Co nas gryzie#5? Pediculus humanus – wesz ludzka. Znanych na świecie ponad 500 gatunków zgrupowanych w 15-tu rodzinach.
Pisząc ten post już swędzi mnie głowa. Wszawica jest chorobą pasożytniczą i jest ona obecna w dzisiejszych czasach tak jak było to wiele lat temu. Obecnie mamy skuteczniejsze metody i odpowiednie specyfiki. Wszy atakują nasze głowy czy to dorosłych osób czy dzieci.
Według badań wszy towarzyszą nam od ponad 20 milionów lat i jest nam bardzo wierna.
Jedyna pociechą dla nas, jest to, że w naszym klimacie nie są one aż tak niebezpieczne niż w innych rejonach naszego globu.
Wszy są bardzo wstydliwym tematem, a to dlatego, ponieważ zawsze uważano, że dotyczy to ubogich rodzin i zaniedbanych. Tak jednak nie jest. Wszy nie mają nic przeciwko czystym głowom i w wielu krajach rozwiniętych ten problem występuje. W stanach Zjednoczonych co roku zwalczane są one u około 9 mln osób. W Belgii 10% dzieci wszawice dotyka 10% dzieci.
W Polsce Główny Inspektorat Sanitarny wskazuje, że najwięcej przypadków dotyczy miast takich jak Warszawa, Poznań, Wrocław czy Łódź.
Mimo tego, że świadomość nasza dotycząca higieny osobistej rośnie, to jednak nie ustrzeże nas to przed niechcianymi pasożytami.
Problem ten dotyczył także mojej rodziny, gdy uczęszczałem do szkoły podstawowej.
Wszawica gościła w całej szkole, lecz jednak nikt do tego sie nie przyznawał i każdy mówił, że u nich nie ma tego problemu.
Mieliśmy w domy gęsty grzebień, którym wyczesywaliśmy z głowy wszy. Strzyżeni byliśmy krótko, a mama posypywała nam głowy białym proszkiem na weekend.
Było to bardzo dawno temu i gdy chodziłem do siódmej klasy problem ten się zakończył i już później mieliśmy spokój, u moich dzieci także pojawiły się wszy, gdy chodziły do szkoły podstawowej. Krótkie włosy i specjalny szampon dawał radę.
Ten problem może dotknąć każdego. Zawsze trzeba być czujnym i w porę zareagować. Obecne środki doskonale nam w tym pomagają.
Bardzo ważna jest świadomość, aby ostrzec innych o problemie. Taką sytuację miałem u siebie w rodzinie. Gdy moje dzieci były jeszcze małe i wybieraliśmy się w gości do ciotki, to powiedziała nam, że musimy wizytę odłożyć ponieważ jej dzieci miały wszy. Takich ludzi należy szanować, wyrwali się oni ze stereotypu i bez żadnych kręceń opowiedzieli oni nam o problemie. Minęło kilka dni i problem został zwalczony. Chwała im za to, oby więcej takich osób było to i wszawica miała by mniejsze szanse.
Mimo tego, że świadomość ludzi i dbanie o czystość jest wysoka to niestety spotykamy się z ludźmi w różnych miejscach. Autobusy, tramwaje, ogólnie tam gdzie jest dość duży tłok sprawia, że ułatwiamy wędrówki wszom, które nie są skoczne jak pchły ale doskonale dają sobie radę i przenoszą się na nowego żywiciela.
Nasze dzieci natomiast spotykają się z rówieśnikami w przedszkolu, w szkole czy też na placu zabaw bądź odwiedzając się wzajemnie. Takie duże grupy sprawiają, że bardzo łatwo nabawić się wszawicy.
W szkole ładnych parę lat temu higienistki miały obowiązek przeglądania dziecięcych główek i w miarę wcześniej alarmowani byli rodzice. Obecnie jest z tym problem ponieważ bez zgody rodzica takich rzeczy nie wolno robić.
Można zaobserwować samemu czy dziecko ma wszy. Nadmierne drapanie się w głowę powinno nas zaalarmować. Ciężko powstrzymać się od drapania, a jest to spowodowane tym, że wesz wbijając się w skórę i posilając się naszą krwią jednocześnie wpuszczając nam toksyny, które powodują swędzenie. Wszy zostawiają po sobie jajeczka czyli gnidy.
Samica składa w swoim życiu około 300 jaj i larwy wylęgają się po około tygodniu.
Niektóre dorastają nawet do 4 mm. średnio to 2.5 mm.
Gnidy - jaja.
Jest wiele preparatów w aptece, które są skuteczne na wszy i gnidy.
Takim preparatem może być szampon, który zawiera dimetykon - syntetyczny olej silikonowy. Preparat o takim składniku jest skuteczny ponieważ jedno zastosowanie pozwoli pozbyć się natrętów oraz ich jajeczek.
Jeżeli spotka nas taka niespodzianka to po zwalczeniu pasożytów na nas, należy zadbać także o dezynfekcję używanych do pielęgnacji włosów przedmiotów. Wystarczy gotowanie w wodzie przez pięć minut. Oczywiście tak samo postępujemy z ręcznikami, pościelą i odzieżą, której używaliśmy. Natomiast zabawki naszych pociech można zamknąć w szczelny plastikowym woreczku i pozostawić je na trzy tygodnie. Dlaczego aż trzy tygodnie, gdy wesz po kilku dniach bez żywiciela ginie? Po wszach zostają gnidy i ten okres po wykluciu młodych wesz trzeba wydłużyć. Niektóre pluszaki można wyrzucić, ale gdy nasze dziecko jest bardzo związane z zabawką to niestety potrzebna jest dłuższa kwarantanna.
Dokładnie wszystko trzeba także odkurzyć, dywany, tapczany czy fotele.
Oprócz wszawicy głowy możemy także nabawić się wszawicy odzieżowej i wtedy swędzą nas miejsca okolic pach, karku, pachwiny. W miejscu ich występowania powstają małe rumieniowe grudki. Taka wesz żyje w zakamarkach ubrań gdzie także składa jaja i jedynie na posiłek wybiera się na nasze ciało. Wystarczy takie ubranie wyprać w temperaturze powyżej 60 stopni.
Jest także wsza łonowa. Zasiedla ona wtedy okolice krocza, podbrzusza, narządów płciowych czy nawet wszy potrafią składając jaja na owłosieniu twarzy.
Po ugryzieniach takich pasożytów powstają plamy sino fioletowe. Taka wesz potrafi przemieścić się nawet w okolice klatki piersiowej pozostawiając po sobie miejsca ugryzień.
Najlepszym sposobem jest ogolenie miejsc intymnych i zastosowanie preparatów przepisanych przez lekarza.
Źródła
www.medonet.pl
zdjęcia pixnio
#PL-ZWIERZETA: Ten post został uznany za wysokiej jakości lub wartościowy i otrzymał dodatkowy "zastrzyk" UP - dzięki projektowi "Perpetuum Mobile".
Dziękuje bardzo za docenienie. Pozdrawiam.
Brrr milutko się zrobiło :) Ale tekst dobry i pożyteczny!
To zawsze jest temat tabu, no ale cóż gryzą nas te chol...y. Pozdrawiam.