31 maja 2013 roku dzięki propozycji mojej przyjaciółki wyruszyliśmy grupą osób z Torunia i Tallinna (Estonia) do USA na trzy miesiące w ramach projektu Work & Travel aby sprzedawać książki dla dzieci door-to-door.
Osobiście Stany Zjednoczone uważam za bardzo ciekawy kraj, jest to kraj ogromnych możliwości, a także wolności i to się czuje na każdym kroku. O samych Stanach i ciekawostkach związanych z tym krajem mógłbym opowiadać w nieskończoność, skupię się jednak na najważniejszych 4 miastach w USA, które udało mi się odwiedzić.
Pierwsze 4 dni spędziliśmy na szkoleniu w Nashville (Tennessee), które jest fantastycznym miastem! Jako stolica stanu Tennessee który nie jest aż tak bardzo rozwinięte jak chociażby północ, Nashville faktycznie zadziwia.
Ogromne wieżowce, mosty, wspaniali ludzie i co jest naprawdę warte wspomnienia - to miasto naprawdę żyje! Nashville jest uznawane za stolicę muzyki country i faktycznie jeśli wyjdziesz w piątek lub sobotę późnym wieczorem do Downtown, w zatłoczonym centrum miasta co chwilę będziesz mijał pub z muzyką na żywo (oczywiści prawie tylko i wyłącznie z muzyką country).
Przez pierwsze parę dni kiedy byliśmy w Nashville tak naprawdę nie zdążyłem prawie wcale poznać klimatu tego miasta, na szczęście odbiłem to sobie na samym końcu mojej wycieczki po USA, kiedy to kończąc pracę w pierwsze połowie września, miałem okazję jeszcze raz odwiedzić Nashville (całe szczęście że właśnie z Nashville miałem lot powrotny). Udało mi się znaleźć hosta na Couchsurfingu, i w raz z moimi dwoma przyjaciółkami z którymi przyleciałem do USA i z którymi mieliśmy razem wracać, sympatyczną parą z Australii, dziewczynami z jednego z północnych stanów Wincosin które poznaliśmy przez naszego hosta, oraz z samym hostem z CS, spędziliśmy 5 najlepszych dni imprezując, zwiedzając uroki miasta, a także odwiedzając filharmonię, mecz amerykańskiego futbolu, masę koncertów, strzelnicę i wiele wiele więcej!!
Kolejnym miastem, które odwiedziłem i w którym mieszkałem (a także pracowałem sprzedając książki door-to-door) przez ponad 6 tygodni jest Albuquerque w stanie Nowy Meksyk.
Na pierwszy ogień warto wspomnieć, że architektura miasta jest naprawdę bardzo ciekawa, na szczególną uwagę zasługuje stare miasto które wygląda rodem jak z westernów. Jest to miasto, które miejscami przypomina pustynię, natomiast w odległości około 2 godzin od Albuquerque znajduje się sławetne Roswell niedaleko którego według wielu źródeł rozbił się pierwszy latający spodek. W wolnej chwili możemy również odwiedzić stolicę Nowego Meksyku Santa Fe, lub wybrać się do Las Vegas do którego z Albuquerque jest w miarę blisko.
W Albuquerque mieszka ogromna ilość rodzin z Ameryki łacińskiej, możemy tu znaleźć też bardzo wiele tzw. dzielnic nędzy. Narkotyki są tu na porządku dziennym, jednak same miasto naprawdę zachwyca! Gorąco polecam w wolnym czasie wybrać się w góry Sandia Peak najdłuższą kolejką linową na świecie, lub spróbować typowo meksykańskich ostrych potraw w jednych z typowych na New Mexico knajp. Co ciekawe w menu często można spotkać polish sausage, czyli polską kiełbasę, natomiast w supermarkecie odnalazłem naszą narodową wódkę - "Luksusową".
Jeżeli chodzi o Albuquerque to chciałbym wspomnieć jeszcze o dwóch ciekawostkach.
Ciekawostka 1
W Albuquerque nagrywane bylo 5 sezonów bardzo popularnego serialu Breaking Bad!
Czy jest tu ktoś kto nie kojarzy? Wątpię w to ;)
Ciekawostka 2
Każdego roku na jesieni w Albuquerque odbywa się międzynarodowy Festiwal Balonów (Albuquerque International Balloon Fiesta), którego niestety nie miałem okazji zobaczyć ale na zdjęciach wygląda naprawdę zjawiskowo. Wyobraźcie sobie kilkaset balonów powietrznych w rożnych kolorach unoszących się w powietrzu. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć, prawda że wygląda niesamowicie?
Kolejnym miejscem, które odwiedziłem i w którym mieszkałem to Ft. Walton Beach w stanie Floryda. Razem z międzynarodowym towarzystwem z: Ukrainy, Polski, Turcji, Jamajki, Chin, Czech i wielu innych krajów mieszkaliśmy w apartamencie znajdującym się dosyć daleko od jakichkolwiek sklepów (poza stacją benzynową i dość sporym Walmartem) i przypominającym polskie akademiki. Apartament miał swój prywatny basen i znajdował się w pobliżu dosyć popularnej w tamtym regionie plaży Santa Rosa Beach.
Podczas 6-tygodniowego pobytu na Florydzie najbardziej godne zapamiętania były szalone imprezy z innymi studentami kończące się niejednokrotnie interwencją samego szeryfa, pyszna 8% truskawkowa Margarita sprzedawana w puszkach 0,5 litrowych, bardzo nagłe i trwające nieraz ponad dzień ulewy, oraz anomalie pogodowe wraz z silnymi wichurami które były w stanie przewracać znaki drogowe co niestety widziałem na same oczy..
Dodatkowo jednym z nieciekawych doświadczeń było oskarżenie mnie przez gościa hotelowego w Hiltonie w którym pracowałem o kradzież markowych okularów przeciwsłonecznych..
Za to widoki z 12 piętra hotelu na Zatokę Meksykańską (Gulf of Mexico) były wprost niesamowite :) Hilton Sandstin Beach Golf Resort & Spa posiadał dość spory obszar w skład którego wchodziło kilka pól golfowych, prywatna plaża Miramar Beach i wiele wiele innych. Wart odnotowania jest również fakt, że piasek na Florydzie jest zupełnie biały o.O
Piękne widoki na Florydzie:
Widoki z hotelu:
Z ciekawszych miast, które również odwiedziłem warto chociażby wymienić:
Dallas, Oklahoma City, Shreveport, New Orleans, Lafayette, Montgomery
Shreveport
New Orleans
Prawilnie to wygląda. Jak z kwestią wizy? Dali od ręki?
mi dali bez problemu :) ogolnie studentom bardzo latwo przyznaja, a przynajmniej bylo tak 4 lata temu ;)
Zacne zdjęcia :)
Ciekawy wpis.