W nauce kryminologii (czyli rozważaniach o tym, dlaczego ludzie popełniają przestępstwa) już dawno przeważa pogląd, że to nie surowość kary, a jej nieuchronność wpływa na przestrzeganie prawa przez obywateli.
A ja, generalnie, jestem za legalizacją, bo - moim zdaniem - trzeba pozwolić ludziom robić, co chcą, w granicach wolności danej jednostki, ale przy jednoczesnej pełnej odpowiedzialności za własne czyny. Więc jak ktoś narozrabia, będąc pod wpływem THC, to niech naprawi szkody i odpokutuje winy.
Ale mam jedno, malutkie, zastrzeżenie. Problem karalności osób, które obecnie z pełną świadomością hodują i wprowadzają do obrotu marihuanę, mimo zakazów...
W tym zakresie jestem zwolennikiem kantowskiej filozofii - Ci powinni najpierw odpokutować swoje, a dopiero potem cieszyć wolnością związaną z dekryminalizacją.
Bo inaczej, państwo wyjdzie nieudolne w tym najważniejszym zakresie, w którym musi być sprawne (czyli pilnowanie przestrzegania prawa), a legalizacja wyglądać będzie jak ustępstwo przed przestępcami.
A ja, co wiesz, o ile czytałeś moje wypociny, uważam, że prawo w żadnym wypadku nie może ustępować przed bezprawiem.
Pozdrowienia!!!