You are viewing a single comment's thread from:
RE: BDSM - zmartwychwstanie
"Bo ja mogę dziś pokazać Ci naukowca, który zaprzecza prawu grawitacji, co nie znaczy, że grawitacji nie ma."
Pokaż mi uznanego fizyka. Bo ja Ci wysłałem czołowych biblistów.
"Zaprezentujesz dowody, zmienię zdanie."
Ale dowody na co? Ja na razie Ty napisałeś, że nie ma biblistów, którzy uznawaliby autorstwo Apostołów. Wymieniłem Ci ich. Na co chcesz dowód? Na to jak przebiega ich rozumowanie. Przecież masz wklejony cyforwy dokument o sięganiu po które prosiłeś.
Poza tym nie do końca rozumiem Twój sposób myślenia - czy uważasz, że dzieła religijne, które nie mają potwierdzenia w źródłąch świeckich nie mogą być wzięte jako dowody na cokolwiek?
I dochodzimy do sedna. Ciągle próbujesz dowodzić prawd religijnych. Wskazujesz na argumenty, opinie czy domniemania. Tego co głoszą religie nie udowadnia się, bo one są zależne od wiary, która dowodów nie potrzebuje i, pokuszę się o powiedzenie - dowody zabijają wiarę. Jednak ciągle osoby religijne chcą wchodzić w procesy dowodowe. Po co? Skoro nie możecie udowodnić żadnego ze zdarzeń, cudów czy zjawisk jakie jakakolwiek religia tłumaczy jako działania bóstwa. Zostawmy to co religijne religii, co naukowe, materialistyczne - nauce. Bo problem nie leży w tym, że racjonaliści i sceptycy czytają i kpią czy drwią z biblii. Problem polega na tym, ze osoby religijne nie potrafią odpuścić domeny nauki i wsadzają tam swoje trzy grosze, chcąc jednocześnie być nietykalni. Według mnie jeśli chcemy zachować odrębne magisteria dla nauki i religii, to zróbmy to na równych zasadach, nie z przywilejami dla religii. Nauka nawet nie próbuje dowodzić kwestii religijnych, nie ma ku temu powodów. Religia nadal próbuje ingerować w rzeczy już naukowo udowodnione. Wystarczy powiedzieć - biblia jest pismem religijnym bez pretensji do historii czy rzeczywistości i wszyscy dadzą spokój. Wy będziecie wierzyć i celebrować, my zajmiemy się czymś innym. To jest moim zdaniem przyczyna tych debat, spięć i dyskusji - jak fascynujące by one nie były. Ja jeśli ktoś mi mówi, że biblia opisuje prawdziwe wydarzenia szukam na to dowodów...a po prostu trzeba wierzyć, że to co jest tam opisane miało miejsce, nie próbować to uzasadniać jako fakty historyczne. To kończy dyskusję.
Spójrz na jeszcze jedną, ważną rzecz. Znasz mity hinduskie, Wedy? Może trochę, może lepiej, może kojarzysz. Wiesz, że one miały ogromny wpływ na to jak działają, nawet dziś Indie. Kasty, obyczaje, prawa. Podobnie jak mit o Jezusie dla kultury zachodniej. Ludzie za wiarę w te mity ginęli, poświęcali życie, majątki. Idąc retoryką, którą prezentujecie, należałoby założyć, że są one prawdziwe. A jednak odrzucacie to jako właśnie mity. Potraktowanie "naszych" mitów jako właśnie nich jest tylko jednym więcej krokiem względem tego co robiliśmy wobec innych religii. Wiem, że to nie jest łatwe. Ale wiem też, że jeśli urodzilibyśmy się wszyscy w Indiach, dziś pewnie dyskutowalibyśmy w podobnym tonie o Wedach. To chyba dobrze pokazuje, jak działa religia, ze nie jest do końca świadomym wyborem ale pewnym konformizmem.
Więc ja stoję na stanowisku, że jeśli nadal religia będzie rościła sobie pretensje do nauki, ja mogę ją krytykować, wyśmiewać jej absurdy i krytykować jej założenia. Zwłaszcza jak ktoś przychodzi i mówi, że to co jest napisane w biblii to fakty historyczne...sorry...
Trochę zabrnęliśmy w tej dyskusji i wiem, że nie dojdziemy do konsensusu, bo go nie ma nawet wśród mądrzejszych od nas badaczy tematu. Wiec może ja zaakceptuje Wasze spojrzenie i prawo do posiadania takiej a nie innej opinii. Wy zaakceptujecie moją opinię i prawo do jej wygłaszania. Wszyscy szczęśliwi. 😇