#Dzień z pamiętnika medyka🏥 #12 Woda zdrowia doda-czy aby na pewno?💔
Idziesz do sklepu wchodzisz w dział z napojami, a tam ogromny wybór wody mineralnej najróżniejszych marek. Nalepki na butelkach ukazują wysportowanych ludzi uzupełniających płyny podczas treningu. Zdrowy tryb życia bije prosto w oczy. Nawet niektóre firmy zmieniły kształt butelki na podobny do hantli, aby można je było wykorzystać do domowej siłowni. Dla nieprzekonanych mamy jeszcze twarde dane, certyfikaty instytutu Matki i dziecka i kampanie promujące wypijanie przynajmniej 1,5 litra wody dziennie. Konkurencja też nie śpi, MPWIK prowadzi akcje "piję kranówkę". Szklanka wody dziennie i oprócz zdrowia wlewanego w gardło pozostaje kilka złotych więcej w portfelu.
Wszystko to bardzo słuszne, ale czy woda może nam zaszkodzić?
Trochę myślenia i każdy zapewne prędzej czy później wpadnie na historie rozbitków pijących wodę morską. Dzisiaj jednak nie o rozbitkach a konkursie który skończył się tragicznie.
Przenieśmy się do Sacramento w USA i zawodów które odbyły się kilka lat temu. Stacja radiowa KDND-FM postanowiła ufundować Nintendo Wii dla tego z uczestników który wypije największą ilość wody bez wyjścia do toalety. Proste, łatwe i przyjemne, więc butelki w dłoń i do dzieła! Duże pragnienie i determinacja dodatkowo pęcherz ogromnych rozmiarów i nowy sprzęt do grania jest już mój. Tak pomyślała właśnie młoda kobieta 28-letnia Jennifer Strange matka 3 dzieci biorąc udział w konkursie. Faktycznie bardzo zależało jej na wygranej bo zajęła 2 miejsce wypijając aż 7,5 litra wody ostatecznie zgarniając bilety do kina. Zdumiewające przyznaję, niestety ten konkurs skończył się dla niej tragicznie! Po powrocie samochodem do domu zaczął ją nękać przeszywający ból głowy, w kilka chwil rozwinęła się śpiączka z której niestety już nigdy się nie wybudziła. Pytanie tylko dlaczego młoda dziewczyna umiera po wypiciu zdrowej wody?
Zastanówcie się przez chwilkę i zapraszam do dalszego czytania.
Tower Bridge (Sacramento, Kalifornia)
Tu przyda nam się stare powiedzenie "Co za dużo to nie zdrowo". Popatrzcie na skład jonów podany na etykiecie. Dla przykładu wrzucam zdjęcie popularnej Cisowianki w której dla podpowiedzi jony sodowe są podkreślone na czerwono.
A teraz porównajmy to do 0,9% NaCl "soli fizjologicznej potocznie znanej "kroplówką". Czyli płynu imitującego osmolarność naszego osocza. Czytając charakterystykę produktu leczniczego znajdujemy:
1l roztworu zawiera 9g NaCl = około 3,5gNa
11mg vs 3,5g Na w jednym litrze
Ta różnica oznacza, że po wchłonięciu wody w jelitach do organizmu dostaje się duża ilość wody o niskiej zawartości sodu (głównego pierwiastka odpowiedzialnego za ciśnienie osmotyczne krwi). Powoduje to, że osmolarność osocza spada. Upraszczając niskie stężenie sodu (hiponatremia) w osoczu sprzyja transportowi wody do wnętrza komórek.
Komórki zaczynają puchnąć!
Najważniejszym wnioskiem z tych całych rozważań jest to że woda gromadzi się tam gdzie nie powinna, czyli między innymi w głowie. Obrzęk mózgu to niestety najgorsze powikłanie niskiej zawartości sodu we krwi. Stan ten nazywany "zatruciem wodnym" objawia się również obrzękami na kończynach i przesiękami do jam ciała np. "wodobrzuszem".
Podsumowanie
Pewnie napędziłem kilku osobą stracha tymi słowami powyżej, ale nie martwcie się w naszym organizmie mamy dwóch strażników którzy wyratują nas z takiej sytuacji. Mowa oczywiście o nerkach. Potrafią one przefiltrować w ciągu doby nawet 120 litrów osocza!!! Wyrzucają to czego jest nadmiar i zatrzymują to co dla naszego organizmu istotne. Jednak 7 i pół litra płynu bez elektrolitowego w ciągu kilku minut to zdecydowanie za dużo. Pomimo, że nie ma górnych granic zalecanego spożycia płynów to można znaleźć informacje aby nie przekraczać 4-5 litrów dziennie. To wszystko ulega zmianie w zależności chociażby od temperatury czy wysiłku fizycznego. Jestem też przekonany, że wypicie dużo większej ilości wody w ciągu dnia nie zaszkodziłoby zdrowiu jeżeli rozłożyć je odpowiednio w czasie. Dla nieświadomych problemu nadmiernego spożycia wody zachęcam do przeczytania o przypadkach śmierci wśród maratończyków którzy nadmiernie uzupełniali płyny podczas biegu!(link)
Nieszczęsna uczestniczka konkursu radiowego mogła także posiadać chorobę nerek z której istnienia nie zdawała sobie sprawy, a doprowadziła ona do tak dramatycznego przewodnienia. Nie zmienia to faktu, że organizatorzy konkursu nie popisali się ostrożnością i tak też uznał Amerykański sąd przyznając rodzinie zmarłej Jennifer 16 milionów dolarów. Pieniądze nie wrócą życia, ale niech jej historia przyniesie coś dobrego i pozwoli nam nauczyć się na tych błędach!
A co sądzisz o wysokozmineralizowanych wodach? Czy są lepsze? Moim zdaniem nie, im mniej tym lepiej.
Nasz organizm sam wie, kiedy najbardziej potrzebuje picia/wody. Wg mnie picie na siłę, bo trzeba wypić ileś wody, jest bez sensu. Zwłaszcza, że ta z butelki to nie jedyna woda w ciągu dnia. Zupa, herbata czy kawa też ją zawierają.
Są dni, kiedy opróżniamy duszkiem niemal butelkę mineralnej, a są i takie, kiedy kawa, herbata i kompot wystarczają...
Kolejny dobry tekst, przydatny bardzo i wartościowy.
Zgadzam się z Tobą oczywiście, jednak wbrew pozorom dużo osób ma zaburzone takie naturalne mechanizmy i instynkty jeśli chodzi o picie wody. Naprawdę! U moich pacjentów zliczam zawsze na początku ilość wody spożytą w ciągu dnia, łącznie z tą z zup i warzyw. Zazwyczaj wartość jest prawidłowa, ale... Większość płynów stanowią często Cola i inne słodzone napoje. To nie za dobrze. Odrzucamy z nimi te słodzone napoje, a oni nie czują potrzeby picia większej ilości płynów... Wprowadzenie takiego nawyku wypijania co najmniej litra czystej wody w ciągu dnia pozwala im się uporać z ochotą na jedzenie (niektórzy błędnie odczytują pragnienie jako głód, serio!), na słodkie napoje i ogólnie lepiej poczuć. Oczywiście wmuszanie 3 czy 4 litrów czystej wody w człowieka to szaleństwo, ale zdecydowanie uważam, że woda w prawidłowym jadłospisie musi się pojawić :)
Nie widzę żadnej przewagi wód wysoko zmineralizowanych mówiąc szczerze chyba, że komuś po prostu bardziej smakują. Ja akurat lubię mocniej zmineralizowane jak Muszynianka. Zresztą jak widać nie jest ich tak wiele na rynku.
Ważne żeby pić jej odpowiednio dużo. Jak słusznie zauważasz sporo płynów przyjmujemy chociażby w postaci pokarmów lub herbaty. Ta właśnie świadomości skłoniła mnie do napisania tego artykułu, trochę w odpowiedzi na mode pojawiającą się w blogach i innych portalach do wlewania w siebie jak największej ilości wody. Rzuciło mi się w oczy sporo tytułów na chociażby wp.pl o efektach picia 4litrów wody mineralnej w ciągu dnia.
Dodam tylko jeszcze że wody o niskiej zawartości sodu są przeze mnie postrzegane jako ukłon w stronę osób z problemem nadciśnieniowym gdzie ilość sodu musi być ściśle przestrzegana 50-100mmol/d.
W tabeli jednostki są w mg/l
A ja widzę dużo zalet, popatrzcie na zawartość wapnia i magnezu w Muszyniance lub Staripolance 200 ! Dodatkowo wapń z wody przyswaja się w całkiem pokaźnej ilości (nie pamiętam dokładnych danych, ale była to wartość mniejsza niż z nabiału, ale znacznie większa niż z warzyw, orzechów, strączków). Nie jest łatwo pokryć dzienne zapotrzebowanie na te pierwiastki za pomocą diety (szczególnie u kobiet, które jedzą mniej kalorii) jeśli nie jest ona odpowiednio zbilansowana, a taka woda wysokozmineralizowana to świetny "suplement". Oczywiście nie polecam picia jej cały czas (kamienie nerkowe i inne sprawy) ale proporcja: mała butelka wody wysokozmineralizowanej: reszta innej wydaje się rozsądna. Lidl ma teraz w swojej ofercie dość atrakcyjne cenowo wody wysokozmineralizowane, także te sprzedawane w mniejszych butelkach :)
Słuszny punkt Aniu :D aż szkoda, że Lidla mam tak daleko od domu :( Chociaż ja mam taka ilość wapnia w wodzie z kranu, że zdecydowanie przekraczam codzienne zapotrzebowanie.
Prędzej nabawisz się kamieni nerkowych jedząc szczaw niż pijąc wodę mineralną, może poza jakimś Zuberem czy Franciszkiem, ale tego nie da się dużo wypić bo gębę (i nos) wykręca 😏
Ja może tak, ale osoby starsze lub ze skłonnościami do kamicy w rodzinie... Tak swobodnie bym nie polecała wysokozmineralizowanej każdemu ;) poza tym są przeciez różne rodzaje kamicy i ta szczawianowa jest od namiaru szczawianów, ale są też kamienie typowo wapniowo-magnezowe. Jednak lekka ostrożność w jej spożyciu raczej wskazana
Nie zawsze organizm "wie" - choćby u starszych ludzi jest z tym problem. A woda mineralna ma być mineralna, a nie jak to teraz się wciska oczyszczoną kranówę jak mineralną. Poza tym prawdziwa mineralna ma jakiś smak, a te pseudo-mineralne smakują nijak. Że nie wspomnę już o tym, iż sprzedaje się też wodę zdemoralizowaną, tfu... zdemineralizowaną jako rzekomo super zdrową.
Dobry tekst - dodam do tego tyle, że moim zdaniem ludzi nabija się w butelkę sprzedając im bardzo drogą kranówę w plastikowych opakowaniach, co jest szkodliwe dla portfela i nieekologiczne. Dla mnie nazywanie kranówy "mineralną" to zwykłe oszustwo. Głowny koszt w takim interesie to butelka i de facto to interes polega na sprzedawaniu plastikowych butelek z wodą jako dodatkiem :-)
Cóż, coś pić musimy. A przesadzać nie wolno z niczym. ;)