O kulturze słów kilka
Zazwyczaj cierpliwość to moja mocna strona. Niewiele jest rzeczy, sytuacji, które mnie zaskakują. Wiele jestem w stanie wytrzymać. Ale nie dziś.
Ranek, 6.30, autobus liniowy PKS, jadę do pracy. Tradycyjne dzień dobry, krótka wymiana zdań z kierowcą na powitanie i siadam jak zwykle w trzecim rzędzie. Na pierwszym siedzeniu siedzi młode dziewczę, tak ze 20 na licu, ze słuchawkami w uszach myślę sobie, słucha muzyki. Ok.
Ale... nie! Dziewczę rozmawia przez telefon - każdy musi czasem załatwić pilne sprawy. Minuta, dwie, pięć... a ja już wiem, że zainteresowana: Trzebnicą, jak się rozmraża schab przed upieczeniem, ciotce wujo kupił telefon („po co jej telefon dotykowy?”), który od razu rozbiła, itd...
Rzucam krótki komentarz, że może jak wszyscy to wszyscy, ciotka też... ale bez reakcji. Dalej dowiaduje się, że „Artur chce przyprowadzić psa i pewnie ta jego go wytrzaśnie razem z psem”...
Moja cierpliwość wystawiona jest na próbę. Podejmuję decyzję i przesiadam się o dalsze trzy rzędy, za połowę autobusu - a długie bydlę, mam gdzie - z nadzieją wyciszenia sytuacji. Gdzie tam! Dziewczę, okazuje się, ma donośny głos. Więc słyszę, że coś przerywa i żeby sobie poprawiła słuchawki, a następnie, że jak dojedzie napije się kawy, chociaż lepszy był by browar, wraca temat ciotki itd... itp...
Szczęściem po 30 minutach zbliża się przystanek, na którym wysiadam, bo pewnie brakło by mi autobusu do zmiany miejsca. Wstaję, zbliżam się do wyjścia i pytam grzecznie kierowcy, czy nie ma tabliczki do zawieszenia z napisem zakazującym takich rozmów w publicznym środku transportu. Niestety nie miał, ale jego mina mówiła wszystko.
Więc (nie zaczyna się zdania od więc) zwrot w stronę dziewczęcia i grzecznie informuję, że niekoniecznie jestem zainteresowana, a ze mną reszta pasażerów autobusu, wiedzą na temat telefonu jej ciotki, czy sposobu przyrządzania przez nią schabowych.
Niestety, dziewczę spojrzało na nas wzrokiem jakby szukającym własnych myśli. A tyle się mówi o właściwym zachowaniu w miejscach użyteczności publicznej.
I nie wiem, czy to czasy takie, czy obyczaje, czy brak umiejętności zachowania się odpowiednio do miejsca czy sytuacji, czy ja się po prostu czepiam???????
Pozdrawiam cieplutko.