Szatańskie urojenie. Ateizm i jego pretensje naukowe - recenzja

in #polish7 years ago (edited)

Książka "Szatańskie urojenie. Ateizm i jego pretensje naukowe" Davida Berlinskiego została przeze mnie przeczytana w okresie mojego ogromnego religijnego zwątpienia. Wówczas nie chciałem od razu odrzucić swojej wiary, tylko spróbować jakoś ją odbudować. Więc sięgnąłem po tę książkę w nadziei, że jakoś pokrzepi moją zabłąkaną duszę.

Ta publikacja ma stanowić odpowiedź na lektury napisane przez wojujących ateistów (Richard Dawkins, Christopher Hitchens, Sam Harris), które powstały w celu co raz większego zlaicyzowania społeczeństwa. Nowocześni ateiści w swoich książkach przedstawiają religię - jakąkolwiek - w najgorszym świetle i narzucają ateizm jako jedyny rozsądny kierunek myślowy człowieka. Berlinski przy pomocy swojej książki chce przedstawić religię jako wcale nie taką złą, jak przedstawiają wspomniani już tu wojujący ateiści.

Może najpierw co nie podoba mi się w tej książce - otóż autor zbyt często próbuje wmówić czytelnikom, że ateiści mają więcej krwi na swoich rękach niż wierzący. Pisze, że naziści inspirowali się teorią ewolucji i przez to próbuje dać do zrozumienia czytelnikowi, że teoria ewolucji jest zła. Zamiast pisać z większą pokorą ucieka się do sztuczek wojujących ateistów robiąc ze swojej książki lekturę skierowaną tylko do jednej części czytelników - wierzących i błąkających się w wierze, którzy są bardziej nastawieni na wiarę niż ateizm. Często autor bełkocze językiem filozoficznym zapominając chyba, że nie pisze on do filozofów tylko do zwykłych ludzi. Patrząc na opinie ludzi dotyczących tej książki dostępnych w Internecie można łatwo zauważyć, że ateiści z miejsca uznali tę publikację za totalny gniot, a wierzący chwalą ją bez żadnego zająknięcia - dokładnie tak samo jak z ocenami publikacji ateistów, tylko tam role są odwrócone. Ehh... nie o to powinno chodzić w dialogu między ateistami a wierzącymi.

Teraz trochę o plusach.
Rzeczywiście autor stara się pokazać, że religia wcale nie jest taka zła i wydaję mi się, że nawet to mu się udało. Zamieszcza w swoim utworze wiele przykładów gdzie religia pomogła ludziom, zrobiła z nich lepsze istoty. Stara się udowadniać istnienie Boga oraz odeprzeć zarzuty obciążające religię, że wielu jej wyznawców robiło okropne rzeczy np. naziści podczas wojny, których większa część była - tylko w teorii - chrześcijanami. David patrzy na religię z większym zrozumieniem niż np. Richard Dawkins i stara się pokazać, że religia też jest potrzebna do normalnego funkcjonowania społeczeństwa.

Książka trochę mnie pokrzepiła. Zmieniłem swoje zdanie na temat religii. Nie uczyniła ze mnie bezkrytycznego wierzącego, ale na pewno pomogła mojej duszy i wspomogła odbudowę pewnego rodzaju wiary. Zrozumiałem, że religia nie jest taka zła i pojawiła się nadzieja, że Bóg może istnieć, lecz tutaj nasunęło się kolejne pytanie - który Bóg?
Ale to już nie ważne.

Polecam ten twór ludziom zagubionym takim jak ja i zaznaczam, że gdy się ją czyta należy racjonalnie i trzeźwo myśleć, bo autor często chce czytelnika wpędzić w swoje płytkie myślenie i trzeba być na to odpornym.

Moja ocena: 7/10

Sort:  

Jeśli można wiedzieć skąd ten podział świata na wierzących i ateistów. Ja raczej widzę samych ateistów tylko niektórzy poszli o jedno Bustwo dalej.
A co do recenzji to trochę nie rozumiem sformułowania "że religia też jest potrzebna do normalnego funkcjonowania społeczeństwa." , co miało by być uznawane za normalne i kto miałby wyznaczać granice tej normalności tak kiepskie że religia była by potrzebna. Ja osobiście potrafię sobie wyobrazić społeczeństwo w którym wszyscy ludzie mają pewność co do jakiegoś wierzenia proporjobalną do dowód jakimi dysponują na jego poparcie.

Coin Marketplace

STEEM 0.16
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 59431.63
ETH 2320.14
USDT 1.00
SBD 2.50