[Film na wieczór #20] Nico - ponad prawem
Nico - ponad prawem (1988)
Świat pełen jest dziwnych ludzi. A jednym z nich jest Steven Seagal. Jakby popatrzeć na tego pana w wersji A.D. 2019 otrzymujemy niezachęcający obraz grubego rusofila, który jeździ na wykopki z prezydentem Białorusi i gra, albo raczej występuje w szmatławych, tanich filmach akcji klasy B. Ale Seagal nie zawsze był taki, a że lubię jego starsze filmy, “Nico - ponad prawem”, czyli debiut tego aktora, to była dla pozycja obowiązkowa.
Fabuła filmu nie jest tak prosta, jakby mogłoby się wydawać. Główny bohater, Nico, jest policjantem włoskiego pochodzenia w chicagowskiej obyczajówce, który w przeszłości z ramienia CIA służył w Wietnamie. Jak to u włoskich Amerykanów bywa, ma kochającą rodzinę oraz partnerkę w policji, z którą łączy go przyjaźń. Nico jest poczciwy, ale ponieważ gra go Seagal nie stroni od brutalności czy naginania prawa w dobrej wierze. Gdy wpada na trop nielegalnej grupy przestępczej, która może mieć powiązania z agencjami federalnymi, nasz nieprzekupny protagonista zrobi wszystko, by wykryć spisek i wsadzić winnych za kratki.
Czyli, tak de facto, mamy tutaj topos ostatniego, nieprzekupnego gliniarza w zepsutym, policyjnym półświatku. Chociaż nie do końca, bo Nico ma paru kumpli, w tym Jackson, partnerkę z obyczajówki, którzy z chęcią pomagają mu w śledztwie. A tak swoją drogą - nazwisko Seagal przyzwyczaiło mnie do filmów raczej głupich, przekładających akcję nad opowieść. A “Nico - ponad prawem” taki nie jest! Bo na poziomie fabuły film ten jest całkiem inteligentną opowieścią, która w realistyczny i spójny sposób pokazuje wykorzystywanie politycznej władzy do tworzenia nielegalnych biznesów. Historia filmu dzieje się co prawda w Chicago, ale na poziomie treściowym istotny jest tu powracający wątek Wietnamu oraz przeszłości głównego bohatera. Cóż za paradoks, inteligentny film ze Stevenem Seagalem…
Co ciekawe, również aktorsko film daje radę. Seagalowi chce się grać, w końcu był to jego debiut i chciał pokazać się z najlepszej możliwej strony. Oczywiście wciąż twierdzę, że chłop talentu aktorskiego za bardzo nie ma, ale dwoi się i troi, by nie wyjść z roli i wychodzi to mu przyzwoicie. Nico to rzecz jasna prawdziwy twardziel, który zna i używa aikido, dzięki czemu jest w stanie samemu załatwić sześciu typów z maczetami. Cóż, takie sytuacje to norma dla tego typu akcyjniaków, są nagminne i w tym filmie. Dużo jest też strzelanin utrzymanych w klimacie wczesnych lat 80. Wiecie, dżentelmeni w garniturach z rewolwerami, pościgi samochodowe, takie rzeczy. Jak ktoś, tak jak ja, lubi stare kino akcji, będzie się czuł jak ryba w wodzie.
Bardzo interesującą rolę wykreowała Pam Grier, która zagrała Jackson, partnerkę Nica z policji. To dobry przykład na to, jak stworzyć silną i niezależną postać kobiecą, która nie razi sztucznością. Jackson jest charyzmatyczna, energiczna i ambitna, a w męskim wtedy świecie chicagowskiej policji porusza się jak ryba w wodzie. Część pozostałych postaci, szczególnie tych złych, jest zaś momentami lekko przerysowana, wręcz skarykaturowana, co dodaje filmowi odrobiny dowcipu i luzu.
Jest jeszcze jeden aspekt filmu, który sprawił, że przy “Nico - ponad prawem” bawiłem się wyśmienicie. Mowa o muzyce, która jest cudowna. To trochę dziwne, że zwykły film akcji z 1988 roku może się popisać genialną ścieżką dźwiękową, nie wiem, czy to jednorazowy przebłysk geniuszu autora muzyki, ale słuchało się tego znakomicie. W niektórych momentach muzyka była pozornie niedopasowana, ale zabieg ten spodobał mi się, bo wprowadzał do filmu odrobinę dziwnego, ale przyjemnego surrealizmu. Zresztą, posłuchajcie sami głównego motywu. Po prostu czyste złoto!
“Nico - ponad prawem” jest dziełem głęboko osadzonym w klimacie lat 80. To klimatyczny film akcji z kilkoma drobnymi wpadkami i niedociągnięciami, ale trzymający wysoki poziom przez cały seans. To prawdziwa uczta audio ze świetną muzyką. To debiut Stevena Seagala, aktora słabego, ale mającego swoje momenty. Wreszcie jest to film, który przypomina stare czasy kaset VHS i akcyjniaków z twardym, męskim bohaterem stającym do nierównej walki o wyznawane ideały. Jeżeli chodzi o takie klimaty, cóż, jednym słowem - uwielbiam!
- oryginalny tytuł: Above the Law
- rok premiery: 1988
- gatunek: thriller
- reżyseria: Andrew Davis
- scenariusz: Ronald Shusett, Andrew Davis, Steven Pressfield
- aktorzy: Steven Seagal, Pam Grier
- moja ocena: 8/10
Recenzja dostępna również na moim blogu: 500filmow.pl.
Tak... i ta jego kamienna twarz... w każdym filmie...
Dzięki za tę recenzję😉
Nawet jako trochę starszy dzieciak nie lubiłem Stevena Seagal'a. Omijałem więc jego filmy z daleka. Chyba nie oglądałem ani jednego filmu z nim w całości.