Osobista retrospekcja z pobytu na Krymie z okazji oddania do użytku Mostu nad Cieśniną Kerczeńską
Ponad cztery lata temu po prostu spakowałem się, po prostu wyszedłem na wylotówkę i po prostu udałem się do Lwowa na pociąg jadący do Symferopola, stolicy Krymu, którego okupacja wtedy się zaczynała.
Nie miałem żadnych ram czasowych, chciałem być jedynie świadkiem piszącej się wtedy historii, nie spodziewałem się, że zostanę tam ponad 2 tygodnie. Byłem jednym z ostatnich "dziennikarzy", którzy wyjechali jeszcze bez problemów.
Przyjechałem jeszcze na ukraiński Krym, zaliczyłem krótki okres "niepodległości" Republiki, wyjechałem już z Krymu rosyjskiego. To był mój pierwszy reporterski wyjazd. Jeden z najlepszych. Były demonstracje, były strzały, były zielone ludziki, była soljanka, była ucieczka na nogach. Wtedy też zawiązałem kilka znajomości, które trwają do dzisiaj.
Po co to piszę
Dzisiaj otworzono po 3 latach budowy Most nad Cieśniną Kerczeńską łączący Republikę Krym (po ukraińsku to Autonomiczna Republika Krym) z macierzą.
Wtedy nikt z "nas" obecnych na Krymie nie wierzył, że to się stanie. Putin dopiął swego. Chylę czoła.
..yyy
nie chce być niegrzeczna, ale taka poza w jego obecności,
to całkiem stosowna postawa, taka z pochylonym czołem.
no dobra, to było złośliwe, yghmm;
Myślę, że ten most jest bardzo ważny dla Krymu. Pozdrawiam z WrocLawia ;-)
Swego czasu Krym miał jeszcze problem z prądem i wodociągami, ciekawe czy prąd nadal "ciągną" z Ukrainy, czy już rozwiązali ten problem.