Zwierzę... Tematy Tygodnia#82

in #polish5 years ago (edited)

Coś się kończy. Coś się zaczyna...

Kończy się lato i nadchodzi jesień... Przepiękna pora roku w górach i w miejskich parkach. Drzewa obsypane burzanem liści w kolorach wszystkich odcieni czerwieni, brązów, żółci i złota. Kiedy przychodzi południe i Słońce jest w najwyższym punkcie nieba jego magiczne światło wydobywa z tej palety kolorów wszystko co najlepsze... Ciepło, spokój, ukojenie.

To tylko jedno oblicze tych dni kiedy Słońce zachodzi szybko i oddaje świat we władanie ciemności. Czas od listopada do lutego to okres najmniejszego nasłonecznienia. Ludzie są bardzo wyczuleni na ten deficyt promieni słonecznych. To światło daje nam poczucie bezpieczeństwa, ciepła i spokoju. To światło stymuluje wiele naszych procesów życiowych. Jego brak powoduje ich zauważalne zwolnienie i ludzie zaczynają mówić o chandrze jesiennej... W nomenklaturze medycznej chandra nazywana jest depresją sezonową lub sezonowymi zaburzeniami nastroju, które w zależności od człowieka, jego charakteru i trybu życia, mogą mieć różne nasilenie. Wszystko to za sprawą światła...

Jak złagodzić ten wstrząs? Myślę, że psychologia daje ludziom szeroki wachlarz środków, które mogą złagodzić skutki tej jesienno - zimowej przypadłości. Dociekliwi znajdą w literaturze specjalistycznej wątki o terapii kolorem, sportem, muzyką, spacerami w najbardziej nasłonecznionych porach dnia i ... czekoladą! :)

Zauważyłem, że u mnie w tym okresie kiedy dni stają się krótsze uruchamia się tryb maksymalnego wykorzystania czasu. Nie zwalniam ale wręcz przeciwnie, moje życie przyspiesza. Nagle w mojej przestrzeni pojawia się więcej pomysłów i projektów, w których realizację się angażuję. Jesień i zima to również czas kiedy trenuję dwa razy ciężej. Nie wiem jak to racjonalnie wytłumaczyć, odczuwam taką potrzebę. Powietrze jest inne, zimny przeważnie północny wiatr wyostrza zmysły, mam wrażenie, że mój organizm w te dni przestaje słuchać myśli ucywilizowanego człowieka a bardziej wsłuchuje się w pierwotny instynkt... Naszą zwierzęcą naturę, głęboko uśpioną przez lata ewolucji a jednak wiecznie obecną za sprawą najstarszej części układu nerwowego - rdzenia kręgowego. To na nim, zaraz u nasady szyi, znajduje się najstarsza część ludzkiego mózgu nazwana mózgiem gadzim. Ta cecha naszej fizjonomii nie jest wyjątkowa, podobnie zbudowany jest mózg gadów. Zwierzę w nas determinują podwzgórze z gruczołami przysadki oraz szyszynki, rdzeń przedłużony i móżdżek. To właśnie gadzi mózg jest odpowiedzialny za procesy, których celem jest utrzymanie nas przy życiu... Praca serca, oddychanie, temperatura ciała, ciśnienie krwi, metabolizm... Odczuwanie pożądania, głodu i pragnienia, integracja i reakcje na zewnętrzne bodźce - słuchowe i czuciowe... To gadzi mózg przejmuje ster naszych zachowań w sytuacjach kiedy zagrożone jest nasze życie. Uruchamiając protokoły przetrwania - walcz, uciekaj, ogrzej się, posil się, napij się... Zmień kolor! :)

Nie mam cienia wątpliwości, że to właśnie zwierzę w mnie, które uśpione latem, jesienią budzi się by zawładnąć mną i wypełnić mnie pierwotną siłą przetrwania i to ono popycha mnie w wir życia... Przez to nie mam nawet czasu na jesienną chandrę. :)

Tekst zgłaszam do konkursu Tematy Tygodnia#82 jako swobodną wariację w nawiązaniu do tematu 3: Coś się kończy, coś się zaczyna.

Foto - Pixabay, Autor

Coin Marketplace

STEEM 0.25
TRX 0.21
JST 0.037
BTC 97965.58
ETH 3486.83
USDT 1.00
SBD 3.48