Nauka w czasach zarazy
Każdy
rodzic dobrze wie jak bardzo trudno zapędzić nasze pociechy do nauki.
Prześcigamy się w wykorzystywaniu najprzeróżniejszych forteli i zabiegów.
Tłumaczymy, obiecujemy, grozimy, karzemy i tak najczęściej ponosimy porażkę. W
zasadzie od lat system kształcenia nie zmienia się, poza narzędziami jakimi
może posługiwać się dzisiejsza młodzież, czego można tylko pozazdrościć.
Dostępność środków, szybkość, wielość materiałów jakie znajdują się na
wyciągnięcie ręki nie tyle zachwyca co przeraża, bo „kopiuj, wklej” stało się
powszechnością. Zastanawiam się czy nie rozpoczęliśmy masową produkcję kopistów na
wzór średniowiecznych mnichów przepisujących stare manuskrypty. Czyżby teraz
nasze pociech brały z nich przykład? Tyle że robią to z zawrotną prędkością i
nie boję się tego powiedzieć bez użycia mózgu. Oczywiście nie możemy sprawy
spłycać i generalizować, dzieci są przeróżne i wiele z nich takim tekstem
mógłbym urazić, a i dla wielu rodziców mógłby on okazać się bardzo krzywdzący.
Z
własnego podwórka i skromnych obserwacji doświadczam tego jak trudno być
rodzicem i wiem co moje dziecko robi byleby nie poddać się presji nauki, a
słowo jutro jest słowem najczęściej wypowiadanym podczas odrabiania lekcji.
Jednym słowem nauka nie tyle nie jest jego mocną stroną, co na pewno nie jest
jego pasją.
A jak jest teraz w obecnej rzeczywistości w jakiej się
znaleźliśmy? Wakacje? Ferie? To pierwsza reakcja naszych podopiecznych. Większość
dzieci i nastolatków nie rozumie sytuacji, nie dociera do nich wizja prawdziwego
zagrożenia, poniekąd to dobrze, bo każdy kolejny niepotrzebny stres może
zachwiać nie tyle ich psychiczną równowagą co odpornością, która jest im
dzisiaj w dwójnasób potrzebna, ale czy zatem my jako rodzice możemy w tej
sytuacji pozostać biernymi? Nie. Musimy tłumaczyć okoliczności zajścia, wyjaśniać,
to co się naprawdę wydarzyło i czym to w konsekwencji może skutkować. Owszem
może to zrobić za nas Internet i wszechobecna telewizja, ale czy to wystarczy?
Sami musimy odpowiedzieć sobie na to pytanie. Jeszcze raz warto podkreślić,
każde dziecko jest inne. Każde to wielka zagadka i tylko od nas zależy czy
rozwiążemy ją sami zanim zapętlą nam ją media.
Los pokrzyżował nam plany, poszarpał marzenia, uczynił
biernymi, pozbawił środków i pozostawił niejednokrotnie w domu, jednocześnie
dając nam niebywałą szansę, by sprawdzić się w roli nie tylko odpowiedzialnego rodzica
co nauczyciela. Nasza rola sprowadziła się nie tylko do zawieźć, przywieźć,
zalogować się do elektronicznego dziennik, by sprawdzić postępy i odczytać
bieżące wiadomości i uwagi dotyczące naszej pociechy, co niestety również
wielokrotnie zaniedbywaliśmy, ale do roli tłumaczącego skomplikowane i
niezrozumiałe dla naszych dzieci i nieraz dla nas samych działania, równania,
wartości bezwzględne, czy burzliwe dzieje Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Jak
wytłumaczyć coś co było lata świetlne temu? Z historią obcujemy zazwyczaj
wyłącznie na zasadzie obejrzenia ekranizacji powieści historycznych, nasza
matematyka najczęściej kończy się na domowym budżecie lub obliczeniu
procentowej zniżki w sklepie, z biologią nikt nas nie jest za pan brat, a
fizyka i chemia siódmoklasisty to niejednokrotnie dla nas góra lodowa i
najczęściej kończy się dla nas na znajomości H2O i NaCl. Młodzi
wykształceni rodzice w obecnej sytuacji będą w lepszym położeniu, aczkolwiek
humanista zapytany o twierdzenie Pitagorasa, mniemam że może mieć pewien
problem, to żaden wstyd, bo gdyby zapytać zawodowego elektryka o prawo Ohma co
drugi zapewne poległby na tym pytaniu. Dość jednak znęcania się na rodzicach
obarczonych dzisiaj dodatkowymi obowiązkami. Edukacja naszych pociech to
zadanie pedagogów i nadal spoczywa na nich ten obowiązek, niestety w tak
trudnych czasach musimy im pomóc. Im i przede wszystkim naszym dzieciom. Na co
dzień wspomagamy je bardzo często dodatkowo korepetycjami, które dzisiaj w
większości zawisły w próżni. Jak pomóż naszym milusińskim w dobie zarazy? Wspominałem
o narzędziach jakie mamy w zasięgu ręki, w każdej chwili możemy liczyć na wujka
Google, który wesprze nas w naszej niewiedzy albo przypomni nam o tym o czym już
dawno zapomnieliśmy. O ile dysponujemy tylko czasem to nasz brak wiedzy nie
wydaje się największym problemem. Problem raczej upatruje w naszych dzieciach i
ich samodyscyplinie, której niejednokrotnie i nam samym brakuje. Ktoś ważny dla
nas kiedyś powiedział: „Musicie od siebie wymagać” i to najlepszy moment do podjęcia
realizacji tych słów. Choć trudno to sobie wyobrazić w przypadku naszych
pociech, nadszedł właśnie najwyższy czas dla nas w wyborze strategii
postępowania. Z własnego podwórka doświadczam jak trudno ogarnąć domowe
nauczanie i zmusić młodego adepta niełatwej sztuki nauki na odległość do pracy.
Jeżeli nie są to zajęcia online o wyznaczonej porze to słowo typu: „potem,” „za
chwilę,” a najczęściej „jutro" urasta do słowa symbolu, a my musimy się z
nim mierzyć, zmagać, ulegać. Brak konsekwencji rodzi problemy, a nasze dobre
serce tylko je pogłębia, nie pomaga. Wirusowe zagrożenie rodzi frustracje i
nadmierną troskę, którą kierujemy w stronę najbliższych, przez co ulegamy im
niejednokrotnie w tych trudnych czasach i wraz z nimi bagatelizujemy ich
obowiązki. Nikt z nas nie wie jak długo potrwa domowa szkoła i na dzień
dzisiejszy niczego lepszego nie wymyślimy. Musimy poddać się stawianym
wymaganiom i mobilizować nasze potomstwo i nas samych do działania. Choć sam
szukam recepty na bolączki domowej nauki wiem, że nie pozostaje nam nic innego
jak od siebie wymagać i znaleźć w tej trudnej pracy, choć odrobinę
przyjemności. Przyjemności bycia ze sobą, poczucia wielkiej odpowiedzialności,
która do tej pory spoczywała na pedagogach, czerpania satysfakcji z pomocy,
która przynosi wymierne efekty i radości z tej niecodziennej sytuacji, która być
może wyzwoli w nas wspomnienia z naszego najwspanialszego okresu w życiu - lat
dzieciństwa.
Jak przekonać i zmusić naszych podopiecznych do kontynuacji
nauki w domu? Po części wymusza to szkoła, ale wiedząc o tym jak trudno zmusić
własne dziecko do nauki w normalnych warunkach, to w dzisiejszej zaistniałej
sytuacji to ogromne wyzwanie. Jednak żeby nie popaść w daleko idącą rozpacz,
szukam w tej sytuacji jasnej strony mocy i choć mój mały progamer za nauką nie
przepada, dla mnie to wielka przyjemność i swoisty powrót do przeszłości. Życzę
wszystkim wytrwałości, cierpliwości, konsekwencji i odwagi w trudnej sztuce
kształcenia przyszłego pokolenia z jakim przyszło się nam rodzicom zmierzyć w
tych trudnych czasach.
Zdjęcia pochodzą z:
https://pixabay.com/pl/illustrations/dowiedz-si%C4%99-wi%C4%99cej-media-internet-977544/
https://pixabay.com/pl/photos/charakter-dzieci-urz%C4%85d-pisa%C4%87-nauka-1752886/