Pandemia według Dana Browna

in #polish5 years ago (edited)

„Czy zabiłbyś połowę ludzkości, gdybyś mógł to zrobić, wciskając jeden guzik? A czy zrobiłbyś to, gdyby ci powiedziano, że jeśli go nie wciśniesz, w ciągu następnych stu lat zginą wszyscy ludzie na Ziemi?”



Korzystając z zaistniałych okoliczności sięgamy dzisiaj coraz częściej po literaturę jak najbardziej aktualną w bieżącym czasie. Obok „Dżumy” Camusa, „Pandemii” A.G. Riddle’a, czy też „Pandemii” Robina Cooka, możemy sięgnąć do półki po „Inferno” Dana Browna, w którym kilka lat temu autor „Kodu Leonarda da Vinci” podjął równie podobny i kontrowersyjny temat, tyle że w jego powieści epidemia ma być środkiem do celu. Dzisiejszy świat pogrążył nas w mrocznej rzeczywistości, niestety nie rozświetli go nam bohater Dana Browna Robert Langdon i nie uratuje nas przed rozprzestrzeniającą się epidemią, ale być może pomoże nam przeczekać te złe chwile w zaciszu domowego ogniska, proponując nam swe niecodzienne przygody. Dlaczego właśnie „Inferno” skoro bardzo dobrze znamy wciąż powtarzającą się jego ekranizację. Powodów możemy wymienić bez liku, mniej lub bardziej pretensjonalnych, ale głównym jest wielkie rozminięcie się filmu z treścią powieści. Reżyser Ron Howard stanął na wysokości zadania i dostarczył widzom kolejną szybko strawną porcję przygód światowej sławy profesora ratującego tym razem świat przed „dżumą XXI wieku”, ale to daleko idąca zmiana. O ile Howardowski Langdon pokonuje kataklizm, to książkowy profesor owszem rozwiązuje piętrzące się zagadki, jednakże autor nie pozwala mu w odpowiednim czasie na podjęcie stosownych kroków by uporać się z wirusem. Howard nie tylko zmienił diametralnie zakończenie kolejnej powieści Browna, ale pozbawił widza ważnych pytań, z którymi autor powieści pozostawia czytelnika. Od dawna nurtuję mnie pytanie, dlaczego filmowy scenariusz tak bardzo różni się od pierwowzoru? Nie jest prostą rzeczą kondensacja sześciuset stronicowej dynamicznej powieści w dwugodzinny scenariusz. Naturalnymi narzędziami wspomagającymi są skróty, pominięcia pewnych elementów oraz rezygnowanie z mało ważnych postaci, ale to co zaoferował nam reżyser „Inferna” to nie tylko ekwilibrystyka tekstem, ale również tak wyrazistymi postaciami jakie stworzył w swej powieści Brown.



Filmowa Sienna Brooks partnerka Roberta Langdona to zupełnie inna kobieta, jakże daleka od oryginału i nie chodzi tu o zmiany poczynione w jej wizerunku, ale o rolę jaką miała odegrać w historii Rona Howarda. Śmiało możemy pokusić się o stwierdzenie, że mamy do czynienia z dwiema różnymi wersjami opowieści, w których występują ci sami bohaterowie. Warto więc pokusić się, kto nie miał jeszcze okazji, na konfrontację z oryginalną książkową wersją „Inferna i przekonać się jaki los zgotował w nim autor ludzkości. Dan Brown lubi zaskakiwać, szokować i podejmować kontrowersyjne tematy, nie inaczej jest w czwartej powieści z jego kultowym bohaterem, profesorem w dziedzinie symboliki Robertem Langdonem. Czas pokazał, że to jak najbardziej bliskie nam tematy, choćby w świetle szerzących się dzisiaj teorii spiskowych o otaczającym nas wirusie. W piekielnym thrillerze Browna chociaż wszystko obraca się wokół zabójczego wirusa, jest on tu tylko aktorem drugoplanowym, pisałem już wcześniej niejako środkiem do właściwego celu: „Z biologicznego punktu widzenia nasz gatunek przekroczył dopuszczalną liczebność.” To przesłanie powieści Browna, nasza planeta ulega powolnej degradacji i nie chodzi tu bezpośrednio o tak modny dzisiaj klimat, globalne ocieplenie, czy zanieczyszczenie środowiska naturalnego, ale galopujący wzrost ludzkiej populacji, a przeludnienie naszej planety ma w najbliższym czasie skutkować jej zagładą. „Gdy grozi niebezpieczeństwo, nie ma większego grzechu niż zaniechanie.” Według jednego z bohaterów powieści sprawcy całego zamieszania milionera, transhumanisty, Bertranda Zobristy, który wierzył, iż nauka i technika sprawi, że świat stanie się lepszy, bez względu na koszty jakie należy ponieść, to wirus depopulacyjny społeczeństwo jest jedynym wyjściem z zaistniałej sytuacji. To co dla Zorbista oznacza lepszy świat, to dla jednej trzeciej ludzkości ma być piekłem. To „Inferno” ma się niedługo otworzyć, niczym dantejskie piekło z „Boskiej komedii”, które jak na powieść Browna przystało jest kluczem do zagadki, a w retrospekcyjnych wizjach naszego profesora, detektywa nawiązaniem do korowodu śmierci jaki nawiedził Europę w XIV wieku, kiedy to z powodu czarnej śmierci (dżumy) zmarła jedna trzecia populacji naszego kontynentu. Ta wizja przeraża czytelnika i rodzi pytania o zasadność takich działań.



Nic nie robiąc, sprowadzamy na nasze głowy dantejskie piekło, w którym
będziemy trwać (…) stłoczeni, konający z głodu, nurzający się w grzechu.”
Zaniechanie jest grzechem, ale czy tak skrajne działanie jesteśmy w stanie nie tyle zaakceptować, co nawet rozważyć? Towarzysząc zmaganiom głównych bohaterów z takimi dylematami na kartach powieści Browna będziemy się spotykać co krok, na przemyślenia i odpowiedzi przyjdzie czas po skończonej lekturze. Wierzcie tempo akcji nie pozwoli na rozważania w trakcie, a Florencja, Wenecja, Stambuł i miejsca w jakich rozgrywa się akcja zdarzeń pochłoną i zachwycą czytelnika bez reszty. To niewątpliwie zalety prozy Browna, jego powieść przesycona jest historią i sztuką, wprost kipi nią, a wpleciona w zagadkę postać Dantego Alighieriego tylko potęguje doznania.



Pamiętajmy, że Dan Brown zaprasza nas do dobrej zabawy o charakterze apokaliptycznym, jednakże z bardzo ważnymi pytaniami: „Możesz ocalić świat! Jeśli nie ty, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy?” ale czy zgodzilibyśmy się z autorską wizją świata, z propozycją jaką dostarczył nam autor w finale tej opowieści? Nie zdradzając wam do końca szczegółów, po lekturze powieści mam nieodparte wrażenie nie tyle rozwiązanego problemu co zadania mnóstwa pytań oczekujących odpowiedzi, po filmowym happy endzie nie pozostało nic.

„Najdroższy Boże, spraw, aby świat zapamiętał mnie nie jako potwornego grzesznika, lecz szlachetnego zbawcę, którym zaiste jestem. Spraw, aby ludzkość zrozumiała, czym jest dar, który jej zostawiam. Mój dar jest przyszłością. Mój dar jest zbawieniem. Mój dar jest piekłem.”

Zdjęcia pochodzą z:
https://menway.interia.pl/trendy/gadzety/news-doktor-plagi-demoniczna-maska-czarnej-smierci,nId,2237157
https://zwierciadlo.pl/zwierciadlo-poleca/pandemia-koronawirusa-przestrzegajcie-zalecen-okazujcie-sobie-wsparcie
https://www.girlsinfilm.nl/de-mooiste-locaties-uit-dan-brown-films/
https://puczynski.gadzetomania.pl/58884,bron-biologiczna-inferno

Coin Marketplace

STEEM 0.25
TRX 0.21
JST 0.036
BTC 98122.26
ETH 3384.17
USDT 1.00
SBD 3.38