Polski siatkarski walec... MISTRZOWIE ŚWIATA 2018
grafika FIVB
Polski siatkarski walec przejechał się po reprezentacji Brazylii 3:0 w finale mistrzostw świata w piłce siatkowej.
Tak śledziłem całe mistrzostwa i muszę przyznać - nie poznaję naszej reprezentacji. Skład przemodelowany, dużo nowych zawodników, którzy nie czując tremy nie przestraszyli się wyzwania i mecz za meczem brnęli do przodu. Dawniej, w meczach naszej reprezentacji zawsze miałem stres - walka punkt za punkt lub nawet ciągły pościg, żeby dogonić rywali. A teraz, mecz za meczem było momentami nudno - początek seta, kilka piłek i raz, dwa mieliśmy przewagę około 4 punktów nad rywalem... I taka sytuacja powtarzała się w większości rozgrywanych spotkań na tym turnieju. Okej, było kilka wpadek, które mimo wszystko nie były wpadkami znaczącymi, po prostu, nasza reprezentacja odpuściła wtedy, kiedy było to dopuszczalne, bez szkody dla dalszych rozgrywek. Najlepszy przykład - mecz o półfinał z Włochami, gdy wystarczyło nam wygrać 1 set, aby zyskać awans do półfinałów. Wygraliśmy pierwszego seta, po czym nasz trener przemodelował cały skład, wprowadzając graczy rezerwowych i z bananem na ustach przegraliśmy mecz 2:3. A Włosi mimo że wygrali, to miny mieli grobowe jak na stypie...
Wracając do meczu finałowego - miałem w pewnym momencie trzeciego seta taką refleksję - co to jest za rzeźnia - gdy nasza przewaga rosła i rosła bez końca... Mecz o złoto mistrzostw świata, w porównaniu z meczem z USA w półfinale, wyglądał na formalność... Nie wiem jaki sztab ludzi pracował nad tymi zawodnikami, ale czapki z głów. I co najlepsze, mamy młodych zawodników, którzy nie odstawali na krok tym starszym i doświadczonym. Przykładowo, liczę na to, że Artur Szalpuk za 4 lata na kolejnych mistrzostwach świata, przerośnie Bartosza Kurka i Mariusza Wlazłego (tak czuję w kościach).
A teraz, trochę innej refleksji... Nie czuję się tutaj osobą kompetentną, do pisania relacji z meczy i ogólnie do komentowania turnieju jakim są mistrzostwa świata, jednak jestem zdziwiony. Nie, jestem wstrząśnięty, a nawet zmieszany... NIKT, powtarzam Nikt tutaj nie poczynił żadnego artykułu w temacie siatkówki w trakcie całych mistrzostw... Normalnie jakby ich nie było. Wracamy do tematu sportu narodowego - smutne jest to, że nasi złoci medaliści mistrzostw świata w piłce siatkowej, najprawdopodobniej zarabiają mniej, niż nieudolni reprezentanci naszego kraju w piłce nożnej... No do jasnej cholery, gdzie tu jest sprawiedliwość?!?!?!?!?! Do tego, w piłce nożnej bywa tak, że po 90 minutach kopania szmacianki, wynik to 0-0. Natomiast w siatkówce każda sekunda jest na wagę złota. Każda sekunda to emocje i walka. A w piłce nożnej??? Nie....
Dobra, koniec znęcania się nad nożnymi aktorami.
Siatkarze pokazali, że mają jaja większe niż piłka służąca do gry w piłkę nożną...
Koniec imprezy, dziękuję dobranoc.
Mamy ZŁOTY MEDAL MISTRZOSTW ŚWIATA.
Tak śledziłem całe mistrzostwa i muszę przyznać - nie poznaję naszej reprezentacji. Skład przemodelowany, dużo nowych zawodników, którzy nie czując tremy nie przestraszyli się wyzwania i mecz za meczem brnęli do przodu. Dawniej, w meczach naszej reprezentacji zawsze miałem stres - walka punkt za punkt lub nawet ciągły pościg, żeby dogonić rywali. A teraz, mecz za meczem było momentami nudno - początek seta, kilka piłek i raz, dwa mieliśmy przewagę około 4 punktów nad rywalem... I taka sytuacja powtarzała się w większości rozgrywanych spotkań na tym turnieju. Okej, było kilka wpadek, które mimo wszystko nie były wpadkami znaczącymi, po prostu, nasza reprezentacja odpuściła wtedy, kiedy było to dopuszczalne, bez szkody dla dalszych rozgrywek. Najlepszy przykład - mecz o półfinał z Włochami, gdy wystarczyło nam wygrać 1 set, aby zyskać awans do półfinałów. Wygraliśmy pierwszego seta, po czym nasz trener przemodelował cały skład, wprowadzając graczy rezerwowych i z bananem na ustach przegraliśmy mecz 2:3. A Włosi mimo że wygrali, to miny mieli grobowe jak na stypie...
Wracając do meczu finałowego - miałem w pewnym momencie trzeciego seta taką refleksję - co to jest za rzeźnia - gdy nasza przewaga rosła i rosła bez końca... Mecz o złoto mistrzostw świata, w porównaniu z meczem z USA w półfinale, wyglądał na formalność... Nie wiem jaki sztab ludzi pracował nad tymi zawodnikami, ale czapki z głów. I co najlepsze, mamy młodych zawodników, którzy nie odstawali na krok tym starszym i doświadczonym. Przykładowo, liczę na to, że Artur Szalpuk za 4 lata na kolejnych mistrzostwach świata, przerośnie Bartosza Kurka i Mariusza Wlazłego (tak czuję w kościach).
A teraz, trochę innej refleksji... Nie czuję się tutaj osobą kompetentną, do pisania relacji z meczy i ogólnie do komentowania turnieju jakim są mistrzostwa świata, jednak jestem zdziwiony. Nie, jestem wstrząśnięty, a nawet zmieszany... NIKT, powtarzam Nikt tutaj nie poczynił żadnego artykułu w temacie siatkówki w trakcie całych mistrzostw... Normalnie jakby ich nie było. Wracamy do tematu sportu narodowego - smutne jest to, że nasi złoci medaliści mistrzostw świata w piłce siatkowej, najprawdopodobniej zarabiają mniej, niż nieudolni reprezentanci naszego kraju w piłce nożnej... No do jasnej cholery, gdzie tu jest sprawiedliwość?!?!?!?!?! Do tego, w piłce nożnej bywa tak, że po 90 minutach kopania szmacianki, wynik to 0-0. Natomiast w siatkówce każda sekunda jest na wagę złota. Każda sekunda to emocje i walka. A w piłce nożnej??? Nie....
Dobra, koniec znęcania się nad nożnymi aktorami.
Siatkarze pokazali, że mają jaja większe niż piłka służąca do gry w piłkę nożną...
Koniec imprezy, dziękuję dobranoc.
Mamy ZŁOTY MEDAL MISTRZOSTW ŚWIATA.
pl-sport ;)
Dzięki, poprawione :)