Dwa dni temu, zupełenie przez przypadek, trafiłem na festiwal punkowy w małej miejscowości o nazwie Trzciel w Wielkopolsce.
Dawno nie widziałem tak fajnej atmosfery. Żadnej pozy, za to dużo autentycznej radości z robienia i odbierania muzyki.
Wszystko mocno podlane alkoholem (niektórzy z uczestników byli wyraźnie na granicy swoich możliwości), ale osiągnięty efekt był tego warty. Intensywnie, pijacko ale zupełnie bez agresji. No i jest normalnie: można pić piwo na scenie i pod sceną.