Człowiek dla człowieka, czyli wizja mojej przyszłości.
Z początku chciałem nagrać videovloga, ale ostatecznie zrezygnowałem z tego sposobu podzielenia się z wami tym wywodem, z powodu zbliżającej się sesji, czyli brakiem czasu na nagrywanie. Zapewne potem spróbuję, ale póki co, to jedyna forma aktywności w internecie, na jaką mam czas. No i trochę wstydzę się mojego głosu, ale to da się przezwyciężyć.
Ale od początku. Jestem studentem pielęgniarstwa w mało znanym, na szerszą skalę, mieście. Na medycynę nawet nie starałem się dostać, bo moje podejście do nauki było w latach licealnych było, mówiąc najprościej, średnie. Pomimo tego, cieszyłem się z wyboru i nadal się cieszę, że wiąże swoją przyszłość z tym zawodem. Przyznam jednak, że kiedyś chciałem być patologiem, bo wedle mojego rozumu, nauka o tym, jak organizm działa, była diabelnie trudna. A tu proszę, ciało martwe, nic nie działa, a to oznacza mniej roboty. Dodatkowo uważałem, że zwłoki mówią wszystko o śmierci i tak zapewne jest, a w mojej głowie rozpościerała się wizja pracy jako patologa w policji. Niestety, moje myślenie się zmieniło, ale mniejsza z tym.
Odkąd tylko dostałem wiadomość, że dostałem się na uczelnię, oznajmiłem rodzinie (zadowolonej z mojego wyboru), że nie zamierzam pracować w Polsce. Zdziwienie było wręcz przeogromne i potem zamieniło się w niechęć w stosunku do mojej decyzji, bo jak to? W Polsce przecież pielęgniarzy i pielęgniarek brakuje, a społeczeństwo się starzeje, to i pieniążki będą, podwyżki! Co mi spadło na łeb, że chcę zwiewać do innego kraju i na przykład opiekować się jakimś Niemcem, Anglikiem czy Norwegiem? Dlaczego, na przykład, tamten szpital, a nie tutaj? Powodów jest kilka i to naprawdę prostych.
Jako dziecko byłem niezwykle chorowity, chociaż bardziej mógłbym stwierdzić, że po prostu zawsze coś odwaliłem i moje przygody kończyły się w szpitalnej sali. Po prostu miałem pecha. To zasłabłem na schodach i złamałem kręgosłup (na szczęście, nie na tyle poważnie, aby to było teraz odczuwalne), to wstrząs po przepisanych na grypę lekach, a często nawet sezonowe choróbko nie chciało mi dać spokoju i potrzebny był tydzień w placówce medycznej, aby wrócić do stanu używalności. Odkąd tylko pamiętam, dostawałem szajby, gdy się tam znajdowałem.
Pierwszym powodem był sam personel. Naprawdę, nawet na oddziale dziecięcym Panie były szczególnie dla nas niemiłe. Mógłbym policzyć na palcach jednej ręki, ile pielęgniarek odczuwało jakąś empatię w stosunku do pacjenta, bo jest to chyba najważniejszą cechą potrzebną w tym zawodzie. Leżał ze mną taki chłopak, którego imienia już niestety nie pamiętam, ale co jakiś czas dostawał dziwnego odruchu, podczas którego kilka razy wydawał z siebie krzyk, a potem cisza. Był zupełnie normalny, tylko właśnie to go nękało. Smutne. Jedna z pielęgniarek powiedziała do niego ,,zamknij pysk”, kiedy jeszcze przypadkiem rozlała herbatę na jego pościel. Wyrwało mu się to nagle, bo jak mówiłem, nie miał kontroli. Wtedy jeszcze myślałem, że on naprawdę zrobił coś złego, bo przecież dorośli krzyczą, jak dzieci zrobią coś, czego nie powinny. W końcu jednak przychodzi chwila, w której przypominasz sobie o tym, gdy jesteś już o wiele starszy i od tego momentu minęło kilka lat. Rozumiesz i boli cię to, bo dlaczego? Czy choroba jest winą? Może dla kogoś tak, ale w takim razie tacy ludzie jako pierwsi powinni być wykluczani i pozbawieni możliwości pełnienia tego zawodu.
Byłem świadkiem jeszcze kilku niewłaściwych zachowań personelu, ale to najbardziej zapadło mi w pamięć. Krzywdzenie, psychiczne czy fizyczne, człowieka starszego albo dziecka zawsze szczególnie mnie bolało. Dzisiaj cierpię na dziwną znieczulicę, którą zdążono mnie już zarazić na początku studiów, bo jeśli czujesz za dużo, w końcu nie wytrzymujesz. Jednak najbardziej boję się tego, że ta znieczulica odbierze mi serce do ludzi.
Powód numer dwa: stan kuchni. Ktoś zapyta ,,Serio? To ma być powód twojego niezadowolenia i chęci wyjazdu?”. Będąc szczerym, odpowiadam TAK. Odpowiednie żywienie pacjenta jest wręcz podstawą do jego powrotu do zdrowia. Jak osoba chora może prawidłowo funkcjonować i przyjmować leki, które muszą odpowiednio działać, kiedy w organizm cierpi na brak witamin i bogatych wartości odżywczych, napędzających regenerujące się ciało? To na co idą pieniądze podatników? Mięsopodobna papka lub kilka plastrów wędliny, dwie kromki chleba i ta mała kosteczka masła mają być bogatym posiłkiem? Skromny obiad ze składników niewiadomego pochodzenia o dziwnym smaku ma dostarczyć witamin, potasu, białka i wapnia? ,,Ale tym masz się najeść, a nie ma ci smakować, czego byś chciał? Kawioru?!”. Nie. Produkty świeże i odpowiednio przetworzone dają smak i to się da wyczuć. Moim hobby jest gotowanie i wiem, jak smakuje kilkudniowe mięso, nafaszerowane wspomagaczami, które sprzedawcy pakują, aby dłużej zachowało odpowiedni wygląd, a jak świeże i dlatego smaczne. To jest wręcz brak szacunku dla człowieka, serwowanie mu takiego syfu. Biznesmen o stu nogach rzekłby ,,To jest dramat” z odpowiednim wzmacniaczem tego stwierdzenia, ale na to nie szkoda strzępić ryja. O tym należy mówić głośno, bo nic innego nie pomoże. Na to się po prostu nie chce patrzyć, bo odbiera ci wiarę w ludzi.
Ostatni, główny powód: zarobki. ,,Pieniądze szczęścia nie dają!”. Owszem, nie dają, ale to, co za nie kupisz, już owszem. Ja naprawdę nie zamierzam pracować za głodową stawkę i żyć przez to źle. Chcę poznać świat, a do tego potrzebne są pieniądze. Chcę chociaż dwa razy w roku pojechać na wakacje z rodziną albo posłać na nie dzieci, które mam nadzieję, będę mieć. Co ważniejsze, kiedy właśnie moje dziecko poprosi mnie o pieniądze, na przykład, na wycieczkę, to chcę je od razu wyciągnąć i powiedzieć ,,Masz, ucz się i baw jak najlepiej”, a nie ,,Przepraszam, w tym miesiącu jesteśmy bez grosza i musimy jakoś przetrwać”. Nie chcę patrzyć w oczy pełne zawodu jakiegokolwiek członka rodziny. Nie chodzi o to, że zmusza mnie to do wyjazdu za granicę. Ja chcę wyjechać. Oprócz pracy, chcę poznać dany kraj i zobaczyć następne, a skoro mogę przy tym zarobić o wiele więcej, to czemu nie? Chcę przeżyć życie jak najlepiej i dać jak najwięcej od siebie innym.
Pewnie pojawi się jeszcze trochę moich wywodów. Czasami poważnych i mądrych (chyba), a czasem błahostki i głupoty, aby spróbować wywołać u was uśmiech. Trzymajcie się, do następnego.
Witaj na Steemit!
Dziękuję za powitanie! :)
Cześć. Nie ustawiaj opcji Rewards na 100%, tylko na 50/50, wtedy połowę dostaniesz w walucie SBD, która jest więcej warta.
Ok, dziękuję za radę!
Congratulations @myhell! You received a personal award!
Click here to view your Board
Do not miss the last post from @steemitboard:
Congratulations @myhell! You received a personal award!
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!