Kilka słów o filmie Kler | O Filmach Gadam
W dużym skrócie - Jest dobry nawet. Nic nowego. Na pewno nic kontrowersyjnego.
Nie jestem pewien, czy Smarzowski chciał zrobić kontrowersyjny film. Jest tu kilka mocniejszych scen, ale wszystkie rozwijają historię i postaci. Smarzowski nie próbuje mówić do widzów poprzez jakiegoś samotnego, wspaniałego bohatera, co tak często dzieje się w filmach robionych dla wbicia przekazu w głowy (patrzę na Ciebie Pokot, nigdy nie uwierzę, że jakikolwiek żywy człowiek podczas rozmowy cytuje rozporządzenia unijne wraz z ich dokładnym numerem. To była prawdziwa scena w filmie). Nie ma wątpliwości, że nie chciał robić komedii, co kłamliwie sugeruje zwiastun filmu. Smarzowski robi to, co zawsze - pokazuje bród. Bród Smarzowskiego, edycja z koloratką.
Na szczęście to nie jest bród dla samego brudu. Postaci księży są złożone i wewnętrznie skonfliktowane. Nawet bez wątpienia najgorszy, najbardziej obrzydliwy z księży, Kukuła, który jest pedofilem, potraktowany jest po ludzku, jest kimś więcej niż sztucznym, wyzutym z emocji potworem. Pozostali księża odzwierciedlają inne cienie kościoła – walkę o władzę, związek z rządem, wyciąganie pieniędzy za obrzędy, życie prywatne dalekie od żelaznych zasad, o których się mówi.
I tu pojawia się problem. W historiach pojawia się brak skupienia. Wydaje mi się, że opowiadanie historii z perspektywy trójki księży nie było do niczego potrzebne. Gdyby skupić się i rozwinąć jedną postać, film mógłby dużo zyskać. To nie jest tak, że jedna z postaci jest marna i bezużyteczna i wyraźnie powinno się jej pozbyć.
Wszyscy są dobrze zagrani, mają wyraziste charaktery i nigdy nie czeka się na tą jedną postać, która wyraźnie wybija się wśród pozostałych. Ale gdy każdy z księży przeżywa moment, w którym wspomina wydarzenie ze swojej przeszłości i każdy strasznie się przy tym wzrusza, to trudno nie zastanawiać się, dlaczego trzeba to oglądać tyle razy. Może gdyby ich historie mocniej odróżniały się swoją strukturą, sprawa wyglądałaby inaczej. A tak - Ksiądz #1 ma retrospekcję, Ksiądz #2 ma retrospekcję i Ksiądz #3, uwaga - też ma retrospekcję! Reguła trójek nie polega na tym, żeby zrobić trzy razy to samo.
Montaż filmu zmęczył mnie trochę. Nie potrafię wytłumaczyć, z czego wynika zabieg, w którym jakaś wypowiedź jest ucięta w połowie i przechodzi nagle do następnej sceny. Że niby postać akurat nie słuchała, więc ucięto zdanie, żebyśmy my też nie słuchali? Podejrzewam, że jakiś powód istnieje, ale nie ma żadnej logiki między tymi cięciami. Po prostu nara, to słowo się nagle sko. Podobnie nie widzę powodu dla ujęć nagranych telefonem. Pojawiają się na chwilę i nic nie wnoszą do wizualnego aspektu filmu. Tak z przyzwyczajenia, w Drogówce było, to tu też trzeba.
Kler – najgłośniejszy polski film ostatnich lat, a ja mam problem, by rozpisać się o nim na jedną stronę. Nie mówię, że to zły film, czy coś, jest całkiem niezły. Można ze szczegółami przeanalizować postaci, bo są złożone i bardzo dobrze zagrane. Ale to nie jest żaden przełom. Nikt nie odkryje w nim nowego światła na kościół, ani nowej jakości w polskim kinie.
Jak ktoś ma ochotę, może sprawdzić moje IMDB (są tam znajomi?) - Oceny luźne mocno, nie bijcie mnie
A tu mój mały kanał na Youtube
Dla mnie "Kler" jest bardzo dobrym filmem pokazującym dramaty i rozterski życiowe ludzi. Ameryki nie odkrywa, jeśli chodzi o ukazanie gorszych stron Kościoła, a jedynie stara się przedstawić jego wady w krótkim obrazie.