Bardzo szybko - batrachotoksyna (a w zasadzie -y bo jest ich kilka)
otwierają trwale i nieodwracalnie tzw. kanały sodowe w neuronach i powodują praktyczne przerwanie komunikacji na linii mózg-mięśnie, w efekcie całkowity paraliż i zgon. Inna sprawa, że to nie te żaby truciznę produkują - one jedzą jakieś owady i stąd mają zapasy. Dlatego te wychowane w niewoli są nieszkodliwe :-)
Przez skórę się prawie nie wchłania, ale wystarczy najrobniejsze uszkodzenie bo to działa w ilościach mikrogramowych (LD50 ~2 mikrogramy/kilogam wagi ciała). Ale uwaga - niewielkie ilości mogą się wchłonąć nawet przez nieuszkodzoną skórę - łagodne symptomy to drętwienie palców ;-)
Bez gumowych rękawic głaskanie tych żab odradzam. Te mają najwięcej "steem power":
chyba że są chowane w niewoli - "power down" trwa około 6 miesięcy i po tym czasie (od zmiany diety z naturalnej na nieekologiczną) stają się nieszkodliwe.
Swego czasu miałem okazję zobaczyć takie polowanie (Cauca, Kolumbia) - zwierzę trafione zatrutą strzałką z dmuchawki po chwili spada na ziemię, a mniej więcej po 2-3 minutach jest martwe. Strzałki zachowują przydatność "do spożycia" przez około 1 rok.
Problem z tym paskudztwem jest taki, że jedna cząsteczka wystarczy, żeby zablokować jeden kanał sodowy i jest to proces trwały oraz nieodwracalny. Teretycznie można by zastosować coś co zadziała odwrotnie i zamiast otwierać, to kanały sodowe pozamyka - taką substancją jest tetrodotoksyna, równie paskudna trucizna produkowana przez ryby Fugu. Tyle że jak dotąd nikt nie miał okazji zweryfikować tej teorii bo zatrucia batrachotoksyną w cywilizowanym świecie nie występują, a działanie jest tak szybkie, że nie ma szans na to, żeby delikwentowi pomóc.
Bardzo szybko - batrachotoksyna (a w zasadzie -y bo jest ich kilka)
otwierają trwale i nieodwracalnie tzw. kanały sodowe w neuronach i powodują praktyczne przerwanie komunikacji na linii mózg-mięśnie, w efekcie całkowity paraliż i zgon. Inna sprawa, że to nie te żaby truciznę produkują - one jedzą jakieś owady i stąd mają zapasy. Dlatego te wychowane w niewoli są nieszkodliwe :-)
Ale to wystarczy sam kontakt ze skórą czy coś poważniejszego?
Przez skórę się prawie nie wchłania, ale wystarczy najrobniejsze uszkodzenie bo to działa w ilościach mikrogramowych (LD50 ~2 mikrogramy/kilogam wagi ciała). Ale uwaga - niewielkie ilości mogą się wchłonąć nawet przez nieuszkodzoną skórę - łagodne symptomy to drętwienie palców ;-)
Bez gumowych rękawic głaskanie tych żab odradzam. Te mają najwięcej "steem power":
chyba że są chowane w niewoli - "power down" trwa około 6 miesięcy i po tym czasie (od zmiany diety z naturalnej na nieekologiczną) stają się nieszkodliwe.
Swego czasu miałem okazję zobaczyć takie polowanie (Cauca, Kolumbia) - zwierzę trafione zatrutą strzałką z dmuchawki po chwili spada na ziemię, a mniej więcej po 2-3 minutach jest martwe. Strzałki zachowują przydatność "do spożycia" przez około 1 rok.
Problem z tym paskudztwem jest taki, że jedna cząsteczka wystarczy, żeby zablokować jeden kanał sodowy i jest to proces trwały oraz nieodwracalny. Teretycznie można by zastosować coś co zadziała odwrotnie i zamiast otwierać, to kanały sodowe pozamyka - taką substancją jest tetrodotoksyna, równie paskudna trucizna produkowana przez ryby Fugu. Tyle że jak dotąd nikt nie miał okazji zweryfikować tej teorii bo zatrucia batrachotoksyną w cywilizowanym świecie nie występują, a działanie jest tak szybkie, że nie ma szans na to, żeby delikwentowi pomóc.
No dobra, koniec wykładu z toksykologii :-)