Mistrzostwa Świata Div IB: Polska - Japonia 7 - 4 (1:1,4:0,2:3)
Polska nie zdołała jednak awansować do dywizji IA. Wszystko rozstrzygnęło się już w pierwszym meczu ostatniego dnia turnieju w Tallinie. Rumunia pokonała Holandię 3-1 i w ten sposób wygrała ten turniej. Holendrzy w tym samym momencie spadli do niższej dywizji. Dla nas oznaczało to, że mecz z Japończykami był już tylko pojedynkiem o honor.
W związku z tym samego meczu nie ma co opisywać z większymi detalami. Napiszmy tylko, że Polacy zagrali skutecznie w drugiej tercji, wygranej czterema golami. To wystarczyło do odniesienia zwycięstwa. Właściwie nasza reprezentacja kontrolowała to spotkanie przez cały czas jego trwania. Osiągnęliśmy przewagę w strzałach (37-25). Po dwa punkty w polskiej reprezentacji zdobyli: Patryk Wronka (1+1), Marcin Kolusz (0+2), Damian Kapica (0+2), Mateusz Bryk (1+1) i Filip Komorski (1+1).
Poniżej skrót z tego meczu:
I to tyle, jeśli idzie o polski hokej w tym sezonie, również ten reprezentacyjny. Jak ocenić występ Polaków? Z pewnością nie będzie to ocena pozytywna, bo nie został spełniony podstawowy warunek, czyli awans. Awans z grupy wyjątkowo słabej w tym roku. Potencjalni faworyci przywieźli na turniej do Tallina reprezentacje przemeblowane, odmłodzone w dużej mierze. Dzięki temu i Ukrainie i Japonii strzelili polscy hokeiści po 7 goli. Przegrali ten jeden mecz z bezbarwnymi w sumie Rumunami, ale za to zabójczo skutecznymi. I to najbardziej chyba boli. Ulegliśmy przez własne głupie błędy. Przez zachowania, które w naszej lidze uchodzą bez konsekwencji. I nie stało się to pierwszy raz. Podobnie przecież przechlapaliśmy awans 7 lat temu. Wtedy na rzecz Koreańczyków z południa. W przyszłym roku może być trudniej, bo nie wiadomo czy spadnie Litwa czy może Słowenia albo Węgry.
To wszystko skłania do zastanowienia nad stanem polskiej ligi, bo z niej wywodziło się przecież większość reprezentantów. PHL wymaga reformy, ale czy takiej, jaką zaproponowały władze federacji wraz z większością klubów? Mam wątpliwości. Liga open być może stanie się bardziej wyrównana. Ale prawdopodobnie też wyruguje jeszcze większą liczbę hokeistów mogących i chcących reprezentować biało-czerwone barwy na arenie międzynarodowej. Wygląda na to, że władze hokejowe postanowiły odrodzić hokej poprzez wzmocnienie ligi. To dość ryzykowna strategia, bo przyglądając się innym dyscyplinom zespołowym, to sukces reprezentacji kraju wydźwignął je na wyższy poziom. Organizacyjny i finansowy zarazem.
Z hokejem jest jednak ten problem, że o sukces kadry jest trudno. To wymaga długiego czasu, budowy systemu szkolenia, nawet jeśli początkowo oprzemy drużynę o zawodników naturalizowanych. Tak postąpili np. Rumuni. Ich drużyna to konglomerat Ukraińców, Słowaków, Węgrów i Rumunów wreszcie. Nic mi nie wiadomo o wszczęciu jakiegoś zaawansowanego programu szkoleniowego w tym kraju. W kraju niemającym, w przeciwieństwie do Polski, większych tradycji hokejowych. Ostatni raz wśród najlepszych zagrali w 1977 roku. Naszym kosztem z resztą, o ironio. Zaliczyli jeszcze udział w turnieju hokejowym igrzysk olimpijskich w Lake Placid w 1980 roku.
Problem też polega na tym, że nie widać myśli strategicznej w polskiej federacji. Związek jest monstrualnie zadłużony. Program wychodzenia z tego dołka finansowego jest obliczony na bardzo długi czas. Czas, który wciąż tracimy, nie robiąc żadnych kroków naprzód. Selekcjoner Tomek Valtonen w wywiadzie udzielonym tuż po meczu z Japonią powiedział, że nie ma z kogo wybierać, dokonując selekcji. Widać więc, że dopływ świeżej krwi do drużyny narodowej jest wątłym strumykiem. Z każdym rokiem coraz wątlejszym, niczym rzeki okresowe w Australii. Być może z tego powodu pomysł, by naturalizować hokeistów nie jest aż tak absurdalny. Tyle że, tutaj też trudno dostrzec jakąś skonkretyzowaną myśl. Oparcie się na kondycji klubów i ich zasobach jest więcej niż ryzykowne. Potrafią one zmieniać skład diametralnie z sezonu na sezon. A w tej sytuacji potrzebna jest jakaś stabilizacja, bo obcokrajowiec musi zagrać dwa sezony w lidze kraju, który miałby reprezentować. Trudno też uwierzyć, by jakość tych obcokrajowców zapewniła konkretny skok jakościowy.
Jakie jest w takim razie rozwiązanie? Moim zdaniem musi być brutalne. Otwarcie ligi na zagranicznych zawodników musi zostać powiązane z programem szkoleniowym. Ze względu na kłopoty finansowe związku, musimy się oprzeć na klubach. Potrzebne jest wprowadzenie długofalowego planu, zmuszającego kluby do szkolenia. W moim mniemaniu dobrze byłoby wprowadzić zasadę, że w zestawieniu meczowym (roster) musi wystąpić adekwatna liczba młodych graczy (do lat 21) w stosunku do obcokrajowców. I ustawiłbym ten stosunek jak 1 do 1. I to byłoby najpewniej najbrutalniejsze dla klubów, ale przynajmniej stwarzałoby równe szanse dla wszystkich i wymusiłoby grę młodych, polskich hokeistów. Ważne właśnie, by wiek ten ustanowić na 21 lat, bo w tej chwili istniejący przepis o zawodnikach do lat 23 jest absurdalny. Na całym cywilizowanym świecie hokejowym, gracz mający lat 21 czy 22, to już w pełni ukształtowany zawodnik. Doświadczenie pokazuje też, że bardzo wielu hokeistów kończy w Polsce z hokejem właśnie wychodząc z wieku juniorskiego, czyli mając lat 20. Kończą, bo nie mają miejsca w drużynach klubowych. Nie stać nas na kolejne takie straty.
Można sobie też, oczywiście wyobrazić inne metody wychodzenia z dołka. O nich innym razem. Tymczasem za tydzień rozpoczną się mistrzostwa elity u naszych południowych sąsiadów. Z tego co wiadomo już teraz, przyjedzie na nie wielu świetnych hokeistów z NHL, z Aleksandrem Owieczkinem na czele. Będzie więc co oglądać.
Congratulations @hankreirden! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Do not miss the last post from @steemitboard:
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!