W każdym cywilizowanym państwie obowiązuje kara śmierci, czyli dlaczego nie mamy szans wprowadzenia jej na ruinach kultury europejskiej.
USA, Chiny, Indie, Egipt, Kuba, Arabia Saudyjska, Iran i jeszcze trochę Afrykańskich i Azjatyckich mniej znaczących krajów. W Europie jeszcze ostała się Białoruś, ostatnio tak atakowana. Jak to powiedziała pani dziennikarka, powieszenie mordercy znów oddaliło Białoruś od Europy – to stwierdzenie jest do bólu prawdziwe.
Oto kraje w których kara śmierci nadal jest wykonywana i oto kraje których kultura ma szansę przetrwać. Reszta świata w imię oświeconych idei miłości , postępu, a, także żeby wszystkim było miło, dobrodusznie zniosła karę śmierci, tym samym wykonując kolejny krok w stronę upadku naszej cywilizacji. Wszystkie one, (nawet Rosja) oparły swoją kulturę na jednym na pozór wspaniałomyślnym dogmacie – życie ludzkie jest najwyższą wartością.
Ta idea spowoduje nasz upadek. Ja rozumiem, że w XXI wieku, może to brzmieć kuriozalnie ale, komunistyczne hasła o równości, braterstwie i dobrobycie również pięknie brzmią.
Dla ludzi wychowanej w unijnej postkulturze, nie mieści to się w głowie, że życie ludzkie może nie być najwyższą wartością. Istnieją jednak rzeczy dla których honorem jest zginać.
Na myśl przychodzi mi historia pewnego Ukraińca. Mieszkał on na Wołyniu razem ze swoją żona Polkom i dziećmi. Przed rzeziom otrzymał list, aby wieczorem wyszedł z domu. Ocali życie, nic nie musi robić, im zależało tylko na Polakach.
Życie ludzkie było dla niego najwyższą wartością, a wiec wiedząc, że nie ma możliwości uchronić bliskich postanowił chociaż ograniczyć liczbę śmierci do minimum i ocalić swoje życie. Piękna rzecz jedno ludzkie życie zostało ocalone.
Nie no żartuje.
Poświecił życie zostając i broniąc tego co w życiu jest najważniejsze. Rodziny, honoru, tradycji. Został potraktowany jak zdrajca i zamordowany razem z nimi wcześniej walcząc i zabijając ludzi próbujących wedrzeć się do jego domu. Mógł ograniczyć liczbę śmierci, mógł uratować swoje życie i życie innego Ukraińca którego zabił. Do końca później móc żyć i rzreć w spokoju.
Ale człowiek ten wychowany był w czasach gdzie kultura europejska miała jeszcze jakiekolwiek znaczenie, gdzie najważniejszą wartością była rodzina, wolność, własna ojczyzna czy kobieta którą przysięgał chronić.
Ale teraz gdy to właśnie życie jest największą wartością, naszym obowiązkiem jest unikać ofiar za wszelką cenę np. ulegając wszystkim żądaniom terrorystów, przyjmując postawę uległą byle nie bili, czy po prostu się poddając.
Oto główna przyczyna dlaczego kara śmierci została wycofana i dlaczego nie ma praktycznie żadnych szans na jej przywrócenie. Co prawda niektóre partie czasem coś wspominają o jej przywróceniu, zwłaszcza po większej masakrze, ale to niemożliwe. Polska zostałaby natychmiastowo wyrzucona z Uni Europejskiej. Co pokazuje też dobitnie, że nie jesteśmy suwerennym krajem. Wolnym można być albo nie. Nie można być suwerennym tylko trochę, tak samo jak nie można być tylko trochę w ciąży.
Dziś ludziom, inne wartości niż życie za wszelką cenę, po prostu nie mieszczą się w głowie. To bardzo ciekawe, że ci sami ludzie tak bardzo płaczący nad każdym powieszonym mordercą, nie maja najmniejszego problemu w nieograniczonych aborcjach czy eutanazjach staruszków.
Podobnym argumentem jakim szafują postępowcy jest to, że przecież w Biblii jest napisane, aby nie zabijać, wiec nie wolno zabijać jak pan Jezus powiedział. Pomijając to, że w oczach tych ludzi podobno Chrześcijaństwo to bajki dla mas, to zdaje się w Biblii nigdzie nie ma nakazane aby Chrześcijanie zachowywali się jak frajerzy. Morderstwo tylko na pozór niczym nie różni się od zabójstwa.
To robi ogromną różnice. Czy w imię spaczonego pojmowania można pozwolić aby nocny włamywacz gwałcił i mordował rodzinę na naszych oczach? Czy Katolik lub jakikolwiek przyzwoity człowiek będzie się temu po prostu przyglądał, bo zabijanie jest złe?
Należy rozróżnić zabójstwo od morderstwa. Człowiek który podrzyna gardło naszej babci to morderca, człowiek który broni babcie, strzelając do mordercy, według nowoczesnych standardów również zostałby nazwany mordercą. On nie będzie mordercą, chociaż zabił. On będzie bohaterem.
Podobnie jak „Matka lwica” z RPA która przebiegła 3 kilometry z nożem kuchennym, aby zadźgać gwałcicieli swojej córki. Obroniła córkę, czy jest zabójcą? - tak, mordercą? - nie, ale przede wszystkim jest bohaterką.
Samo nasuwa się pytanie o samoobronę. Skoro prowadzi do przemocy, a przemoc jest zła to nie lepiej się poddać? Czy nauka samoobrony nie powinna być wykluczona dla uczciwych obywateli?
Pan Jezus również nie byłby zadowolony, gdybyśmy wspaniałomyślnie nadstawili drugi policzek, pan Jezus uznał by nas za frajerów.
Spotkałem się z opinią, że zabijając mordercę stajemy się tacy jak on. Nic bardziej mylnego. Powiem więcej, nie zabijając mordercy stajemy się tacy jak on. Wyprani z wszelkiej moralności, pobłażając zbrodniarzom, stajemy się ich wspólnikami.
Jestem pro-life właśnie dlatego popieram karę śmierci.
System penitencjarny został stworzony jednak, aby naprowadzić człowieka na właściwe tory. Nie można generalizować, wielu ludzi w więzieniach zabiło w obronie, w afekcie. Po kilkunastu latach są już innymi ludźmi. Wiele osób ma skłonność do przesady twierdząc, ze po wprowadzeniu kary śmierci, skazańcy będą rozstrzeliwani dziesiątkami na dziedzińcu. Ale to ni była by kara śmierci, to była by zamordystyczna dyktatura.
Co innego, wypuścić człowieka po 25 latach który w młodości zabił kochanka żony, a co innego masowego mordercę i gwałciciela dzieci.
Jeżeli każdy zasługuje na drugą szansę to dlaczego nie dajemy jej afrykańskim dyktatorom? Dlaczego strzelamy do terrorystów przetrzymujących zakładników? Każdy w życiu może popełnić błąd, a po odpokutowaniu go gdy wyrazi skruchę może otrzymać druga szansę. Jak ma się to jednak w przypadku ludzi skazanych na dożywocie? Czy oni maja szansę na poprawę i powrót do normalności?
Wypuszczanie na wolność seryjnego mordercę przypomina mi trochę tłumaczenie komunistów o tym jakoby nigdy jeszcze w żadnym kraju nie było prawdziwego komunizmu, ale tym razem na pewno się uda. Tu jest analogicznie, wypuszczamy mordercę, ale tym razem już na pewno nikogo nie zabije. Przecież zasłużył na drugą szansę, szkoda tylko że jego ofiara już nie. Brak kary śmierci powoduje, że morderca ma gwarancje życia, chociaż sam odbiera je innemu człowiekowi.
Wracając do kary dożywocia, skoro jest najwyższą z kar to co w przypadku kiedy skazany popełni kolejne morderstwo w więzieniu, skażemy go na dożywocie razy 2? Dlaczego mieliby się starać nic skoro gorszego już ich spotkać nie może?
Najczęstszym argumentem przeciwko najwyższej każe są pomyłki sędziowskie. Co najmniej raz na kilka, kilkanaście lat możemy usłyszeć o człowieku który przesiedział w więzieniu wiele lat swojego życia będąc skazanym za niewinność.
Mamy skrajny przypadek Tomasza Komendy który w więzieniu przesiedział połowę życia wrobiony w morderstwo. Gdyby istniała kara śmierci, żadne odszkodowanie nie przywróciło by mu życia.
Mamy też przypadek Artura S który półtorej miesiąca po opuszczeniu więzienia w którym siedział za morderstwo, udusił partnerkę kablem. Teraz grozi mu dożywocie i o ile 3 szansy nie dostanie to również ani wcześniejsza ani późniejsza resocjalizacja nie pokaże już żadnych efektów.
Stajemy teraz przed dylematem czy pozwolić na wystąpienie ewentualnej pomyłki sądu i powiesić niewinnego człowieka, czy podarować drugą szansę mordercy i pozwolić mu na zamordowanie niewinnego człowieka.
Może właśnie dlatego procesy w których rozważana jest kara śmierci są tak drogie i tak długo trwają.
W 2018 roku w Japonii wykonano wyroki śmierci przez powieszenie dla morderców z sekty Aum, którzy w 1995 roku za pomocą gazu sarinu rozpylonego w metrze pozbawili życia 12 osób, a kolejne kilka tysięcy uczynili inwalidami do końca życia. Ich sprawy sądowe zakończyły się po ponad 20 latach. Chociaż już od samego niemal początku wiedziano kto dokładnie za tym stoi, to jednak w państwie prawa każdy z nich dostał szansę odwołania się od wyroku, powtórnego zbadania, przekierowania do wyższej instancji itp. Wszystko po to aby zminimalizować niemalże do zera szansę na pomyłkę.
W przypadku wypuszczenia mordercy na wolność możemy tylko mieć nadzieje czy resocjalizacja przyniosła jakieś skutki, czy jednak nie i kolejny trup to już tylko kwestia czasu.
To nie średniowiecze, szubienice nie będą wisiały na każdych rozstajach dróg. Jeżeli na taki wyrok zostanie skazanych chociaż jeden zbrodniarz w ciągu dziesięciu lat, to sama możliwość jej wystąpienia już spowoduje ogromna zmianę.
Kara śmierci to nie jest coś czy można szafować. Na taką kare trzeba sobie zasłużyć chociażby przez recydywę. Morderca wychodząc z więzienia, wie już jak tam jest, co może go spotkać gdy znowu tam trafi. Życie na wolności może wydawać się czymś zupełnie abstrakcyjnym gdy przesiedziało się połowę swojego życia. Co może mu grozić gdy znowu to zrobi? Nic czego nie znał by już wcześniej. Jednak szansa realnej śmierci, nieraz potrafi otworzyć ludziom oczy i poczuć wdzięczność za szansie jaką otrzymali.
Ciężko cieszyć się sławą przestępczego światka, gdy czeka człowieka szur. Gdy z superbohatera z sali sądowej, twardziel zmienia się nagle w zasikanego biedaka, budzącego litość, gdy staje naprzeciw stryczka. To tak jakby szkolny dręczyciel mógł cieszyć się szacunkiem gdy nie może usiąść normalnie bo pośladki po spotkaniu z woźnym bolą jeszcze przez tydzień.
Co z humanitarnością najwyższej kary, gdy prawo do życia to najważniejsze prawo człowieka. Często można usłyszeć, że domaganie się przez rodzinę poszkodowanego kary śmierci to zwykłą chęć zemsty. Może coś w tym jest, ale czy można nazwać zemstą powieszenie mordercy zasądzone przez sąd po 20 latach procesu i śledztwa? I co najważniejsze czy występując realnie przeciwko temu prawu morderca sam nie zrzeka się tej części człowieczeństwa? Czy człowieka łamiący prawa życia, nie staje się dziką bestią i można go zabić tak jak zabija się dziką bestie?
Wielu ludzi burzy się, że przestępcy są utrzymywaniu w więzieniach z ich podatków. To faktycznie może wydawać się nie sprawiedliwe, gdy część z podatków rodziny ofiary trafia dla oskarżonego. Prawda jest taka, że życie w więzieniu wydaje się dużo lepszą alternatywą niż harowanie na dwóch etatach byle tylko jedzenia starczyło do kolejnej wypłaty. Zwłaszcza gdy jest to norweskie więzienie.
A przecież więźniowie nie wymagają tylko jedzenia, ale też strażników, zajęć resocjalizacyjnych czy co ciekawe w Polsce mają pierwszeństwo w dostępie do lekarzy.
Czy humanitarnym można nazwać sytuacje w której ojciec zamordowanego dziecka pracuje na darmową opiekę medyczną dla oprawcy?
Ciężko mi odnaleźć tą humanitarność w trzymaniu człowieka do końca jego życia w klatce? To może utnijmy mu nogi? Będzie taniej, a efekt ten sam również nigdzie nie ucieknie.
Usypiamy psa który całe życie spędził w klatce za ty tylko ze jest psem i uciekając z niej pogryzł człowieka ulegając swojemu instynktowi zdziczałemu przez życie w odosobnieniu. Natomiast logicznie myśląca osoba która jest świadoma swoich celów i skutków działania zostaje tylko na taką klatkę skazana. Nie dość, że zawsze istnieje szansa, że z tej klatki jak ten pies ucieknie to jeszcze czy w ogóle porównywanie człowieka do zwierzęcia i traktowanie go w podobny sposób można nazwać humanitarnym?
Czy okazaniem miłosierdzia jest trzymania człowieka w klatce do końca jego życia?
Skoro i tak mamy zamiar już nigdy nie wypuścić z niej człowieka, to czy to nie jest kara śmierci tyko z odroczonym wykonaniem, aby dodać do niej jeszcze torturę zamknięcia. Zwłaszcza co zrobić z takimi ludźmi w wypadku wojny? Przecież obce wojska natychmiast ich wypuszczą, aby byli z wdzięczności na ich usługach. Panika i próba odstrzału wszystkich więźniów skazanych na dożywocie pierwszego dnia wojny nie wydaje się celem do którego dążymy.
Nie mówiąc już o pseudointeligentach którzy wspaniałomyślnie proponują, aby nie marnować potencjału takiego skazańca, ale zesłać go do ciężkich robót, aby do końca pracował za jedzenie jako tania siła robocza. Dla mnie jasne jest tu sprowadzenie człowieka do zwierzęcia pociągowego. Dlaczego w takim razie nikt nie zaproponuje budowy obozów pracy? Przecież posługując się tym torem logicznym, opłacało by się to jeszcze bardziej. Tylko jak bardzo trzeba by być hipokrytom aby znaleźć podwójne standardy nazywania czegoś takiego humanitarnym?
Należy odróżnić, czym innym jest praca więźniów która często jest elementem ich terapii, a co innego to męczenie człowieka do śmierci.
Mamy tez z drugiej strony ogrom rozemocjonowanych wypowiedzi o należnych torturach, o tym co się bandycie należy a co nie. Nie trudno spotkać wyznawców kar oko za oko, ząb za ząb.
Nie mi to rozstrzygać czy taka kara była by sprawiedliwa czy nie. Jednak żyjemy w XXI wieku, podobno mamy na tyle wysoko rozwiniętą moralność aby uznać tortury za zbrodnie przeciwko ludzkości. Szczerze mówiąc wśród tych wszystkich skrajnych pomysłów i wypowiedzi, zarówno z lewa jak i z prawa, najbardziej humanitarną opcja dla morderców jest sznur.
I to nie średniowieczna szubienica gdzie skazaniec mógł dusić się i pół dnia (ku uciesze gawiedzi) mając sprawnego kata. Jednak dzisiaj szubienica to nie uduszenie, ale przerwanie rdzenia, złamanie karku, śmierć w ułamku sekundy, tak zwany długi sznur.
Ten sznur ma tez drugą bardzo ważna funkcję, działa odstraszająco, zapobiegawczo. Bo sznur to hańba. Jak śpiewał jeden bard wolności
„Dla woja jest kamienny mur, szlachetnym miecza błysk i lśnienie.
Dla łotrów zaś napięty sznur! Dla łotrów poniżenie! „
Rodzina, czy wyznawcy żadnego zamachowca, czy terrorysty nie będzie czułą dumy gdy ich idol zawiśnie na pospolitym sznurze. Tak jak w średniowieczu wysoko postawieniu ludzie prosili sąd o ścięcie mieczem, czy jak w przypadku szlachty toporem, aby ich rodzina nie doznała poniżenia.
Co było by z ludźmi dla których bohaterem jest Breivik gdyby swoje życie zakończyłby dyndając na sznurze. Czy potencjalni naśladowcy byli by wtedy tacy chętni.
Co innego to widmo przyszłego życia w odosobnionej celi z telewizorem i konsolom do gier, a widmo nie życia. Taka kara również jest bardzo pouczająca i efektywna jednak o ile już jeżeli nie dla samego skazanego to dla przyszłych pokoleń naśladowców.
Skoro jesteśmy już przy Anders’ie Breivik’u. Myślę, że kara śmierci mogła by istnieć w kodeksie karnym jako opcja właśnie na takie przypadki. Nie mamy tu możliwości pomyłki. Jeżeli istnieje szansa, że siedzi on za niewinność, zapewne graniczy ona z zerem. Nie ma również możliwości aby zamordować kilkadziesiąt dzieci przez pomyłkę czy w wyniku wzburzenia. Sam sprawca przecież przyznawał jak długo planował akcję. Nie mamy też skruchy.
Co w takim wypadku z drugą szansą? Czy damy mu drugą szansę na kolejny „dzień oczyszczenia”?
W Polsce zapewne zostałby zamknięty w ośrodku z mocy ustawy o bestiach. Ustawy która pokazuje jak idiotyczny jest system w którym żyjemy. Skoro wypuszczamy człowieka na wolność po okresie odsiadki zasądzonym przez sąd, to jak możemy zamykać go ponownie po odbyciu kary.
Prewencyjnie?
Albo jest już uleczony i dostaję drugą szansę. Albo dostał się w lukę sprawiedliwości i zamiast wisieć, spadł na cztery łapy w wyniku błędu.
Politycy nie mogą jednak przyznać, że brak kary śmierci jest poważnym uchybieniem, zamiast tego wolą wolnych już ludzi trzymać prewencyjnie w klatce. To jest państwo prawa? Może zamykajmy każdego, wtedy nie będzie już zła na świecie.
Poza tym mówiąc o drugiej szansie zarówno w Iranie jak i w USA mam karę śmierci. Z tym, że w „niecywilizowanym” Iranie rodzina ofiary może wybaczyć oprawcy i uwolnić go od stryczka. W USA nie.
Mając możliwość kary śmierci, nawet nie skazując na nią nikogo, powoduje presje na potencjalnych mordercach. Kiedy stawką jest życie kalkulacje wyglądają zgoła zupełnie inaczej. Cena życia staje się nieporównywalnie droższa, a płatni mordercy nie są tacy szybcy do wykonywania zawodu.
A gdy trafi nam się Anders Breivik chociażby raz na pięćdziesiąt lat to zrobimy proces pokazowy, powiesimy zbrodniarza i przypomnimy światu, że w Polsce nie warto robić masakr, w niektórych krajach to opłaca się znaczeni bardziej.
Zamiast dywagować nad tym czy powiesić zbrodniarza czy nie, w zdrowym społeczeństwie raczej dyskutowalibyśmy czy powiesić publicznie czy pozwolić, aby umarł sobie kulturalni w samotności.
Nic tak bardzo nie śmieszy, jak argument, że przecież trzeba izolować dzieci od przemocy, cierpienia, czy śmierci. Po pierwsze, życie da im w kość, po drugie codziennie na komputerze masakrują tysiące graczy z całego globu. Miało wyrosnąć pokolenie morderców, dostaliśmy pokolenie łajz.
A obraz dyndającego Breivika na rynku w Oslo mógłby na długo zapaść w pamięci wszystkim potencjalnym naśladowcom.
Na koniec zostały 2 najgłupsze argumenty przeciwników najwyższej kary o których słyszałem.
Pierwszy to taki, że nikt nie chciały zostać katem gdyż miałby przecież krew na rękach.
Kat ma tyle samo krwi na rękach co żołnierz broniący domu i ojczyzny przed bandytami, czyli w ogóle, bo to jego honor i obowiązek, nie mówiąc już o tym, że jest tu tylko narzędziem, a rozkazy wydaje ktoś zupełne inny. Można by go nazwać tylko przedłużeniem ręki sprawiedliwości. Poza tym, wierzcie znajdzie się pełno ludzi którzy będą chcieli zwolnic zapadnie pod nogami bandyty.
Drugi to taki, że przestępczość wzrośnie bo znajdą się ludzie którzy będą chcieli popełnić jakaś zbrodnie tylko po to aby zostać skazany na śmierć.
Ja rozumiem, że w USA mamy zjawisko zwane suicide by police, gdzie ludzie specjalnie prowokują policje aby zostać zastrzelonym. Jednak w tym wypadku sytuacja jest zupełnie inna.
Mając karabin samopowtarzalny łatwiej się strzelić sobie w głowę niż przygotować masakrę kilkudziesięciu dzieci na wyspie. Poza tym czekając kilkanaście lat na wykonanie wyroku zupełnie traci sens dla człowieka chcącego popełnić samobójstwo czyimiś rękami.
Jak to mawia jeden Janusz, należy chronić ludzie życie od poczęcia do naturalnej śmierci, a naturalną śmiercią dla mordercy jest szubienica.
Nie wiem czy Bóg będzie zadowolony z tego co napisałem, ale wiem, że na pewno zadowolony nie będzie gdy Chrześcijanie staną się synonimem frajerów od drugiego policzka. Zresztą atom i tak nas wszystkich oczyści, Bóg rozpozna swoich.
Przeczytałem całe i niestety się nie zgodzę. Osobiście sądzę, że ktoś kto zabija, zgadza się na pozbawienie praw ludzkich. Taka osoba, jeśli zabiła z premedytacją, powinna trafić do obozu pracy, gdzie do końca życia będzie wykonywać monotonną pracę przy monotonnej diecie. Nie ma mowy o żadnym zwolnieniu warunkowym. To nie złodziej którego można naprostować czy ktoś kto zabił przypadkiem w bójce ulicznej. Działał by zabić = Będzie cierpiał do końca. To jest prawdziwa kara dla zbrodniarza. Śmierć? Śmierć jest ucieczką od piekła na ziemi, wykonanie kary śmierci jest drogie, apelacje, odwołania, trwa i trwa. Do tego liczne protesty. Najgorsze, że nie można jej cofnąć. Człowieka z takiej kolonii karnej zawsze można wyciągnąć i przywrócić społeczeństwu, owszem będą tego ogromne koszty jak w przypadku Komendy, ale będzie to możliwe. Jeśli by go zabito, nie byłoby takiej opcji.
Dziękuję za komentarz. Zastanawiam się tylko jak uniknąć możliwości w takim razie ucieczki mordercy i kolejnych ofiar z tego powodu lub morderstwa w więzieniu?
Jestem przeciwnikiem kary śmierci. Jednak post dobry. No może poza początkiem. Oczywiście są sytuacje, gdy jest coś cenniejszego niż życie. Jednak to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Żyjemy w cywilizowanym kraju, nie mamy wojny. Więc życie ludzkie jest wartością niepodważalną, w momencie gdy mamy pokój. Nie sądzę by kara śmierci odstraszała jakiegoś członka ISIS, czy psychopatycznego mordercę. Zresztą są przypadki gdy takiej kary oczekują, by zostać męczennikiem. Oczywiście karę śmierci uważam za uzasadnioną w momencie wojny lub gdy poświęcamy życie dla ratowania innego.
Już zupełnie nie mogę że tym że honor jest cenniejszy od życia. Poza bardzo ekstremalnymi sytuacjami lub wojną. Ale z takimi w cywilizowanych krajach nie mamy miejsca. Nie wiem czy ktokolwiek gotów byłby umrzeć na przykład za to, że ktoś obrazi jego honor. Takie sytuacje kojarzą mi się ze ze średniowieczem, gdzie dwóch niezbyt ogarniętych gości postanawiało się zabić. Bo o coś lub kogoś się pokłócili. Poza tym nasza cywilizacja jest za cenna by dawać ją sobie podważać jakimś szaleńcom typu Breivik, czy ISIS. Dla pierwszego karą było nieoczytanie jego manifestu (on za niego gotów był umrzeć), dla drugich karą jest patrzenie jak ich kalifat podbijany jest przez kobiety z YPJ.
Dziękuję za komentarz. Faktycznie sformułowanie z honorem nie było zbyt trafne, głupotą było by ginąć za rzeczy o które obrażali się nasi przodkowie. Poprawiłem to w tekście. Natomiast co do siły czy wielkości naszej kultury nie mogę się zgodzić. Dziś kultura naszych dziadków chyli się ku upadkowi, a Braivik z PlayStation jest dowodem jej gruzów. Kiedyś określenie kogoś Europejczykiem oddawało szacunek, teraz jest równoznaczne z frajerem który maluje kredkami po asfalcie. Może to jednak znak, że powinniśmy ustąpić silniejszemu, a nasz czas minął? Kto wie..
Kurcze, te PlayStation.
Może inaczej postaram się jeszcze argumentować. Ludzie już nie pamiętają czasów, jak życie było naprawdę dużo mniej warte. Kowalski zarabiający średnią krajową żyje w lepszym komforcie niż faraon. Człowiek się nie zastanawia nad tym, że ma klimatyzowany samochód a czegoś takiego nawet faraon nie miał. W te upały może sobie brać kilka razy dziennie zimny prysznic. Podobnie jak ze szczepionkami, ludzie zapomnieli już epidemii. Wystarczy nic nie robić i będzie dobrze. Bo zdrowie to coś naturalnego, zapomnieli jak wyglądało życie przed wynalezieniem szczepionek.
Obyś nie miał racji. Bo faktycznie to, co wywalczyli nasi dziadkowie i rodzice, nie jest nam dane raz na zawsze. Nawet ewolucja się czasem myli, zobacz ile gatunków wymarło. Druga wersja gry, książki, filmu nie musi być lepsza od jego poprzednika.
Więc świat składający się z wartości o których rozmawiamy, może kiedyś zniknąć. Jednak dla mnie to zagrożenie.
Nie chcę bawić się w statystyki, ale wyobraź sobie dwa więzienia. Jedno takie z surową dyscypliną i karą śmierci, drugie z PlayStation. Gdzie byś spodziewał się większej ilości agresji i zabójstw?
Oczywiście zdaje sobie sprawę że argument Braivika będzie zawsze na twoją korzyść. Bo faktycznie ustawodawca nie przewidział takiej stacji. Jednak teraz mamy czasy morderców samobójców. Na których kara śmierci nie działa. Teraz jest kwestia tego, czy pozwolimy takim ludziom dla których żadne życie nie jest cenne, nawet swoje. Dyktować nam wartości.
Nie wiem, czy kradzieży było mniej jak za nią obcinano rękę. Wiem, że jest ich mniej jak całe społeczeństwo wierzy w to że kradzież to coś złego, bo ma wartości w które są powszechne.
Kiedyś w Skandynawii ludzie nie zamykali drzwi do domów, policjanci nie mieli broni. Już tak nie jest. Bo przyjęli do kraju ludzi, którzy nie wychowali się w takich ideałach. Jednak te czasy były dobre. Szkoda, że nie prędko wrócą, a może nigdy.
Już naprawdę kończąc. To czy Braivik żyje czy nie nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Mógłby popełnić samobójstwo, zostać zastrzelony podczas akcji, czy skazany na śmierć. Nie istotne. Ważne jest by każdy na świecie wiedział, że nie ma nic czym można by usprawiedliwić zabicie innej osoby. Poza ekstremalnymi sytuacjami lokalnymi jak Braivik (można go byłoby zabić podczas akcji), czy globalnymi jak wojna. Z jednej strony im mniej takich wyjątków tym lepiej, z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że zawsze będą.