Z cyklu grzybomanii, grzybofascynacji ciąg dalszy...
Ja moge zwyczajnie jeśc grzybki w każdej postaci na śniadanie, obiad i kolacje!
Wiem zabrzmi to nie efektywnie, ale cóż co mam z sobą zrobić jak po prawie 3 tygodniach nie moge przestać jeść grzybków i co najciekawsze apetyt mi rośnie w miare jedzenia!!!
Podziele się z Wami najpyszniejszą wersją pieczareczki jak dotychczas..
Pieczareczka pieczona jak kania zaserwowana z ziemniaczkami, sałatką z kapusty i sosem pieczarkowym, wiem, wiem, nic na to nie moge poradzić. Jak powiedziałam grzybki moge jeść cały czas...
Krok pierwszy przygotuj pieczarunie, ja je myje, sole i pieprze...
Krok drugi, rozbełtaj jajko i zanurz w niej pieczarunie...
Krok trzeci, obtocz pieczarunie w bułce tartej i potraktuj ją na patelni z rozgrzanym olejem...
Krok czwarty, jak opieczone po obu stronach to jest gotowe do serwowania z czym lubisz najbardziej, może być z sosem grzybowym jak w moim przypadku, hahahahaha
A tutaj podaje pieczareczki pieczone w piekarniczku z solą i pieprzem tylko i serwowane z sałatką...
Zjadłam z sałatką ale szału nie robi, surówka z kapusty pasuje bardziej do grzybków przynajmniej dla moich raczej nie wybrednych kubków smakowych niż serwowane z sałatą...Ale wizualnie wygląda bardzo intrygująco, aczkolwiek gdyby była łyżka puree ziemniaczanego z sosikiem grzybowym to byłoby o niebo lepsze...
Buziaki dla Wszystkich
Życzy Gosia :)