House of Cards, Stranger Things 2- Październik na Netflixie Cz.1

in #polish7 years ago

Ubiegły miesiąc w większości ograniczał się u mnie do dwóch czynności , oglądania Riverdale i czekania na następne następne odcinki. Mimo to znalazłem czas także w inne produkcje. Oprócz ciekawych dokumentów o muzyce sięgnąłem po serialowe nowości, z wstydem nadrabiałem mustwatch tej platformy oraz inne produkcje, o których w drugiej części artykułu. Miesiąc subskrybcji u mnie rozpoczyna się siódmego dnia każdego miesiąca, więc zaliczam tutaj także seanse z ostatnich dni. Nie przedłużając...

"House of Cards"- Sezony 1-2
House_of_Cards_main_characters.jpg
Do tego obrośniętego kultem serialu Netflixa zabierałem się jak do głaskania jeża. Przytłaczającą ilość pięciu sezonów oraz pilot, który nie przypadł mi do gustu, nawet przy drugim seansie nie zachęcały do dalszego śledzenia losów Franka Underwooda. Ale jak to mówią do trzech razy sztuka. Ostatnio jednak po bardzo pozytywnych opiniach znajomych i dużej ilości wolnego czasu zdecydowałem dać "Domkowi z Kart" kolejną szansę i muszę wam przyznać, że wsiąknąłem całkowicie w ten świat pełny korupcji, krętactwa i nieczystej polityki.

Sam się sobie nie dziwię, że tak trudno było mi przekonać się do tego serialu. Na ekranie spodziewałem się fajerwerków, a ich nie dostałem. Dopiero przy kolejnych próbach zauważyłem jak perfekcyjnie są tu napisane dialogi. Tylko, lub aż tyle wystarczy, żeby przyciągnąć do siebie widza i nie dać mu oderwać oczu od ekranu. Do tego dochodzi jeszcze trafiona obsada na czele z duetem Spacey i Wright. Ich charakterystyczna, zimna jak lód relacja to machina napędowa całego serialu i jeden z jego najlepszych elementów. Ikoniczne już łamanie czwartej ściany przez głównego bohatera daje serialowi unikalności w sposobie prowadzenia narracji. Nie pozostawia to jednak innych postaci w cieniu. Ba! Drugoplanowe wątki są moim zdaniem bardziej interesujące od głównego pokazującego drogę Underwooda na szczyt. Poszerza to perspektywę oceny poszczególnych bohaterów, a szczególnie Franka. Bezbłędne przechodzenie pomiędzy scenami robi piorunujące wrażenie, a relacje i niektóre rozmowy pomiędzy postaciami sprawiają że opada nam szczena.


Konstrukcja poszczególnych odcinków i sezonów, a przynajmniej dwóch pierwszych, które miałem okazję obejrzeć to definicja i wzór tego jak powinny być produkowane i wypuszczane seriale. Każdy epizod jest integralną częścią historii. Z minuty na minutę napięcie jest coraz gęstsze, a na samym końcu kolejnych rozdziałów jesteśmy pozostawieni z cliffhangerami od których inne serie powinny się uczyć. Zachęcają one do dalszego oglądania, ale jednocześnie nie hipnotyzują tanimi chwytami zmuszając nas do bingewatchu. Sezony są rozpisane jak tomy dobrej sagi literackiej. Obie trzynastoodcinkowe części pokazują w zwarty sposób kolejne etapy historii zaznaczając tym przełomowe dla fabuły momenty.

Jeśli jesteś jedną z 3 osób na świecie, włącznie ze mną, która jeszcze nie widziała tego serialu, to polecam Ci go z całego serca, a przynajmniej dwa pierwsze sezony. Mnie zachęciły do dalszego pobytu w Białym Domu, więc spodziewajcie się za niedługo artykułu w pełni poświęconemu tej produkcji.

Stranger Things- Część/Sezon 2
Stranger-Things-Poster-Featured-10222017.jpg
Nie przepadam za pierwszym Stranger Things. Nagłośniejsza premiera zeszłego lata okazała się być bezcelowym, przeciągniętym i poprostu nudnym recyklingiem gagów z lat osiemdziesiątych. Denerwujące i tanie zagrywki zachęcały nas do śledzenia perypetii mieszkańców Hawkins przez blisko dziesięć godzin, a na końcu nie zostało dla nas nic. Rozumiem konwencję i intencje twórców w tym co chcieli stworzyć, ale niestety niektóre elementy mi przeszkadzały na tyle że nie potrafiłem spojrzeć krytycznie na ten serial. Na siłę kreowane na głupich dorosłe postacie, wcale nieinteresujący główny wątek, przesadzone charaktery oraz moim zdaniem nic odtwórczego nużyły mnie, ale mimo to obejrzałem całość że znajomymi poczas jednej nocy. Nie zwracając uwagi na poziom poprzednika, w zeszłym tygodniu z nudów, ciekawości i wiary w poprawę sięgnąłem po kontynuację.

Nowa historia rozpoczyna się w Halloween rok po wydarzeniach z pierwszego sezonu. Mocno reklamowane odniesienia do Ghostbusters są tutaj świetnie przedstawione. Początkowe 4 czy 5 epizodów naprawdę dawały nadzieję na poprawę serialu. Odcinek w pełni poświęcony zbieraniu cukierków przez paczkę dzieciaków, więcej scen w szkole czy zupełnie nowa dziewczęca postać, Max, o której względy walczy nasz Klub Loserów daje to czego brakowało mi w poprzedniku. Cała uwaga była zwrócona na Jedenastkę, bohaterkę, której los mnie wcale nie obchodził zaniedbując jednocześnie rozwój innych postaci. Wątek Nastki nie wypada tutaj lepiej względem wydarzeń z pierwszej części. Wydaje się być na siłę przeciągnięty i strasznie przewidywalny.


Nowy sezon w drugiej połowie wraca do stanu rzeczy i klimatów, w których obracały się poprzednie odcinki. Koniec świata, obcy przejmujący świat, druga strona, laboratoria i Jedenastka, która znowu musi wszystkich uratować. Akcja wre, ale na ten sam sposób. Te same zachowania postaci, zagadki i przeciwnicy nie zachwycają tak jak za pierwszym razem.

Daj szansę temu serialowi, albo chociaż pierwszemu sezonowi. Koniec końców zawodzi, ale wciąga widzą niemiłosiernie. Dobry soundtrack pełen hitów lat 80tych, masy nawiązań do filmów z tamtych czasów przemówią do osoby, która się na nich wychowała bardziej niż do osobnika generacji Z takiego jak ja. Mimo mojej opinii, że druga część jest lepsza to słowa Jakuba "Dema" Dębskiego: "Może i pierwszy sezon był fajny, ale oglądać to samo przez kolejne 10 godzin? No nie wiem" powinny dać wam do myślenia przy zakupie biletu powrotnego do Hawkins.

Ciąg Dalszy Nastąpi...

Widziałeś któryś z seriali o których dzisiaj pisałem? Podziel się swoimi wrażeniami w komentarzach. Obejrzałeś ostatnio na Netflixie coś ciekawego? Film, serial, dokument, cokolwiek? Pochwal się poniżej. Jeśli spodobał ci się mój artykuł nie zapomnij o zostawieniu upvote'a. Motywuje mnie do dalszego pisania o muzyce, serialach, filmie i innych rzeczach, którymi się interesuje.

Sort:  

Osobiscie bardzo polecam :-) czekam caly czas az wyjdzie nowy odcinek.

Ja osobiscie wole kilka najlepiej sezonow pod rzad bo tak z tyg na tyg zapominam troche fabuly, szczegolnie tak mam w twd (gdzie tez nie wylapuje wszystkich smaczkow od tworcow)

Wiem jak to jest. Oglądanie serialu z tygodnia na tydzień pozwala lepiej odbierać historię i trzyma widzą w napięciu. Ale zależy od serialu.

Jeszcze nie miałem okazji. Znajduje się na mojej liście pozycji do obejrzenia, ale narazie przesiaduje całymi dniami na Netflixie i nie mam zamiaru w najbliższym czasie ruszać się poza jego ramy. Wiele dobrych seriali zostało mi jeszcze tam do sprawdzenia, a kolejne tylko dochodzą. Może kiedyś :)

Obejrzałem obydwa seriale w całości, House of Cards jest to ciężki serial pełen politycznych zagrywek ale dzięki temu możemy dowiedzieć się jak działają politycy i jak oszukują samych siebie aby dojść do wymarzonego stołka akcja rozwija się w dalszych sezonach lecz piąty nie przypadł mi za bardzo do gustu jedynie ostatnie odcinki które wprowadziły napięcie i teraz pozostaje niedosyt i czekanie na nowy sezon.
Odnośnie stranger things przed wyjściem drugiego sezonu obejrzałem cały pierwszy i ciągiem oglądałem drugi, był to serial interesujący lecz minusem tego było to że był bardzo przewidywalny bo i tak dobrze się kończy uważam, że powinien zostawić nam niedosyt na koniec sezonu żeby z utęsknieniem czekać na losy bohaterów z Hawkins. Obsada również dobra lecz największy ubaw miałem z Dustina.

Polecam Mindhunter z Netflixa :)

Zapewne sięgnę jako lekarstwo na kaca po House of Cards. David Fincher, twórca serialu jest odpowiedzialny także za Mindhunter :D

Przeczytałem tak pół na pół, bo się bałem spoilerów... Ale ogólnie Netflix to straszny pochłaniacz czasu :)

Też bardzo lubiłem oglądać "House of Cards". Mi dodatkowo bardzo podobała się muzyka.