Jeśli miałabym teraz powiedzieć, jakie obrazy pojawiają mi się jako pierwsze w głowie, z kraju, w którym można zobaczyć piąty cud świata, to na pewno nie obrazy tego piątego cudu świata. Stoję przed ogromną świątynią, z kolorowych czasopism, wykutą kilka wieków wcześniej przez ziomków zwanych Nabatejczykami i myślę o osłach. Rumunia ma swoje bezpańskie sfory psów, Izrael plagę dzikich kotów a Jordania osły wałęsające się przy autostradach. I masy rozerwanych opon porzuconych przy drogach... prawdopodobnie od jakości tych dróg i masy niekończących się progów zwalniających. I kobiety zakryte od stóp do głów stojące między tymi wszystkimi porozrzucanymi osłami i oponami. I rozległe pustynne tereny gdzie nie rosną plantacje owoców, tak jak u sąsiadów po drugiej stronie Morza Martwego. I zastanawiam się dlaczego Allah musi trąbić dwa razy w ciągu nocy swój salat z meczetu i nie daje ludziom spać . Dziesięć minut wystarczy na piąty cud świata.
place : Petra, Jordan
by Canon EOS 1200 D, 55 mm f/3.5-5.6