożenia nowych nawyków, najgorsze są pierwsze dwa tygodnie, w tym czasie nasz mózg, przyzwyczają się do nowej sytuacji i szuka luk, które mógłby wykorzystać na swoja korzyść, potem akceptuje proces i traktuje jak normę.
Dokładniej o naszych rytuałach napiszę oddzielny post ;) Oczywiście pochwalić się trzeba nowym człowiekiem przed światem, na zdjęciu Misiek mający 10 dni.
Four months have passed since my first post. Seems like little, yet a lot of time. When I created the first post I was at the end of the third pregnancy, it is easy to guess that my disappearance was caused by the preparations to welcome the new, youngest member of the family.
Which one was born on 09/04/2018 at 8.50 with a weight of 4010 g and a length of 62 cm;) Our Mikey;)
Two days ago Mikey finished three months. Which makes me realize how fast this time is going. Before I had children the time was definitely different from when I had them, somehow he accelerated. And supposedly the older man, the faster this time escapes.
Since the birth of the third child, everyone asks me how I manage with my three children (my husband works in Denmark, we live in Poland, he goes on a six week system there and two weeks here). I'm thinking about this question myself. This fact is not easy, but once large families were the norm. If others have managed, why should not I give? During this time we have worked out some rituals that help me easily, put all three of them to sleep at 20.00, which gives me some time in the evenings. Even before the birth of Mikey, older kids, namely Daniel (6 years old) and Elenka (2 years old) had a ritual before sleeping in the form of supper, washing, dressing in pajamas, read fairy tales, putting out the goodnight and I'm leaving their room. Now the evening feeding of Mikey to the breast with which he falls asleep. Rituals in the lives of such small children are very important, they give children a sense of security. Children know what will happen in what order, it allows them to calm down. Implementation of new rituals is like implementing new habits, the worst are the first two weeks, at this time our brain, get used to the new situation and looks for loopholes that could be used in its favor, then accepts the process and treats as a norm.
More specifically, I will write a separate post about our rituals;) Of course, I have to praise a new man in front of the world, in the picture Mikey having 10 days.