Właśnie przed chwilą (mieszając pomidorową 😆) dumałam nad tym, jak to zrobić, żeby pisać godzinę dziennie, choćby nie wiem co. Tylko godzina. Ale 50 dni... już czuję opór ;)
Właśnie przed chwilą (mieszając pomidorową 😆) dumałam nad tym, jak to zrobić, żeby pisać godzinę dziennie, choćby nie wiem co. Tylko godzina. Ale 50 dni... już czuję opór ;)
Może ustal sobie 20 minut dziennie jako cel, który będziesz sobie wydłużać do godziny już dobrowolnie? :)
Z 20 to obawiam się, że połowa mi się rozejdzie bezproduktywnie. Zostanę przy godzinie, najwyżej stanę się kolekcjonerką kółek ;)
Jeżeli na starcie boisz się, że będzie to za trudne, to nie wiem czy to dobry cel. Ale jeżeli myślisz, że dasz radę to powodzenia :) Niektórzy właśnie troche luźniej traktują te przerwy, a samą metodę traktują bardziej jako statystki swojej aktywności niż jakiś szczególny motywator.