Fryderyk Bastiat – Pamflety. Recenzja
Ciekawy zbiór esejów, który nie znalazł się w ,,Dziełach zebranych". Czasem kwestie językowe kuleją i z niedowierzaniem patrzyłem na tłumaczenie tytułu „Praw" Platona na „Traktat o Prawach", ale to wina tłumacza Mariana Miszalskiego, a nie samego autora.
Stałym punktem u Bastiata jest znęcanie się nad protekcjonistami, co też ma tu miejsce już w pierwszym pamflecie pt. ,,Rabunek a prawo". Następnie otrzymujemy bardzo długi tekst „Matura a socjalizm", w którym genialnie rozwałkowuje przymus szkolny, zarówno w kwestii jednolitości jego odgórnie narzuconego programu nauczania, jak i w tendencjach wychowawczych urzędników. Wiąże je z antykwarycznym fetyszem u wszelkiej maści utopistów, który polega na czerpaniu wzorców ze starożytnej Grecji i Rzymu. Bastiat bardzo krytycznie odnosi się do klasycznego nauczania, czasem mam wrażenie, że zbyt krytycznie i bez zrozumienia np. bezsensownie spłycił kwestię regulacji seksualności w Politei Platona, twierdząc, że proponował on zwyczajny promiskuityzm. Twierdzi też, że rzymski patriotyzm to dławienie wszelkiego postępu i niszczenie każdej cywilizacji. A przecież Rzym uległ hellenizacji, a potem chrystianizacji, dwukrotnie wzbogacając się cywilizacyjnie w znaczny sposób.
Według narracji autora antyk przekazał światu dwa fałsze na temat społeczeństwa:
Społeczeństwo to stan ponadnaturalny, zrodzony z umowy.
Wynika z pierwszego. Ustawa tworzy prawa, więc prawodawca może urabiać ludzi, jak chce.
Skoro w innych miejscach podaje się za zwolennika prawa naturalnego, to wypadałoby wiedzieć, że jego korzenie sięgają Arystotelesa i bynajmniej nie uważał on, że ludzie są całkowicie plastyczni. Nie wiedzieć czemu ubzdurał sobie, że ludzie jego czasów są źli i brutalni, bo naczytali się za młodu o Rzymianach. Skoro zaś uczyli się latami o moralności, religii i polityce barbarzyńców, to nie ma się co dziwić czynom Francuzów podczas rewolucji francuskiej. Ten wywód jest oparty na naiwnym optymizmie antropologicznym. Gdyby ludzie czytali Biblię i uczyli się przyrodoznawstwa zamiast historii (a tak mniej więcej wyobraża sobie Bastiat idealną edukację), to by byli dobrzy. Ergo: zepsuła ich kultura. No brawo, możesz sobie Fryderyku przybić piątkę z Janem Jakubem Rousseau, którego rzekomo tak nie lubisz, bo śpiewacie jednym głosem.
W ogóle ta jego przyziemność jest urocza. Krytykuje studia klasyczne oparte na łacinie, porównując je do uczenia współczesnych wojskowych strzelania z procy. W dodatku jest zupełnie nieświadom korzeni poznania naukowego, którego głównym celem powinna być właśnie prawda ujęta w teoriach, a nie praktycyzm. Nie będę się tu rozwodził nad korzyściami płynącymi z kompleksowej edukacji (oczywiście potrzebnej tylko prawdziwym uczonym, a nie przeciętnemu zjadaczowi chleba), bo uważam je za oczywiste. Na obronę Bastiata mogę dodać, że źródła jego poglądów znajdują się w Wyznaniach św. Augustyna, więc prawdopodobnie uległ tu mocy autorytetu.
Pomijając te bzdury, to nadal jest to bardzo ciekawy esej, ukazujący główne figury rewolucji antyfrancuskiej jako fanatyków starożytności. Bardzo obficie ich cytuje i faktycznie mieli jakąś manię. Oto Saint-Just, działacz rewolucji, stracony wraz z Robespierrem: ,,Rzemiosło nie pasuje do prawdziwego obywatela. Ręka ludzka stworzona jest do roli i do broni". A ponieważ nikt nie powinien upaść tak nisko, by żyć z rzemiosła, to trzeba każdemu rozdać ziemię". Inna jego chora wizja: ,,Dzieci ubierane są w płócienne ubrania przez cały sezon. Sypiają na słomianych matach i śpią po osiem godzin. Karmione są wspólnie i spożywają tylko korzonki, owoce, warzywa, chleb i wodę. Mięso mogą skosztować po skończeniu szesnastu lat. Mężczyźni po ukończeniu dwudziestu pięciu lat będą zobowiązani przedkładać co roku w świątyni wykaz swoich przyjaciół. Ten, kto porzuci swojego przyjaciela bez dostatecznego powodu, będzie wygnany". No wariat.
Ludzie tak się wystraszyli ,,komunizmu",, co w ujęciu Bastiata oznacza ogólne totalniactwo, że w swojej manii antyku przeszli od republiki do Konsulatu i Cesarstwa. Słowa Thiersa: ,,Myśmy co byli Ateńczykami razem z Wolterem, postanowiliśmy zostać Spartanami pod rządami Konwentu, a wreszcie żołnierzami Cezara pod Napoleonem". Spostrzegawczy czytelnik dostrzeże tu zapowiedź rządów Hitlera.
Bardzo mi się w tym tekście jeszcze podobało błędne koło demokracji, działające według paradygmatu „państwo musi wychowywać": myśl narodowa ma się wcielać w urzędników, a potem ci urzędnicy mają według swojego widzimisię kształtować narodowe przemyślenia. Szaleństwo.
Kolejny pamflet pt. ,,Własność a prawo stanowione" to dość szczegółowe wyprowadzanie własności prywatnej z ludzkiej natury i podkreślanie, że prawo stanowione służy ochronie własności, więc ma swój początek w niej, a nie odwrotnie. Dziwi w tym tekście jedynie stwierdzenie, że panowanie przemocy przedpaństwowej rodzi wspólnotę oporu, w postaci społeczeństwa, zawiązującego umowę społeczną. Tak, powołał się znów na umowę społeczną. Nie wiem co o tym sądzić, prawdę mówiąc.
Następnie mamy tekst ,,Sprawiedliwość a braterstwo". Socjaliści uważają, że społeczeństwo jest wytworem prawa stanowionego. W związku z tym, jeśli liberałowie domagają się od prawa tylko sprawiedliwości, to socjaliści sądzą, że wykluczają oni braterstwo ze społeczeństwa, co oczywiście nie jest prawdą, bo braterstwo powinno być realizowane oddolnie. W imię braterstwa ludzie są w stanie postulować dosłownie wszystko, by zapewnić korzyści jakiejś grupie (wymienia bardzo długą listę, jak mój tekst jest zbyt mglisty, to sięgnijcie po książkę). Nawet jak większość czarnych scenariuszy się nie sprawdzi, to sama ich formalna możliwość jest tworzeniem niepewności, która szkodzi „pracy", przez którą Bastiat rozumie rozwój gospodarczy. Mówiąc bardziej współczesnym językiem, mamy tu podkreślanie roli rządów prawa w działalności gospodarczej.
Pod koniec znów przywołuje temat przymusu szkolnego. Argument za podstawą programową, jakoby chroniła ona przed uczeniem ludzi błędnych tez, jest słaby, ponieważ jednolitość i dekretowy charakter edukacji oznacza, że gdy wystąpi jakiś błąd, to jest on powszechny i praktycznie nie do wykorzenienia. Coby daleko nie szukać: zdecydowana większość ćwierćinteligentów w naszym kraju uważa, że średniowiecze było okresem ciemnoty. Mam wymieniać dalej?
Bardzo mi się spodobała błyskotliwa uwaga, że prasa, tak jak szkoła, też służy kształceniu, a panuje w niej całkowita anarchia. Skoro nie ma jakiegoś ministerstwa prasy, kontrolującego cały rynek wydawniczy, to czemu ma być ministerstwo edukacji? Ministerstwa książek też nie ma i dowolne głupoty mogą dostać ISBN. ,,Albo Państwo jest nieomylne, a zatem nie możemy uczynić nic lepszego, jak tylko poddać mu cały obszar życia umysłowego – albo nie jest nieomylne, a w tym wypadku nierozumne jest oddanie mu tak oświaty, jak prasy".
Ostatnią ciekawą uwagą, o której warto wspomnieć, to, że według Bastiata państwo z całkowicie wolnym handlem miałoby tak szerokie stosunki handlowe, że stanowiłoby to dla niego najlepszą obronę przed agresją obcych wojsk. Jest to jeden z późniejszych argumentów Rothbarda za tym, że społeczność anarchokapitalistyczna nie zostałaby rozgromiona przez obce państwa.
Ostatni tekst nosi tytuł ,,Własność a rabunek'' i przedstawia on w nim błędną i pokrętną, ale dość ciekawą teorię ekonomii. Twierdzi, że jego wizja godzi ze sobą leseferyzm, egalitaryzm (wzajemność świadczeń), saint-simonism (każdemu według zdolności, każdej zdolności według pracy), socjalizm (równy podział między kapitał, talent i pracę) oraz komunizm (wspólność dóbr - sił natury). Nie będę już jednak tego przytaczał, bo to zwykła ciekawostka historyczna.
Serdecznie polecam.
7/10
tu nikogo już nie ma, @okcydentalista :)
chodź do nas na Hive!