JA tam za myślistwem nie przepadam, ale muszę przyznać, że jest w tym zajęciu coś attawistycznego, co przyciąga. Jako mały bajtel sam biegałem z procą i dzidą za kuropatwami, ale na całe szczęście nic mi się nie udało złapać. W wieku dojrzałym niechcący "upolowałem" sarnę swoją ukochaną fieścinką (RIP - sarenka i fieścinka). Teraz za namową syna zastanawiam się nad wędkarstwem. Trochę hipokryta ze mnie wyłazi i chaotyczny typ, no ale cóż. Z drugiej strony myślistwo to kawał historii i kultury z nim związanej.
Idź w wędkarstwo. Lepsze takie hobby na świeżym powietrzu niż żadne i siedzenie tylko w domu ;)