Kiedy mam wiedzieć, że powinna mi się zapalić czerwona lampka? - część 3
Kiedy mam wiedzieć, że powinna mi się zapalić czerwona lampka? - część 2
9. “Ja się nie dam! Ale mam potrzebę bycia z innymi!”
Nie, nie, nie. Dasz się, bo - zawsze jest większa ryba. Zawsze jest ktoś większy i silniejszy to raz. A dwa - przyzwyczajenie - tutaj piękniejsza nawet jeśli widzisz jakieś manipulacje. Co do potrzeby bycia z innymi - nie, nie masz. Tobie się tylko tak wydaje, bo gdzieś, w którymś momencie nakojarzyłeś sobie tych konkretnych zachowań z poczuciem przynależności do jakiejś grupy. Domyślnie powinna to być rodzina z bezwarunkowym dostępem do miłości a tutaj masz taki “bezwarunkowy” uśmiech srającego psa tych ludzi. Albo lepiej - do Booogaaa ooojcaaa co Cię kooochaaa zawsze - skrajny infantylizm, ale jakie to kuszące, bo sam praktykowałem dawno, dawno temu. Ale znowu i raz jeszcze - to wynika z braku więzi w domu i szukaniu jej poza domem (w przypadku kobiet często i ciałem o czym było już wcześniej) - a to nie jest odpowiedzią na problem przecież. Problemem jest bowiem Twoja utrata autentyczności. Wiem, że chcesz do ludzi, ale nie wiem czy do akurat tych ludzi powinieneś chcieć. Masz “potrzebę bycia w grupie”, bo boisz się znieść teraz coś co myślisz, że jestem samotnością. Samotność to stan umysłu oparty o przekonania i stereotypy - wypisz je sobie i zadaj sobie pytanie czy to są Twoje myśli czy czyjeś, które przyjął za swoje, czy one służą czy szkodzą i pomyśl jak dałoby się myśleć inaczej. Porównanie różnych perspektyw jakkolwiek bardzo nie pasujących pozwala dostrzec wiele szczegółów naszej sytuacji, na które wcześniej nie zwracaliśmy uwagi. A diabeł tkwi właśnie w szczegółach. Ta “samotność” to jest moment na drastyczny wzrost własnej samodzielności poprzez własny rozwój - wskazówki znajdziesz tu i tu. To czego szukasz nie znajdziesz u innych ludzi, a już na pewno nie wśród tych w tej fałszywej “wspólnocie”. Musisz nauczyć się być sam ze sobą i nie mam tutaj na myśli braku związku na całe życie, ale w znoszenie, poszanowaniu i lubienie własnej osoby. Dbanie o siebie, zadowolone z siebie, plany na siebie, poczucie własnej wartości, ale PŁYNĄCE TYLKO I WYŁĄCZNIE Z CIEBIE i broń Boże nie uzależnione, np. od osiągnięć czy posiadania czegoś. To ma być wartość sama z siebie (poczytaj Gabor’a Mate, pooglądaj go na YT; przeczytają Człowiek w poszukiwaniu sensu Viktor E. Frankl) . Wielu ludzi pije i pali, bo nie jest w stanie znieść samego siebie, non stop otacza się znajomymi, żeby nie mieć czasu na wysłuchanie własnych myśli. Inni wstawiają non stop coś na fejsa, aby zbierać lajki i mieć poczucie interakcji z innymi osobami - zastrzyk dopaminy. Zacznij pisać. Bo pisanie to jest dialog z samym sobą - to jest ta “modlitwa”. Pisanie to jest coś co uspokaja, bo rozwiązujesz wszystko po kolei - a to daje spokój i wycisza. Co się okaże? Że jak będziesz pisać i zastanawiać się na papierze to nagle zobaczysz, że potrafisz rozwiązać 90% swoich problemów po 5 minutach zastanawiania się nad czymś, ale świadome i z logiką. A pozostałe 10%? Pozostałe 10% doczytasz. Oddanie się religii, pieprzenie o powierzeniu się Bogu na chmurce, śpiewanie z wariatami co mają zamknie oczy i złożone oczy o “Jego Mocy” i chuj wie czym jest zwyczajnie głupie i pojebane. To czego szukasz to pewność siebie i akceptacja samego siebie. Tego nikt inny Tobie nie da oprócz Ciebie samego. To musi płynąć z Ciebie i być wypracowane tak jakbyś miał się uczyć do matury z fizyki - nie wymodlisz tego - siadaj i się ucz. Tak samo jest z umysłem. Nie daj sobą sterować innym ludziom. Musisz świadomie uzyskać autentyczność. Autentyczność wynikać powinna z więzi, być jej efektem, autonomicznym poczuciem własnej wartości. Że były komplikacje to trudno - teraz, trzeba pracować samemu. Pisanie pozwoli Ci też śledzić swój własny rozwój w czasie, albo zajrzeć przypomnieć sobie co różne rzeczy, co myślałeś, a jak myślisz teraz. Przeprowadź świadomą korekcję poglądów, ich aktualizację. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ludzie chaotycznie myślą, posiadają sprzeczne opinie i reagują jak zwierzęta na emocje, kolory, zapachy. “Oddanie się modlitwie” to tylko inna forma uzależnienia, inna forma aktywizacji części mózgu pobudzanych przez substancje lub poprzez wprowadzenie się w szkodliwe stany psychotycznych urojeń. Kto powiedział, że Kościół jest zdrowy? To jest stosunkowo nowy wynalazek w historii. Kościół kradł wszystko z innych religii i wierzeń. Wiesz, że koncepcja duszy pochodzi z platonizmu i była bardzo późno wciągnięta do chrześcijaństwa? Religia jest systemem kontroli ciemnych mas, kształtowaniem konsumenta - ułatwia rządzenie, bo narzuca system adresując każdy aspekt ludzkiego bytu. Tobie nie jest potrzeba niekwestionowalna religia czy ideologia. Tobie potrzebny jest świadomy system filozoficzny. Własny system filozoficzny budowany świadomie. O higienę osobista dba się codziennie - trzeba brać prysznic, myć, żeby, żeby utrzymać stan czystości, żeby czuć się dobrze i nie chorować. Tak samo trzeba dbać o higienę umysłową - codziennie. To co wkładasz do głowy, jakość tych materiałów i treści, świadomie ich konsumowanie ma wpływ na jakość Twojego samopoczucia, a więc w perspektywie czasu życia. To samo jest z ludźmi jakimi się otaczasz, to jakie masz środowisko, bo tym przesiąkasz. Bo wszystko to buduje Twoją przyszłość. Ta “wspólnota”, w ogóle ten kościół cały to jest pole do wyławiania cieląt, z których można coś wyciągnąć cokolwiek by to nie było (żul nigdy nie prosi o stówkę, ale o dwa złote to już tak, buziaczki, buziaczki a potem śmielej i śmielej). Dużo łatwiej i szybciej zaspokoiłbyś swoją “potrzebę modlitwy” poprzez pochłanianie nowej wiedzy z książek rozwojowych. Te książki, to chłonięcie wiedzy uzależnia. Nie ma czasu na “modlitwę”, bo masz konkretny system nauki i rozszerzania horyzontów bez zbędnych ograniczeń a co najlepsze - ze świadomą i nieprzymuszoną przez nikogo weryfikacją treści. Ja Ci mówię - rozwój. To Cię uspokoi, to Cię wyciszy. Chcesz sobie pośpiewać? Zainwestuj 100 może 200 zł w głośnik bluetooth fajny i odpal sobie jakieś dobre bansy na cały regulator i zacznij skakać po pokoju! Nauczyć się słuchać muzyki, bo muzyka uspokaja mózg, ale też go aktywuje konkretne fale. Teraz zapewne masz za mało skutecznych metod wyciszania się, redukcji stresu. Myślę, że dla większości osób koniecznym jest nauka wyciszania się poprzez aktywność fizyczną - joga z muzyką, sporcik jakiś. A może salsa jakaś czy zumba? Coś takiego, taka dyscyplina fizyczna, z gracja ruchu fizycznego i energią żywej muzyki daje dobrego kopa i wpływa pozytywnie na siłę własnego ciała a przez to i umysłu, bo sport poprawia samoocenę. Tak więc samemu zadbaj o swoje potrzeby w taki sposób jak Ty tego potrzebujesz. Gdy poprawisz się w jednej dziedzinie podciągniesz się w innych. Ważne to zacząć, ale świadomie. Dopiero po tym zobaczysz różnice w funkcjonowaniu z innymi ludźmi a nie pod ich dyktando.
A na koniec kilka jeszcze myśli
No i tak! To “tyle”. Mam nadzieję, że pomogłem.
Czy te czerwone lampki odnoszą się tylko do sekt? No nie. Są inne grupy, ideologie a nawet pojedynczy ludzie stosując te same metody. Po prostu, tutaj na tym konkretnym przykładzie z mojego repertuaru doświadczeń widać chyba je wszystkie idealnie.
Pojebana historia co? Są rzeczy na świecie, które się fizjologom nie śniły. Trudno nie odnieść wrażenia, że żyjemy w czasie końca kultury białego człowieka, bo coś jest mocno nie tak. A upadek każdej cywilizacji zaczynał się od upadku moralności wśród ludzi.
Jak musisz iść na takie spotkanie sekty z jakiegoś niezrozumiałego powodu czy chorej ciekawości to błagam Cię - nie legitymuje się z imienia i nazwiska, a podaj fałszywe. Tak samo z adresem. Nie korzystaj z podwózki do domu. Nie daj się w nią wciągnąć. NIE BĄDŹ CIELĘCIEM! Myśl samodzielnie. Może i myślenie boli, ale boli mniej niż konsekwencje głupoty i krzywd, które będą mieć opóźniony zapalnik. Nie zawsze będzie miał kto Cię uratować.
Zresztą “róbta co chceta” jak to powiedział we właściwym sobie lewackim stylu synalek agentów reżimu sowieckiego grający dobrego wujka. ;) Jestem bezpardonowy? Może, ale ja nic od Ciebie nie chce wyciągnąć a tylko zachęcam do samodzielnego myślenia i obserwacji.
Za dużo informacji na raz? Za trudne? Przeczytaj jeszcze raz. Zresztą rób co chcesz.
Podobało się? Kup mi kubek kawy. :) Nie podobało się? Kup mi kubek kawały z dopiskiem “udław się”. :D