Jak z nory przeprowadzić się do willi za 400 PLN/za dobę?
Myślałam, że taka historia może wydarzyć się tylko w filmie! Do tej pory jest mi w nią ciężko uwierzyć!
Każdemu z nas zdarzają się cięższe chwile. Dlatego zachęcam Was do przeczytania tego, co przydarzyło się mi i @foodiniemu na przestrzeni ostatnich dni. Może dać Wam to siłę do przezwyciężenia nawet bardzo trudnych, życiowych sytuacji.
Jeszcze kilka dni temu mieszkałam w obskurnym pokoju w China Town, w samym sercu Kuala Lumpur. Jadłam bardzo mało bo nie miałam pieniędzy praktycznie na nic.
Dziś piszę ten artykuł z ekskluzywnej willi. Sprawdźcie, jak do tego doszło!
Dzięki Waszej pomocy ruszyliśmy do Ipoh, miasteczka oddalonego o 180 km od KL.
Nauczeni doświadczeniem wynajęliśmy pokój tylko na jedną noc i bardzo ostrożnie podeszliśmy do tematu znalezienia nowego lokum.
Pokój zarezerwowaliśmy przez Airbnb w cenie 45 RM, czyli 45 PLN za dobę.
Wcześniej oczywiście wysłaliśmy wiadomość i upewniliśmy się czy w pokoju jest okno, wifi itd.
Na miejscu byliśmy mile zaskoczeni!
Krystaliczna czystość (określenie z Airbnb pasuje tu jak ulał), nowoczesny design, czyste powietrze, działająca, nowa klimatyzacja i prywatna łazienka!
Czy mogło się nam przydarzyć coś lepszego? Otóż – mogło!
To co miało miejsce później, podsumuję tylko jednym słowem – KOSMOS!
KOSMICZNY CHIŃCZYK
Właściciel naszego nowego lokum – Calvin, jest najsympatyczniejszym człowiekiem, jakiego spotkałam podczas podróży, jak nie w całym swoim życiu.
Jest chińczykiem i mieszka w Malezji już kilkanaście lat, a jego rodzina ma swój duży wkład w biznesowy rozwój miasta Ipoh.
Okazało się, że jest właścicielem nie tylko guest house’u ale prowadzi również kilka restauracji, zajmuje się produkcją i eksportem przetworów rybnych, a także posiada ekskluzywne apartamenty na wynajem.
Jak się pewnie domyślacie @foodini bardzo szybko złapał z nim „kuchenną” nić porozumienia i nawet nie wiem kiedy, siedzieliśmy w jednej z restauracji Calvina na jego specjalne zaproszenie.
Takiej uczty, na którą zaprosił nas Calvin, dawno nie widziałam, a z pewnością NIGDY nie próbowałam tak pysznych i przyrządzonych z niezwykłą starannością dań.
Jeżeli jesteście ciekawi, co dokładnie wylądowało na naszych talerzach, obserwujcie profil @foodiniego! Wkrótce pokaże Wam smakołyki, o których nawet się Wam nie śniło.
Nie muszę chyba dodawać, że po ostatnich dwóch tygodniach w Kuala Lumpur byliśmy bardzo wygłodniali, a skromny chlebek Naam już dawno zdążył nam się przejeść.
Dlatego tak ciężko było mi uwierzyć, gdy przede mną stół aż uginał się od różnych pyszności.
Calvin jest bardzo gościnny i dzięki niemu możemy w pełni odkrywać magię tego miasta, za co jestem ogromnie wdzięczna!
Oprócz pyszności z restauracji THE BEST, mieliśmy też okazję próbować świetnie przyrządzonego kurczaka w lokalu - HAJNAM, który oczywiście też należy do naszego chińskiego przyjaciela.
Oprócz tego Calvin zabrał nas w wiele innych, niesamowitych miejsc, które wkrótce Wam pokażę!
Wyświadczył nam również olbrzymią przysługę pozwalając rozliczyć się za wynajęcie pokoju dopiero pod koniec naszego pobytu.
TO MOŻE JESZCZE WILLA DO TEGO?
Jak jednak doszło do tego, że piszę dla Was artykuł z luksusowej willi, której cena za wynajem zaczyna się od 400 RM za dobę? 😯
Okazało się, że jeszcze przed naszym przyjazdem, wszystkie pokoje u Calvina zostały wynajęte z wyprzedzeniem na najbliższy weekend.
Z racji tego, że po prostu umówiliśmy się na dłuższy wynajem bez internetowej rezerwacji, zrobił się mały bałagan.
Obawialiśmy się, że nie będziemy mieli gdzie się zatrzymać.
Jednak gospodarz po raz kolejny nas zaskoczył! Po konsultacji ze szwagrem, z którym wspólnie prowadzi wynajem luksusowych willi, zaprosił nas na weekend do jednej z nich! Jesteście ciekawi, jak wygląda?
Dajcie znać, czy się Wam podoba! ;)
Do tej pory czuję się jakbym śniła. To takie zaskakujące, gdy jednego dnia śpi się na dworcu, a kilka dni później można cieszyć się taką wygodą.
Jestem bardzo wdzięczna i cieszę się, że coś takiego nas spotkało.
W KL było mi bardzo trudno i gdyby ktoś wtedy powiedział mi, że będę wylegiwać się w ogromnym, super wygodnym łóżku wysadzanym „diamentami” popukałabym się w czoło.
Dziś dalej w to nie wierzę ale cieszę się tym, co jest tu i teraz.
Wiem, że sytuacja może się zmienić i to akceptuję. Ta historia jednak daje mi ogromną siłę i będę ją wspominać wtedy, gdy moja cierpliwość ponownie zostanie wystawiona na próbę.
Chciałabym żebyście pamiętali, że gdy nadchodzi ciężki czas – on po prostu przeminie.
Zostawiam Was z tym pozytywnym przesłaniem i idę dalej niedowierzać w to, co ostatnio się nam przydarzyło!
Jestem bardzo ciekawa, czy też mieliście w swoim życiu takie zwroty akcji?
Jeżeli tak, napiszcie co się Wam przytrafiło!
Jeżeli jesteście ciekawi następnych artykułów, obserwujecie mój profil.
A jeżeli podoba Wam się moja historia, zostawcie upvote!
Z chęcią odwiedzę Wasze profile by móc Was lepiej poznać!
@see-it-feel-itpl
A jeżeli podoba Wam się moja historia, zostawcie upvote!
Z chęcią odwiedzę Wasze profile by móc Was lepiej poznać!
@see-it-feel-itpl
Super historia z pozytywnym, motywującym przesłaniem na końcu! :) Dawniej w szczycie popularnosci Couchsurfingu takie sytuacje "w kropce" były bardziej sporadyczne. Z pomocą stopa i dobrych ludzi na CS wcześniej czy później pojawiał się godziwy dach nad głową :) Teraz CS to bardziej portal społeczny, część ludzi przeszła też z CSa na model AirBnB.
Pozostaje patrzeć na druga strone medalu - zawsze to więcej przygód i wspomnień :D No i tym bardziej docenia się pomoc drugiego człowieka, świetny gość z tego właściciela restauracji! :)
Bardziej docenia się pomoc drugiego człowieka, to prawda.
Cieszę się, że na naszej drodze stanął właśnie ten człowiek.
Z Couchsurfingu próbowaliśmy skorzystać, jednak albo nie otrzymywaliśmy odpowiedzi, albo były odmowne.
Widocznie tak musiało być żebyśmy mogli odebrać od życia porządną lekcję. :) A wspomnienia zostaną już na zawsze.
@przecinek Ty korzystałeś z CSa?