You are viewing a single comment's thread from:
RE: Mordowanie zwierząt. Moje odwieczne przemyślenia na temat wegetarianizmu.
Nie jestem specjalistą. Tak jak napisałem w tytule to są moje "przemyślenia". Powtórzę, że nie jestem specjalistą.
Czy mógłbyś mnie poprawić? Nie mam pojęcia gdzie mogłem popełnić błąd.
Chociażby zdanie że przez zwierzęta jest głód na świecie. Przeliczasz tam kilogramy zbóż i tak dalej. Sama Ukraina ma tyle żyznej ziemi że mogła by ten głód zaspokoić ale tego nie robi. Ziemia leży ugorem. Dlaczego bo im się nie opłaca.
Druga sprawa to mordowanie robaków. Czym się różni pędrak od krowy? Że niby czuje mniej, inaczej? A skąd to wiesz? A ile według Ciebie czuje ryba?
Nie bronię nikomu być weganinem czy innym frutarianinem. Zgodzę się że zwierzętom należy się szacunek. Jako wędkarz morduję białe robaki i rosówki. Ale przechodząc po chodniku nie mogę przejść obojętnie obok rozciągniętej dżdżownicy czy ślimaka. Zdejmuje je z chodnika, jezdni na trawę. Nie raz do roboty przez to się spóźniłem. Ryby z szacunkiem wypuszczam do wody aby móc złapać je ponownie. Często tak się dzieje. Robię zimą przeręble często marznąc żeby ryby się nie dusiły. Ale potrafię taką zaszlachtować i zjeść. Szacunek dla wszystkich stworzeń ale bez przesady. Zwierzęta to zwierzęta i ludzie od zawsze je jedli.
Zgadzam się z Tobą. Uważam, że większym problemem jest brak szacunku do zwierząt, w tym tych hodowanych w celach spożywczych niż samo jedzenie mięsa. Rozumiem, że ludzie mają dylematy moralne w tej kwestii i szanuje to. Uważam jednak, że gdyby te zwierzęta miały godne życie aż do śmierci, która będzie jak najmniej bolesna to dałoby to więcej dobra niż niejedzenie mięsa przez część ludzi. Tylko czy to jest możliwe? By zwierzęta hodowane na taką skale miały godne życie i bezbolesną śmierć?
P.s Też ściągam ślimaki z chodnika ;)