#2 Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi
Jakiś czas temu swoją premierę miał trzeci film z serii „Gwiezdne Wojny” produkcji Disneya. Podobały mi się wszystkie historie George’a Lucasa osadzone w tajemniczych czasach „bardzo bardzo dawnych, w odległej galaktyce”, tak więc z chęcią wybrałam się do kina. „Przebudzenie Mocy” mnie znacznie zawiodło, „Łotr 1” był znośny (zaniżyłam wymagania), także miałam jeszcze ochotę zobaczyć dalsze losy Rey. Oczywiście wpis jest pełen spoilerów, więc kto nie chce – niech nie czyta.
Co mi się podobało?
- entuzjazm Rey do poznawania nauk Jedi
Od początku nie podobało mi się to, że Rey jest główną bohaterką filmów. Poprzednio kobiety miały role drugoplanowe (Leia, Padme), subtelne, ale i ważne. W „Ostatnim Jedi” pokazała jednak dużą motywację, a także poświęciła się dla „większego dobra”, co wyróżnia ją od nijakich bohaterów najnowszej trylogii. - muzyka
Ścieżki dźwiękowe w nowej trylogii mają niewiele wspólnego z atutami starszych części, jednak ta nowość mi się podoba. „Ostatni Jedi” ma genialny soundtrack. - chwila nadziei, że Kylo Ren jest dobry
Naprawdę przez długi czas wierzyłam, że Ben Solo przejdzie na stronę Rey i razem zniszczą zło. Okazuje się, że „wielki Kylo Ren” jest pechowym dzieciakiem, który ma jakąś-tam moc, ale mierzy się z problemami psychicznymi, a niezrównoważony Luke Skywalker pchnął go w ramiona Ciemnej Strony Mocy. Moje wrażenie było plusem, ostatecznie okazało się minusem…
Co mi się nie podobało?
- Luke Skywalker
Nie należę do szalonych fanów „Gwiezdnych Wojen”, którzy piszą petycje do Disneya, jednak kreacja tej postaci wyjątkowo nie przypadła mi do gustu. Fakt, zarówno Yoda jak i Obi-Wan mówili do Luke’a, że nie potrafi podporządkować się zasadom Jedi i że niewiele z niego będzie, a on sam popisał się nagannym zachowaniem podczas walki z Vaderem (IV-VI), jednak trochę przesadzili. Luke zdawał się zwariować i okazał się być najmniej odpowiedzialnym bohaterem w tym świecie, a jego żałosne próby szkolenia adeptów sprawiły, że stał się antybohaterem! Dno i wodorosty. - Leia w przestrzeni kosmicznej
Przed obejrzeniem filmu usłyszałam, że podobno ta postać zostanie uśmiercona w tej części. Spodobało mi się to, bo nie miałam ochoty oglądać starości klasycznych bohaterów. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy przeżyła dryfowanie w przestrzeni kosmicznej (co dotychczas przetrwał jedynie Generał Grievous (III) – podążając tą logiką, dlaczego wtedy Obi-Wan i Anakin nie polecieli za nim i nie dorwali go w kosmosie? Byli rycerzami Jedi, w przeciwieństwie do Lei). - Yoda i zniszczenie ksiąg Jedi
WTF? Pojawienie się Yody nie miało ani ładu, ani składu. Tak samo księgi Jedi. Nie wiem, co miała symbolizować ta scena, nie potrafię znaleźć w niej logicznego wytłumaczenia ale bardzo mi się nie podobała. - śmierć Snoke’a
Takie proste, że aż trudne. Najbardziej tandetny villain w historii. - Finn i Rose
Sądziłam, że Finn jest z Rey, a wy? - żałosne sceny u Rebeliantów
Cała postać wiceadmirał Holdo i ten cały Poe Dameron byli wybitnie irytujący.
Ogólnie oceniam film jako dobry. Jest znacznie gorszy od wszystkich sześciu filmów George'a Lucasa, jednak zrobił na mnie lepsze wrażenie niż VII część i „Łotr 1”.
Fajnie by było, gdyby się okazało, że nikt nie zna przeszłości Rey (do teraz nie wierzę w słowa Kylo Rena) i w rzeczywistości ona nie ma rodziców, bo narodziła się z Mocy (tak jak Anakin nie miał ojca).
Dzieciaki z miotłami na końcu filmu mogą być ciekawym wątkiem, nadzieją na odrodzenie Jedi, miłą perspektywą na kolejne części.
O co chodzi z tytułem?
Co prawda jako ostatni prawdziwy Jedi zmarł Yoda. Tytuł VI części „Powrót Jedi” sugeruje, że Luke pomimo że nie przeszedł pełnego szkolenia stał się Jedi. Czyli „Ostatnim Jedi” powinien być Luke, który na końcu połączył się z Mocą… ALE jest jeszcze Rey, która zdaje się posiadać dużą Moc i jest zmotywowana do pogłębiania nauki. Czyżby to ona była tytułowym ostatnim rycerzem Jedi?
Zapraszam do dyskusji.
Congratulations @theadelina! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
Award for the number of upvotes received
Award for the number of comments received
Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Bardzo dobry tekst!
Jednak dla mnie "Łotr 1" jest co najmniej o klasę lepszy od "Ostatniego Jedi". Mi nie podoba się w najnowszej trylogii GW, że Kylo Ren jest ukazany bardziej jako zbuntowany, kapryśny i porywczy dzieciak. Moim zdaniem nie za bardzo wychodzi to pokazanie rozdarcia wewnętrznego między jasną a ciemną stroną. Kylo Ren nie nadaje się wcale na głównego "złego". I przyznaję Ci rację, że śmierć Snoke'a była jednak bardzo naiwna...
Jednak dla mnie kategorię na najgłupszą scenę wygrywa ta z Leią szybującą w przestrzeni kosmicznej...
Co do Luke'a to ja ciągle nie wiem co o nim myśleć... Jakieś mieszane uczucia mam co do jego zachowania w ostatniej części.
A jeśli tytułowym ostatnim Jedi jest Rey, to będzie to już bardzo naciągane... Chyba, że zniszczenie ksiąg Jedi miało symbolicznie przedstawić, że już żadne zasady się nie liczą, a Jedi może zostać każdy kto posiada moc.
Nie chciałam zbyt dużo pisać o "Łotrze 1", ale przyznam, że dużym atutem są bohaterowie. W tym filmie jest moja ulubiona scena ze wszystkich trzech, tj. Darth Vader walczący mieczem świetlnym. Kilka sekund, a jak cieszy :D
Faktycznie wytłumaczenie z księgami jest dobre... nie pomyślałam o tym :)
Brakuje mi informacji o Sithach, przydałaby się jakaś reaktywacja. To byli prawdziwi wrogowie, nie ten cienki Nowy Porządek i Zakon Rycerzy Ren...
W dodatku Ciemna Strona z kapryśnym "supreme leaderem" Kylo Renem powinna ponieść klęskę w pierwszej połowie następnego filmu :D
Ale księgi nie zostały zniszczone! W filmie jest końcowa scena z Rey i z książkami, które najwyraźniej ukradła. Więc niestety chyba ostatnim Jedi jest Rey co mnie nie cieszy.
Niektórzy twierdzą że śmierć Snoke`a nie była prawdziwa, a jedynie sztuczką, podobną do występu Luka później. A po za tym moim zdaniem, po za samą głupią śmiercią, to ta scena jest najlepsza z całego filmu, świetna scenografia, gwardziści, potęga mocy. Zdecydowanie w dechę.
Nie zgodzę się natomiast co do negatywnej oceny kreacji Luka. Już nie mówię że imo była najlepiej zagrana, ale i historia jest przynajmniej jakaś inna. I wcale nie jest głupie, a Kylo wcale nie był zbuntowanym nastolatkiem, którego pchnięto w Ciemną Stronę. To co sugeruje Snoke: Kylo jest wybrańcem - avatarem ciemnej strony, tak jak Rey jest wybrańcem - avatarem jasnej. Oglądaliście serial Clone Wars?
Scena o której wspominasz musiała mi jakoś umknąć. Dzięki za poprawienie :) Serialu Clone Wars nie widziałem...
Jest tam ciekawy dwu, albo i trzy częściowy odcinek o mocy i trzech istotach które są odpowiednio avatarem jasnej strony, avatarem ciemnej i strażnikiem równowagi. Być może w tę koncepcje ktoś się zapatrzył z autorów scenariusza.
upvoted&followed :) fajnie napisane, pozdrawiam :)