You are viewing a single comment's thread from:
RE: 5 problemów z Biblią
Pokazujesz dokładnie to z czym mam problem. Każdy kto posługuje się Biblią twierdzi coś innego, opowiada inne wersje, wykładnie, interpretacje. I wszystkie są prawdziwe, według ich własnych "tradycji". Nie potrafi rozmawiać o Biblii jako o tekście, tylko od razu mieszane są jakieś czary-mary, hierarchie, wykładnie, klucze i tajemnice, które tylko Ci "co rozumieją" potrafią zobaczyć. A to zwykła książka - zdezaktualizowana, pełna wyssanych z palca opowieści nie mających nic wspólnego z prawdą czy rzeczywistością.
Ale oczywiście ja nic nie rozumiem...bo jestem niewierzący...ech...
Biblia powstała w określonym kontekście i nie da się o niej mówić w oderwaniu od tego kontekstu. Co złego jest w wykładniach? Ludzki język niedoskonały i zawsze znajdzie się pole do różnych interpretacji, więc potrzebny jest urząd nauczycielski Kościoła, aby nie naginać istoty sprawy. Nawet we współczesnych ustawach, które pisane są przez wielu ludzi i powinny być jednoznaczne nie ma takiej jednoznaczności i wiele osób szuka różnych kruczków. I również tworzy się oficjalne interpretacje takich praw. Zauważ, że z jednego tekstu można wysnuć diametralnie różne poglądy. Np. do Platona odwoływali się zarówno filozofowie katoliccy jak i Marks. Patrzenie na Biblię na Twój sposób jest właśnie wyrywaniem jej z kontekstu. Jest ona jednym z filarów Kościoła, ale bez pozostałych filarów nie może być rozpatrywana.
A co do sprzeczności i nieprawdy- podaj mi proszę jakieś konkretne przykłady, bo przejrzałem kilka z podanej strony i niczego takiego tam nie widzę.
Biblia nie powstała w żadnym kontekście. Chyba, że pisanie tekstu przez kilkudziesięciu autorów na przestrzeni kilkuset lat można nazwać kontekstem. Kościół stworzył do tego tekstu kontekst, zredagował teksty w tym celu, więc nie odwracajmy rzeczywistości.
Piszesz, że język jest niedoskonały, czyli nie mogło to być inspirowane nieomylnym i idealnym Bogiem. Poza tym, po co wszechmocnemu Bogu pośrednicy. Mógł stworzyć Biblie i już. To wszystko jest tak śliskie i naciągane jak większość religii, jak się na nie spojrzy rozsądnie i bez bagażu sacrum i tabu.
Sprzeczności? Spod dużego palca - czy ewangelie powinny być głoszone niewiernym? Bo u Mateusza (10:5-6 i 15:24) i w Dziejach Apostolskich (16:6) biblia mówi, że nie. Potem znowu u Mateusza (28:19), Marka (16:15) i Dziejach (8:25, 15:3, 22:21, 28:28) mówią, że można. Jak to nie jest sprzeczność i musisz wymyślać uzasadnienie, dlaczego w ramach jednej księgi i szerzej - jednej części (NT)prezentowane są odmienne zdania, to tylko potwierdzisz moją tezę.
A przykłady można mnożyć. Kto odkrył pusty grób Jezusa. Czy kobiety mogą być przywódcami w świątyni, czy Jezus osądzał ludzi, czy Jezus miał pokojowe nastawienie. Zaprzeczacie oczywistym sprzecznościom tekstu gimnastyką znaczeniową i interpretacjami.
Najpierw o rzekomej sprzeczności. Przecież sam Jezus mówił, że najpierw słowo ma być głoszone żydom, a dopiero potem poganom. "Powiedział do niej: Pozwól najpierw nasycić się dzieciom, nie godzi się, bowiem odbierać chleb dzieciom, a rzucać go szczeniętom." To jest właśnie wyrywanie cytatów z kontekstu, które tak wyrzucasz innym.
A co do szerszego kontekstu, to chyba Biblii nie czytałeś, a jedynie jakieś urywki z ateistycznych stron. Trzeba być ślepcem, aby nie widzieć powiązań pomiędzy poszczególnymi tekstami i tego, że układają się w pewną logiczną całość.
Co do niedoskonałości, to już pisałem - nie da się stworzyć czegoś co byłoby tak samo zrozumiałe dla każdego i w każdym czasie. Cały czas myślisz, że chrześcijanie traktują Biblię jako jakąś magiczną książkę, w której są odpowiedzi na wszystkie pytania. Otóż nie. Jest to dzieło literackie, pisane pod natchnienie, Ducha Świętego, ale przez zwykłych ludzi, którzy sami byli niedoskonali. Dla chrześcijan główną prawdą jest fakt, że Chrystus zmartwychwstał, a Biblia jest tego świadectwem i jest pomocna w sprawach wiary, nie jest natomiast żadną wyrocznią.
Ja czytałem biblię całą kilka razy. To była główna przyczyna odrzucenia tych głupot i barbarzyńskich zabobonów jako wyznacznika czegokolwiek.
Ok, akceptuje twoje zdanie i twoje podejście. Szkoda, że zamiast rzeczowo dyskutować ze sprzecznościami zaczynasz atakować mnie i zarzucać mi ignorancję. Widocznie w wykładniach "jak bronić biblię" ad personam jest wysoko jako taktyka...
Straciłem ochotę na dyskusję z kimś, kto jako argumentów używa nieuzasadnionych i wyssanych z palca ataków osobistych. Klasa sama w sobie.
Jeśli już mamy sobie wytykać różne stwierdzenia, to chciałbym zauważyć, że to nie ja używam obraźliwego języka pisząc o bzdurach, zabobonach itp.
Niestety, jeśli ktoś jest zasklepiony w swoich mniemaniach, to ciężko o jakąkolwiek dyskusję.
I jeszcze o tym, że aby rozumieć Biblię to nie trzeba żadnego przygotowania, bo każdy może ją sobie wziąć i przeczytać. To samo można powiedzieć o dowolnym innym tekście. Każdy może przeczytać dowolną pracę naukową, jednak bez poznania fundamentów wiedzy z danej dziedziny nie jest w stanie jej właściwie zrozumieć.
Niestety jest to ciężka przypadłość współczesnego demokratycznego społeczeństwa. Obowiązujący dogmat własnego zdania sprawia, że każdy czuje się kompetentny do wypowiadania się na dowolny temat, a wytykanie mu braków wywołuje reakcję jak wyżej.
Jeśli poczułeś się urażony, to przepraszam, życzę miłego dnia i otwartego umysłu w poszukiwaniu prawdy :)