Fabryka świetlówek rtęciowych na Woli - Miejsca, których już nie ma cz.2
Historia Fabryki Lamp Elektrycznych im. Róży Luksemburg sięga początków XX wieku. Zakład został wybudowany w Warszawie przy ul. Karolkowej 36 w 1922 roku przez holenderski koncern Philips. W tym ponad 10-cio kondygnacyjnym wieżowcu mieściło się kilkadziesiąt hal produkcyjnych.
Budynek był użytkowany do roku 1994, kiedy to stwierdzono zbyt duże stężenie rtęci i zamknięto zakład. Od tamtego czasu zakład zaczął popadać w ruinę i tylko sporadycznie użytkowany był przez miłośników paintball'a i odwiedzany przez urban exploratorów takich jak ja. Niestety budynek został całkowicie wyburzony w 2011 rok. W tym artykule nie będę się jednak rozpisywał na temat historii, która obszerniej opisana jest m.in. na Wikipedii.
Fotoreportaż z wyprawy
Chciałbym Was zabrać w fotograficzną podróż, którą sam odbyłem zimą w roku 2006, kiedy to pomimo mrozu sięgającego -10 st.C, wybrałem się z bratem i kolegą na eksplorację tej opuszczonej rudery. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce okazało się, że posesja jest strzeżona przez ochronę, jednak nie stanowiło to dla nas problemu. Znaleźliśmy miejsce w którym dało się przeskoczyć przez ogrodzenie i dalej droga stała już otworem. Spędziliśmy tam prawie 8 godzin błąkając się po labiryntach pomieszczeń, w których wprost dało się poczuć na własnej skórze historię tego miejsca. Tajemnicze korytarze, porozrzucane dokumentacje, sprzęty pozostawione, tak jakby ktoś miał z nich jeszcze korzystać, to wszystko nadawało tej budowli niesamowitej atmosfery, która momentami przyprawiała o dreszcze, jak w psychodelicznym horrorze. Miejsce to do dziś powraca do mnie w powidokach i snach.
Jakiś sprzęt produkcji CCCP.
To i poprzednie zdjęcie przedstawiają prawdopodobnie jakieś maszyny do produkcji świetlówek.
Gdzieniegdzie można było napotkać całkiem spore grzyby.
Jak widać natura nie znosi pustki i obsiała drzewkami nawet dach budynku.
Po naciśnięciu przycisku przyjechała winda, w której nawet paliło się światło. Byliśmy na tyle głupi, że wsiedliśmy i zjechaliśmy kila pięter w dół i na tyle szczęśliwi, że wyszliśmy z tego cało.
Była już późna godzina w nocy, kiedy znaleźliśmy ten fotel ambulatoryjny w pomieszczeniu wyglądającym jak gabinet lekarski lub co gorsza laboratorium(!) Będąc świeżo po obejrzeniu thrillera Lęk, włosy zjeżyły mi się na głowie. Na dodatek była to jedna z niewielu lokacji, w których wciąż działały światła. Na całe szczęście trafiliśmy tam pod nieobecność lokatora ;)
Do zobaczenia w kolejnej odsłonie fotoreportaży "Miejsca, których już nie ma", w których prezentuję swoje zdjęcia i historie opuszczonych postindustrialnych lokacji.
Ciekawi mnie to zbyt duże stężenie rtęci - skażenie było tylko w budynku? Czy może przeniknęło do gleby?
Tego dokładnie nie wiem, ale podejrzewam że jeżeli coś tam zalegało, to przy wyburzeniu na pewno przeniknęło do gleby.
Polska zaczęła być wyprzedawana od momentu afery FOZZ w latach 90. Wszystko zostało wyprzedane, sprywatyzowane lub zgłoszone do upadłości a teraz obcy kapitał kładzie na tym rękę :(. Głupota partii rządzących.
Coś w tym jest, to był rodzaj kolonizacji i trwa do teraz, a wszystko odbywa się pod stołem.
Bardzo dobry reportaż, szanuję.
P.S. Zapraszam na #pl-architektura - myślę, że ta treść się tam nada ;)
Dzięki za sugestię tagu.
I just upvoted You! (Reply "STOP" to stop automatic upvotes). Do społeczności: Jeżeli uważasz że głos został przyznany niesłusznie, przedstaw krótkie uzasadnienie w odpowiedzi do tego komentarza.
znakomite zdjęcia! (imponujący grzyb :)
przedziwne uczucia budzą obrazy takich opustoszałych miejsc, w których jeszcze nie tak dawno tętniło życie..
Bardzo ciekawy artykuł! Prawdziwi z Was eksploratorzy :) też lubię zaglądać w opuszczone miejsca! Może też wrzucę zdjęcia z opuszczonego budynku nieskończonego i opuszczonego sanatorium w Ustce! Dzięki za inspirację :) A na razie zapraszam do zapoznania się ze słupską gastronomią (w skrócie). -> https://steemit.com/polish/@annvoyager/1-pizzeria-w-polsce-i-karczmy-w-moim-miescie-czy-znacie-ich-historie
Wow amaizing
Z jednej strony szkoda, że aparat nie jest lepszy bo dużo zdjęć jest poruszonych ale z drugiej sprawia to też, że wyglądają one jeszcze bardziej przerażająco i klimatycznie. Szczególne wrażenie zrobiło na mnie ostatnie zdjęcie, wygląda ono naprawdę niesamowicie!
Fajnie by było jakby udało Ci się znowu zorganizować taki wypad bo chętnie bym obejrzał jeszcze raz taki fotoreportaż :D
Czy ta Karolkowa to ta sama co w kabarecie DUDEK? Skecz z Jasiem... LOL