Filozofia dla każdego - dylemat Eutyfrona
Gdy - oskarżony o bezbożność i psucie młodzieży - Sokrates spotyka przed sądem wieszczka Eutyfrona (który z kolei zamierza oskarżyć własnego ojca o zabójstwo niewolnika) wywiązuje się między nimi rozmowa na temat tego "co zbożne". Chociaż ich dylemat może wydawać się typowym dzieleniem włosem na czworo i szukaniem problemu tam gdzie go nie ma, po głębszym zastanowieniu okazuje się być fundamentalnym pytaniem o miejsce dobra i bogów w naszym świecie. Pytanie to brzmi następująco:
Czy bogowie lubią to, co zbożne, dlatego że ono jest zbożne, czy też ono jest dlatego zbożne, że je bogowie lubią?
Aby ułatwić jego zrozumienie posłużmy się krótką historią:
Marysia obiecuje Adasiowi, że poczęstuje go szarlotką jeśli ten przyniesie jej koszyk jabłek. Chłopak posłusznie wykonał polecenie, a jako, że Marysia nie była pierwszą lepszą kuchtą, ale kobietą wyzwoloną i lubującą się w prawie rzymskim, to znała zasadę
pacta sunt servanda
i obdarowała swojego pomocnika dużym kawałkiem pysznego ciasta.
Myślę, że wszyscy zgodzimy się, iż zarówno Adaś jak i Marysia postąpili właściwie wywiązując się ze swoich obowiązków co niewątpliwie spodoba się Bogu. Pytanie tylko: dlaczego? Czy działanie naszych bohaterów zyska uznanie w oczach Boga, bo wykonali jego nakazy czy może Bóg zwyczajnie "lubi" gdy ludzie dokonują dobrych wyborów? Innymi słowy:
Czy to Bóg ustala co jest dobre a co nie, czy może dobro jest niejako niezależne od Boga, a On jako istota doskonała je tylko promuje?
Przeanalizujmy pierwszy przypadek, tj. Bóg decyduje co jest dobre a co nie. Zalety takiego podejścia to:
- wszystkie kontrowersyjne czy niezrozumiałe czyny dobrego Boga (dla przykładu chrześcijańskiego) jak np. rozkazanie Abrahamowi zabicie swojego syna, zabawa losem Hioba w imię 'zakładu' z szatanem, utopienie egipskiej armii w Morzu Czerwonym itd. są łatwo wytłumaczalne - skoro Stwórca zdecydował, że jest to dobre to znaczy, że wtedy to było dobre.
- do właściwego życia wystarczy tylko wiara (Bóg mówi co należy robić) - stąd już pierwsze przykazanie mówi: "nie będziesz miał bogów cudzych przede mną", co nie było wyrazem pychy czy zazdrości ale troski o to, aby człowiek przestrzegał zasad właściwego boga
- wszechmoc Boga pozostaje niezachwiana - dobro nie leży obok czy ponad Najwyższym.
Mimo to, taka koncepcja jest również zagrożeniem dla pojęcia boskości:
- boskie prawa bywają ogólnikowe (np. "nie zabijaj" - czy dotyczy to również zarodków? Czy zarodek to człowiek?) i nie zawsze nadążają za zmianami technologicznymi (np. klonowanie ludzi, transfuzje krwi, in-vitro) co zmusza człowieka do tworzenia własnych interpretacji, które - nawet jeżeli oparte na logicznym wywodzie - wcale nie muszą Bogu się podobać. Ostatecznie to On arbitralnie ustala co jest dobre a co nie, a nie logika.
- pozorna niesprawiedliwość Boga - człowiek otrzymał zbyt słaby aparat poznawczy by zrozumieć boski zamysł co do koncepcji dobra i jednocześnie będzie z niego rozliczany podczas Dies Irae.
- wieczne męki dla ludzi dobrych, ale niewierzących. Bóg do zbawienia żąda również wiary („Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16, 16 BT)).
Drugi przypadek mówi, że dobro jest niezależne od Boga, jednak Stworzyciel jako istota doskonała rozumie jego wartość i dlatego go wymaga także od ludzi. Zalety? Oto one:
- każdy człowiek może dążyć do dobra niezależnie od czynników zewnętrznych (kultura, religia, wychowanie itp.)
- człowiek jest w stanie za pomocą sumienia stwierdzić co jest dobre a co nie i dlatego na końcu czeka go sprawiedliwy osąd
- świecka etyka jest równie dobra co religijna
Oczywiście, uniezależnienie dobra od Boga czyni pewne spustoszenia w pojęciu wszechmocy Najwyższego:
- Bóg kilka razy postąpił źle (np. zmieniając żonę Lota w słup soli - okazała wtedy nieposłuszeństwo, ale kara jest niewspółmierna do winy)
- Bóg jako istota wyższa staje się właściwie niepotrzebny - ludzkość sama jest w stanie zrozumieć dobro i do niego dążyć
- Bóg nie może uczynić złego uczynku dobrym (dobro jest od niego niezależne) a więc nie jest wszechmocny
Należy zatem odpowiedzieć sobie na pytanie, czy religia jako zbiór zasad moralnych jest wystarczająca zarówno do zbawienia jak i prawego życia? I czy tak naprawdę jakakolwiek inna filozofia czy nawet sama logika jest w stanie zastąpić wiarę? Zamiast bogów, możemy podstawić społeczeństwo - czy coś jest dobre, bo tak mówią ludzie, czy jest dobre bo jest i nawet marsjanie podczas pierwszej wizyty na Ziemi podpisaliby się pod naszymi prawami?
Źródła:
1) http://pantheion.pl/Platon-Eutyfron
2) http://www.academia.edu/1203208/Eutyfron_i_Sokrates_-_studium_dw%C3%B3ch_typ%C3%B3w_religijno%C5%9Bci_Euthyphro_and_Socrates._A_comparative_study_of_cases_
Poleć mi swojego dilera :) Niezłe zagwozdki....szacunek